Recenzja filmu

Tower Heist: Zemsta cieciów (2011)
Brett Ratner
Ben Stiller
Eddie Murphy

Heist movie na wesoło

Popularny w zamierzchłych czasach VHSów Eddie Murphy, kiedyś aspirujący do miana króla komedii (na koncie świetne występy w rewelacyjnym "Księciu w Nowym Jorku" czy cyklu "Gliniarz z Beverly
Eddie MurphyPopularny w zamierzchłych czasach VHSów Eddie Murphy, kiedyś aspirujący do miana króla komedii (na koncie świetne występy w rewelacyjnym "Księciu w Nowym Jorku" czy cyklu "Gliniarz z Beverly Hills"), dzisiaj grywa w filmach słabych, do tego nierzadko bierze na siebie kilka ról na raz (cienki, nomen omen, "Gruby i chudszy 2", jeszcze gorszy "Norbit"). Poza niezłym występie w "Mów mi Dave", ostatnie jego role to istne popłuczyny po czasach świetności. Jak zatem ze spokojnym sumieniem przyjąć do świadomości fakt, iż wspomniana upadła gwiazda widnieje w obsadzie kolejnej komedii, tym razem wraz z innymi komikiem z branży, Stillerem mianowicie?

Historyjka, wokół której usnuta jest fabuła "Tower Heist", jest nie bardziej skomplikowana niż konstrukcja cepa. Niejaki Josh Kovacs (Stiller) pracuje w ochronie wielkiego wieżowca o niezwykle odkrywczej nazwie "Tower". Pewnego dnia rutyna dnia codziennego rozpada się niczym domek z kart na wieść o defraudacji majątkowej dokonanej przez obrzydliwie bogatego właściciela apartamentowca. Co gorsza, wszyscy pracownicy tracą pieniądze odkładane na emeryturę, które to bez ich wiedzy zostały powierzone wspomnianemu przestępcy przez nikogo innego niż biednego Kovacsa. Ten ostatni w akcie ostatecznej desperacji decyduje się na skok, by odzyskać straconą gotówkę (oraz zapewne własnego honoru). Ponieważ jednak nie ma za grosz pojęcia o przygotowaniu włamania, wciela w szeregi swej szajki drobnego złodziejaszka Slide'a (Murphy), mającego nauczyć domorosłych kryminalistów fachu na przysłowiowego "szybkensa", dając Kovacsowi i bandzie nadzieję na kosztowną dla oszusta zemstę...

Pierwszy plus filmu - Murphy gra wreszcie jeden charakter. Żarty na bok, jednak po prawdzie to właśnie wielowymiarowość postaci odgrywanych przez aktora była gwoździem do trumny poprzednich produkcji (poza takimi szczegółami jak żenujące, kloakowe żarty czy niedomagający i mdły scenariusz). Tym razem Murphy ograniczył swoje wybujałe ego i skupił się na odgrywaniu roli typowego cwaniaczka, mającego w sobie wiele cech Axela Foleya z "Gliniarza z Beverly Hills" (wyszczekana i niewyparzona gębą). Być może właśnie owo podobieństwo charakterów sprawiło, że Murphy poczuł się jak ryba w wodzie i dał najlepszy występ od chudych aktorskich lat.

Ogólnie rzecz biorąc, pełna znanych nazwisk obsada (na dokładkę jest jeszcze Stiller, Broderick i młodszy z braci Afflecków) to mocny plus "Tower Heist". Co prawda Stiller wygląda już na lekko zmęczonego odgrywaniem podobnych do siebie ról, niemniej wciąż spisuje się dobrze i nieustannie tak cieszy fanów, jak i denerwuje wyświechtanym zestawem min i zagrywek.

Fabuła nie jest wolna od pewnych skrótów myślowych i uproszczeń (vide końcówka), niemniej dzięki sympatycznemu klimatowi całości można przymknąć oko na niedomagania w sferze skryptu. Po prostu dzięki dobrze poprowadzonej akcji widz łyka całość. A że sekwencje zamykające skok pełne są niedorzeczności? Cóż, taką konwencję filmu przyjmuje się w całości, ze wszelkimi jej wadami i zaletami. Ubolewać za to można nad finalnym wyborem zakończenia, ponieważ ze wszystkich trzech nakręconych porzucono epilog tak charakterystyczny dla gatunku "heist movie", w którym cała paczka spotyka się po przejściach, będąc w szampańskich nastrojach i opijając sukces odpowiednim trunkiem (zamiast tego mamy... przekonajcie się sami).

Naprawdę miło jest zobaczyć powrót Murphy'ego w dobrej roli, roli stawiającej na najlepsze atuty komika, pozwalającej mu wejść w dobrze znany charakter niczym w stare, znoszone i śmierdzące, aczkolwiek wciąż wygodne tenisówki. Równie miło ogląda się perypetie tytułowych "cieciów" (brawa dla tłumaczy) walczących o swoje racje, szybko odnajdujących się w nowym fachu włamywaczy. Lekkie, niemalże wakacyjne kino, ze szczyptą nienachalnego humoru.

Wysokie oczekiwania związane z obsadą i gatunkiem filmu  nie zostały ostatecznie zaspokojone. "Tower Heist" to tylko lekka i przyjemna produkcja, bez zapadających w pamięć gagów tudzież linii dialogowych mających szansę na zagoszczenie w stałym repertuarze codziennej konwersacji. Nie ten kaliber filmu...
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Niewiele rzeczy sprawia nam, widzom, większą satysfakcję niż oglądanie, jak na ekranie wymierzana jest... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones