Mam nadzieję, że będzie to stare dobre zakończenie, które kiedyś było tak oblegane i można było przeczytać wspaniałe opka, pozdrawiam i czekamy na nowe:)
Która z Was????
hehe ; ) miejmy nadzieję że najlepszymi!! : > Weź coś skroobnij jak najszybciej!
Nom też mam taką nadzieje... :):) Ojej dobrze ale nie krzycz na mnie bo się stresuję... :P he he... jak tylko wpadnie mi do głowy jakiś ciekawy pomysł to zaraz wezmę się za pisanie ;) heh... :)
Hmmm....czegoś mi tu brakuje tylko czego ???
A tak juz wiem !!! Nie widze cedeka Zakrenconej !! Gdzie on jest ? ;p
i obawiam się że przez jakiś czas nie będzie. Ale oczywiście nie za dłuuugo. : >
No nieee....teraz to mnie zdołowałaś :D
No coż....mam nadzieje ze jakos przezyje ten czas...mam nadzieje ze do soboty bedzie cedek lub wiecej bo potem wyjezdzam a chcialabym sie dowiedziec co dalejjj :D
eeeeh. mam zakończenie, ale strasznie krótkie!! : P Po prostu nie mogę nic wymyśleć.. : > eeh. no ale dodam, chociaż to co mam : P
Koooniec... no więc... przepraszam że taki krótki.. ale tak wyszło : ) Pozdrawiam.. : P
Zapukał cicho do drzwi mieszkania partnerki. Otworzyła mu i zaprosiła go do środka. Zdziwiła ją wizyta przyjaciela o takiej porze. Uśmiechnęła się do niego i zaproponowała coś do picia. Pokręcił przecząco głową, usiadł obok niej na kanapie.
-Coś się stało?- spytała cicho.
-Rozmawiałem z Hannah. Znowu.-dodał. –Okazało się że wcale nie była w ciąży. Że skłamała. Że oszukała mnie tylko dlatego że chciała mnie zatrzymać… -przerwał na chwilę, pokręcił głową z niedowierzeniem. –Powiedziała że zauważyła tę chemię między nami. Wiedziała że w każdej chwili będę gotowy rzucić ją dla ciebie. Ale znała mnie na tyle, by wiedzieć że nie zostawiłbym jej z dzieckiem.
-Co zrobiłeś? -spytała cicho.
-Powiedziałem jej że z nami koniec.
-To nie twoja wina, Booth.
-Twierdziła że była zazdrosna o sposób w jaki na ciebie patrzyłem, jak ze sobą rozmawialiśmy. O to, że jesteśmy dla siebie stworzeni…- znowu pokręcił głową.- Przepraszam. Powinienem już iść. Jest późno.- dodał zerkając na zegarek. Brennan wstała i ruszyła za nim w stronę drzwi. –Dziękuję że mnie wysłuchałaś. –dodał i objął ją mocno. Stali tak, przytuleni, przez kilka sekund. Booth przesunął dłonią po jej plecach, ona zanurzyła palce w jego miękkich włosach. Odsunęli się od siebie powoli, lekko ocierając się policzkami. Booth spojrzał jej w oczy, ich nosy niemal się stykały. Pochylił się nad nią i musnął jej usta.
-Teraz nic nie stanie nam na przeszkodzie. Obiecuję.
: >>>> K OOO NIEC
Szkoda, że takie króciutkie ale na poziomie ;) "Teraz nic nie stanie nam na przeszkodzie. Obiecuję." - Ślicznie napisane :):):):):) Ale mam nadzieję, że to jeszcze nie KOOOO NIEC i dodasz jeszcze jakiś wątek kryminalny... ?? :):):)
no właśnie to już Koooniec definitywnie : P Dlatego taki krótki.. jak już mówiłam wena nie dawała mi spokoju i musiałam zacząć coś nowego.. : P także tego już nie tknę. : >
czyli powiadasz że się muszę postarać ??? Ohh.. spróbuję.. najpierw napiszę całe, potem dodam : >
... To napij się tej herbatki (nie pamiętam jak się nazywała :P) co dodaje inspiracji i zobacz efekt :P
Pozdrawiam ;):):)
Mam nadzieje ze nowy ff bedzie szybciutko ! :D
Koncowka krótka ale na poziommie ;p
sprężyłam się.. : ) i kilka części już mam. Jak na razie dam tylko jedną : ) zastanowię się nad resztą i zobaczymy jak to będzie : >
(1).
Usiadła na wielkim hotelowym łóżku. Pracowali pod przykrywką, mieli udawać małżeństwo dlatego zajmowali jeden apartament. Minęło zaledwie pięć dni od ich powrotu do D.C. Relacji z Boothem nie zmieniła siedmiomiesięczna rozłąka, tylko jego nowa dziewczyna. Hannah. Dużo o niej mówił po powrocie, Brennan sądziła że to tylko przelotny romans. W końcu to Sweets twierdził że przez łączące ich uczucie nie potrafią zaangażować się w inne związki. Zmieniła zdanie gdy dwa dni po ich powrocie złożyła mu wizytę w Waszyngtonie i jeszcze tego samego dnia zamieszkali razem. Hannah była wysoką i piękną blondynką. Poznały się w dzień jej przyjazdu i Bones musiała przyznać że jest całkiem miłą i ciekawą osobą. Wiedziała że Booth jest z nią szczęśliwy i tylko to się dla niej liczyło. Nie ważne było to że dziewczyna nie przypadła jej do gustu. To był jego pierwszy poważny związek od dłuższego czasu. Dobrze się dogadywali, mieli podobne poglądy. Usłyszała dzwonek telefonu i przyciszony głos Bootha. Nie mogła słuchać partnera słodko trzebiocącego z Hannah przez telefon więc wyjęła z torebki swojego Ipoda, nałożyła słuchawki i włączyła muzykę. Położyła się na łóżku i zamknęła oczy wsłuchując się w piosenkę.
Booth z uśmiechem schował telefon w kieszeni, wstał z kanapy. Zerknął na zegarek, było po dziewiątej. Podszedł do drzwi sypialni partnerki i zapukał cicho. Gdy nie odpowiedziała nacisnął klamkę i wszedł do środka. W pokoju panował półmrok. Zobaczył partnerkę leżącą na ogromnym łóżku ze słuchawkami w uszach. Muzyka grała tak głośno że nawet on słyszał nostalgiczną melodię. Brennan miała zamknięte oczy, uśmiechała się lekko. Jej krótkie ciemne włosy były rozsypane na poduszce. Pochylił się nad nią lekko i szturchnął ją w ramie. Przestraszona otworzyła oczy i zobaczyła uśmiechniętego partnera. Usiadła na łóżku i poprawiła włosy.
-Chciałem zapytać czy masz ochotę na spacer.- powiedział gdy wstała. Pokiwała głową i wyszli z hotelu. Przechadzali się wzdłuż brzegu niewielkiego jeziora. Po jakimś czasie usiedli na pomoście, w milczeniu wpatrywali się w połyskującą taflę wody. Brennan uniosła głowę i zaczęła przyglądać się gwiazdom. Booth zdjął swoją ciemno zieloną kurtkę i otulił nią partnerkę. Bones uśmiechnęła się do niego lekko i bez słowa dalej wpatrywała się w wodę. Od wyjścia z hotelu nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Co więcej, oboje czuli że nie potrzebują rozmawiać, ta cisza wyrażała wszystko. Agent zerknął kątem oka na przyjaciółkę . Uśmiechała się lekko, wiatr delikatnie rozwiewał kosmyki jej włosów. Błądziła wzrokiem po tafli wody, po chwili ich spojrzenia się spotkały. Jej oczy wydawały się pozbawione wyrazu. Wydawało mu się że błękitny odcień zmienił się w głęboką szarość. Wyczuwał w nich odrobinę żalu, za czymś co przeminęło bezpowrotnie. Nagle zdał sobie sprawę jak bardzo pragnie ją przytulić i pocałować. Szeptem wyznać jej miłość, zapewnić że będą razem szczęśliwi po kres życia. Jej cichy, aksamitny głos wyrwał go z zamyśleń. Pokręcił głową i spojrzał na nią zaskoczony.
-Pytałam czy możemy już wracać. Ale widzę że myślami błądzisz gdzie indziej.-powiedziała z uśmiechem. Wstała i poprawiła kurtkę.
-Taak. Wracajmy.-powiedział cicho i ruszył za nią.
Weszła do salonu i sięgnęła po butelkę wina z barku. Napełniła jeden kieliszek i spojrzała w stronę Bootha. Pokręcił głową i wskazał na butelkę piwa, którą trzymał w ręku. Usiadła obok niego na kanapie, partner uśmiechnął się do niej zadowolony. Co się z Tobą dzieje?- powtarzała sobie w duchu. Skąd wzięło się między nimi tyle napięcia? Gdzie podziało się to zrozumienie, szczerość i bezgraniczna przyjaźń? Była na siebie wściekła. Dlaczego była zazdrosna? Przecież świadomie z niego zrezygnowała. Bała się powierzyć mu swoje serce, bała się ryzyka. Zdała sobie sprawę ze swoich uczuć ale było już za późno. Niechętnie się do tego przyznawała, ale taka była prawda. Kochała go. Ale on związał się z Hannah, był szczęśliwy. To było dla niej teraz najważniejsze.
Zastanawiał się dlaczego po spędzeniu zaledwie jednego wieczoru w towarzystwie kobiety jego życia zwątpił w to, że kiedykolwiek będzie szczęśliwy bez niej. Przez kilka miesięcy wmawiał sobie że nic do niej nie czuje, że jej nie kocha. Wystarczyło że z dala od pracy, od wszystkiego spojrzał jej w oczy i już wiedział że to ją kocha najmocniej na świecie. Owszem, był zakochany w Hannah, mieszkali razem i planowali wspólną przyszłość. Ale on nie wyobrażał sobie życia bez Brennan. Tylko ona znała go na wskroś, doskonale rozumiała. To ona potrafiła siedzieć z nim w milczeniu, tylko dlatego że potrzebował jej bliskości. Wiedział że nie pozbędzie się uczucia do niej, że go nie zmniejszy. Wręcz przeciwnie, każdym dniem kochał ją coraz bardziej. Twierdziła że nic do niego czuje, ale on łudził się że jest inaczej. Powiedział że pójdzie dalej. Zakochał się z Hannah, był z nią szczęśliwy. To jednak nie zmieniało faktu że Brennan była dla niego całym życiem.
-Co u Hannah?- spytała z grzeczności.
-Nic specjalnego. Dzwoniła po to żeby…- zastanowił się chwilę. –W sumie, sam nie wiem po co. Chyba po prostu chciała zapytać jak mi minął dzień.
-Ożenisz się z nią? -spytała cicho popijając łyk wina. Booth odstawił pustą butelkę na stół, uśmiechnął się do partnerki. Objął ją ramieniem, nadal był to dla nich tylko przyjacielski gest.
-Nie wiem. Nie myślałem jeszcze o tym. –odparł.
-Myślałam że to jedna z tych rzeczy, których jest się pewnym.
-Tylko raz mi się to zdarzyło.-powiedział. –Spojrzeć komuś w oczy i uświadomić sobie że jest tą jedyną. Tą z którą chcesz spędzić resztę swojego życia.-dodał zamyślony.
-Aha. –powiedziała odwracając wzrok. Zerknęła na widok za oknem, na migoczące na niebie gwiazdy.
-Czy przeszkadza ci to że jesteśmy razem?- spytał po chwili widząc jej wyraz twarzy.
-Skądże.-odparła , chociaż sama nie do końca w to wierzyła.- Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? Chcę żebyś był szczęśliwy. A jeśli ona cię uszczęśliwia.. –wzruszyła ramionami.
-Tak, jestem szczęśliwy. –odpowiedział. Tym razem to on nie był pewny swojej odpowiedzi.
c.d.n. : >
Oh, mam nadzieję że was nie zawiodę moimi wypocinami : )) Pozdrawiam serdecznie : >
EEehh.. Wyczerpałam cały transfer na neta... strony wczytują mi się strasznie powoli i ogólnie zaraz szału z tym kompem dostanę. : ( Ale myślę, że jakoś uda mi się dodać cedeki ...
No no Zakręcona nowe opowiadanko równie ciekawe jak i to poprzednie ;) .... Hmmm... udają małżeństwo, a to chyba musi do czegoś zobowiązywać :P ;) Heh... Mnie się bardzo podobało... ;) ... Oczywiście, że mi się podobało, bo jak najbardziej piszesz samą prawdę ;) Z niecierpliwością czekam na cd :):):):) OJ nie ładnie tak wykorzystywać transfer xD :P:) Bo się jeszcze obrazi i co ? Heh... - masz efekty :P:P Mam tylko nadzieję, że już się na Ciebie nie focha.... xD :P
Pozdrawiam :):):):):):):)
mój transfer nie lubi jak oglądam filmy w necie... a mam limit 10GB miesięczny i go wykorzystałam... a nowy dostanę dopiero 20 czyli za tydzień! : > ale strony się wczytują, nie jest tak źle. wczoraj mnie wena napadła.. pisałam, pisałam i napisałam sporą część. : > tylko że w nocy nie mogłam spać i stwierdziłam że wprowadzę zmiany.. : > także wiesz... na następną część będziesz musiała poczekać do wieczorka. : > : > POzdrawiam.
Jej to żeby transfer się na Ciebie nie obrażał to nie będziesz oglądała filmów na necie czy czort z nim ? :P:P
Już się nie mogę doczekać wieczorka ;) Heh... :) Sporą? :P No to będę miała co obić xD :P:P
Pozdrawiam serdecznie ;)
czy sporą? no mam już 6stron w wordzie.. więc powiedzmy jeszcze 3 części ; >>
jeśli wena pozowli to będzie jeszcze więcej.. : > a jak nie to tylko cztery : P hah a: P
Heh.. :) No to mam nadzieję, że wena Ci w tym pomoże, żeby było więcej tych części ;) To rób wszystko, żeby się na Ciebie nie obraziła... :P:P ;)
początek świetny,zresztą jak zawsze ;p
Dzisiaj to moj ostatni komentarz, wyjezdzam i bede dopiero 27, ale obiecuje ze jak wroce wszystko nadrobie i oczywiscie skomentuje, a wiec pisz dalej bym miala co czytac po powrocie !!!
(2)
~Kilka tygodni później.~
Zawsze byli ze sobą szczerzy. Nigdy się nie okłamywali, starali się niczego przed sobą nie ukrywać. Na tym opierała się ich przyjaźń. Na szczerości i zaufaniu. Poważne kłótnie też zdarzały się bardzo rzadko. Oczywiście spierali się, dyskutowali ale to nigdy nie urosło do rangi prawdziwego konfliktu. Dlatego tak bardzo zdziwiło ją zachowanie partnera.
-Nie krzycz na mnie!- powiedziała siadając za biurkiem.
-Przepraszam. Po prostu nie rozumiem jak mogłaś tak postąpić! Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Po co miałam ci mówić? Żebyś zachowywał się jak teraz?- zakpiła. –W takich sytuacjach stajesz się bardzo nadopiekuńczy. –dodała.
-Bones, ten psychol ci grozi! Jak mam być nie opiekuńczy? -spytał. Schowała list z pogróżkami do koperty, zdjęła lateksowe rękawiczki. –Jak długo dostajesz te listy?
-Od kilku tygodni.
-Co? -spytał. –I ja dowiaduję się o tym przypadkiem? Gdyby nie to że list leżał na biurku pewnie nigdy bym się niedowidział, tak?
-To moja sprawa.-stwierdziła po prostu. Nie miał prawa być na nią wściekły. Od kiedy poznał Hannah, w ogóle z nią nie rozmawiał. Nie miał dla niej czasu a ona nie zamierzała mu niczego ułatwić.
-A co jeśli posunie się dalej? -spytał . –Nie pomyślałaś o tym?
-Pomyślałam. Myślisz że po co opisuje te szczegóły? Po to żebym to sobie wyobrażała i ze strachu oglądała się za siebie na każdym kroku.
-On chce cie zabić.-wycedził.
-Nic na to nie poradzę.
-Dostaniesz ochronę.
-Nie chcę.
-Ale..
-Nie możesz mnie zmusić. –powiedziała cicho.
-Ten list był straszny.-powiedział w końcu.
-Nie widziałeś jeszcze zdjęć.
-Zdjęć?- wysyczał. Powoli tracił cierpliwość.
-Tak. Przysyła je prawie codziennie. –powiedziała. Wyjęła plik zdjęć z szuflady i pokazała mu.
-On cię obserwuje.
-Też to zauważyłam. –powiedziała sięgając po kubek z kawą.
-Może odwiozę cię do domu?
-Poradzę sobie.
-Na pewno?
-Mhm. Mówię ci, to klasyczny przypadek podglądacza. Nie jest groźny. Z resztą, Sweets też tak twierdzi.
-Sweets? Jak długo wie?
-Kilka tygodni.-powiedziała odwracając wzrok.
-Więc wiedzieli wszyscy oprócz mnie, tak?
-Wiedział tylko on. Potrzebowałam fachowej opinii a on tworzy takie profile.
-Nie ufasz mi już?- spytał cicho. Brennan wstała i ubrała fartuch laboratoryjny.
-Ufam. Po prostu nie chciałam cię martwić. Ja mam swoje życie, ty masz swoje. –dodała wychodząc ze swojego gabinetu.
Booth stał oniemiały na środku jej biura. Jak mógł to przegapić? Widział że jego przyjaciółka była zestresowana, ale myślał że to z powodu pracy. Nie przypuszczał że sprawa jest aż tak poważna. Że jest w niebezpieczeństwie. Co miały oznaczać jej ostatnie słowa? Owszem, ostatnio nie miał dla niej czasu. Spotykali się tylko w pracy, niewiele rozmawiali na tematy prywatne. Podczas jazdy na miejsce zbrodni zazwyczaj milczeli lub rozmawiali o sprawie. Nie świętowali razem schwytania kolejnego zabójcy tak jak kiedyś. Kończyło się na jednym piwie w barze i krótkiej rozmowie. Nie zauważył kiedy ich relacja tak się zmieniła. Czuł że między nimi nie ma już niczego poza grubym murem. Nawet nie zauważył kiedy to się stało, ale z każdym dniem oddalali się od siebie coraz bardziej.
-Musicie coś znaleźć! Coś co naprowadzi nas na jej ślad! –powiedział znowu. Wyglądał jak wrak człowieka. Sypiał po cztery godziny na dobę, cały dzień lawirował pomiędzy Instytutem a FBI. Do domu zaglądał tylko na chwilę by się przebrać i wziąć prysznic. Nikt z grona jego przyjaciół nie dziwił mu się. Hodgins, Angela i Clark robili wszystko by pomóc mu ją odnaleźć. Bones została porwana cztery dni temu. Odnalezienie podglądacza nie było takie trudne, jednak okazało się że to mylny trop. Był ktoś jeszcze. Uprowadził ją, nie zażądał okupu. Wiedzieli że czas się kończy. W modlitwach prosił Boga, by jeszcze raz pomógł mu ją uratować.
-Długo ci to jeszcze zajmie?- spytał Booth.
-Jakiś czas. Nie mogę go pośpieszyć. –powiedział Jack wskazując komputer. Booth zrezygnowany usiadł i ukrył twarz w dłoniach. Nigdy nie czuł się tak bezsilny. Porywacz pozostawił niewiele śladów, ale Booth czuł że w końcu uda im się znaleźć jakiś punkt zaczepienia i go dorwą.
-Znajdziemy ją.-powiedziała Angela kładąc mu rękę na ramieniu.- Napij się kawy. –powiedziała. Spojrzał najpierw na nią, potem na kubek.
-Nie chcę tej pieprzonej kawy.-syknął. –Chcę ją odnaleźć.-dodał .Wstał, chciał wyjść z instytutu. Opuścić miejsce, w którym każdy detal mu ją przypominał. Uwielbiał się jej przyglądać gdy pochylała się nad laboratoryjnym stołem, gdy badała szczątki i wydawała polecenia. Gdy patrzyła na niego w osłupieniu nie rozumiejąc metafory. Wyraz triumfu w jej oczach gdy znaleźli kluczowy dowód. A teraz miał ją stracić.
c.d.n
Wow Zakręcona akcja nabrała szybszego tempa... Heh... Jest wątek kryminalny :P:P :):)
Ciekawe kto porwał Bones i dlaczego... Jej jak teraz pięknie widać jak Boothowi zależy na Bones jak ją kocha... Hmmm... Przypomina mi się odcinek z Grabarzem, kiedy Hodgins i Brennan zostali porwani... O ile dobrze pamiętam Booth zachowywał się identycznie :):):) A i to podsumowanie na koniec... Hmmm... ;)
Ciekawa jestem jak dalej to pociągniesz ;) Czekam na cd i życzę mam nadzieję miłego pisania ;)
Pozdrawiam :)
ooh. tak, pisanie jest miłe. Myśle że może nie następna, ale na następna część(4) przypadnie wam do gustu.. : > hehe : )
a jak na razie to chcę spróbować czegoś nowego.. zmian jakich jeszcze nie wprowadzałam. : P także życz mi powodzienia! : >
Pozdrawiam.
dzięki. Chcesz następną część? Czy mam poczekać do jutra? Bo chyba nie ma sensu, skoro tylko ty to czytasz : P
równie dobrze, możesz przeczytać teraz. : >
Bardzo chętnie ale teraz w tej chwili będę na chwilkę schodzić z kompa heh... bo muszę iść się umyć xD :P:P (śmiesznie to brzmi :P:P) he he.... to jak wyjdę i wpełzam z powrotem na kompa to przeczytam ;) he he... A więc możesz wklejać ;):):):):)
witam :) ja też czytam :P
Zaglądam na to forum od półtora roku, jednak nie wypowiadałam się gdyż brak słów którymi można opisać waszą twórczość, jest taka świetna =D
Oh, przepraszam . Nie wiedziałam że ktoś jeszcze czyta moje wypociny.. : >
(3)
-Czekaj.-powiedział Hodgins. -Coś mam. Tak, to musi być to miejsce. Wszystko się zgadza.-dodał podając mu adres.
Booth wybiegł na parking i wsiadł do czarnego SUV’a. Ruszył w kierunku wskazanym przez Hodginsa. Wezwał wsparcie, ale wiedział że dotrze tam szybciej niż oni. Przez całą drogę prosił Boga, by jeszcze żyła. Zatrzymał się przed obskurnym budynkiem i wszedł do środka. Ostrożnie nasłuchiwał kroków, rozglądał się po pustych pomieszczeniach. W końcu usłyszał cichy jęk. Odbezpieczył broń i wślizgnął się do kolejnego pokoju. Zobaczył kobietę, leżącą na materacu. Miała zakneblowane usta, była związana. Dopiero po chwili rozpoznał w ofierze swoją partnerką. Nad nią pochylał się mężczyzna z nożem.
-FBI, odłóż to! -krzyknął. –Rzuć to na ziemię, ręce do góry! -Booth zbliżył się trochę i zobaczył łzy w oczach Brennan.
-Niby dlaczego miałbym to zrobić? Jeszcze jeden krok, a załatwię najpierw ją a potem ciebie. Lepiej się zastanów.
-Odłóż to. Zanim zdążysz ją zabić, ja zabiję ciebie.- powiedział Booth. Po chwili usłyszeli syreny nadjeżdżających wozów FBI. –Nie masz szans.-powiedział do porywacza. Ten zastanowił się i wyciągnął rękę by rozpłatać nożem brzuch Brennan. Booth zareagował błyskawicznie. Zbił go jednym celnym strzałem. Zobaczył jak mężczyzna padł na plecy, nóż wypadł mu z ręki. Agent podbiegł do parterki, wyswobodził ją ze sznura, zdjął knebel. Była tak słaba że nie mogła ustać na nogach. Szybko wziął ją na ręce, poczuł jak go obejmuje.
-Zabiorę cię stąd. –powiedział cicho i zaniósł ją do samochodu.
Oparła głowę o szybę i patrzyła w bezchmurne niebo. Zastanawiała się ile czasu spędziła w tamtym budynku. Był pozbawiony wszystkiego co mogłoby jej dać wskazówkę na temat płynącego czasu. Żadnych zegarów, okien. Booth zatrzymał się i wysiadł. Obszedł samochód i pomógł jej wydostać się na zewnątrz. Była tak wykończona że ledwo doszła do jego mieszkania. Dopiero gdy przekręcał klucz przypomniała sobie o jego dziewczynie.
-Co z Hannah?- spytała wchodząc za nim do salonu.
-O to się nie martw.- powiedział.- Powinnaś się położyć.-mówiąc to znowu chwycił ją na ręce.
-Potrafię chodzić. Booth, gdzie ty mnie niesiesz? -spytała gdy otworzył drzwi sypialni. –Możesz zawieźć mnie do domu. Nie rób sobie kłopotu.-powiedziała cicho.
-Odwiozę Cię jak odpoczniesz.
-Tobie chyba też przyda się sen.-powiedziała patrząc na jego zmęczone oczy. Położył ją na łóżku, przykrył kołdrą. Usiadł po drugiej stronie łóżka i spojrzał na nią.
-Każesz mi się wynieść na kanapę?- spytał z lekkim uśmiechem.
-To duże łóżko.-powiedziała i odwróciła się na drugi bok. Zasnęła od razu, Boothowi zajęło to odrobinę więcej czasu.
Kilka godzin później otworzyła oczy. Zapadał wieczór. Zerknęła na zegarek i szybko policzyła że spała ponad sześć godzin. Przez ostatnie kilka dni nie mogła zmrużyć oka, zasypiała tylko gdy była naprawdę wykończona. Co chwila zadawała sobie jedno pytanie: Dlaczego? Dlaczego porwał właśnie ją, dlaczego nie żądał okupu, dlaczego nie chciał jej zabić. Przychodził do niej kilka razy dziennie. Karmił ją i opowiadał w jaki sposób ją zabije. Starała się go nie słuchać, całą uwagę poświęcała sucharom które dawał jej do jedzenia. W pomieszczeniu nie było żadnych okien, nie wiedziała jak długo tam była. Rano Booth powiedział że cztery dni. Zdziwiła się, bo czas wydłużał jej się niemiłosiernie. Minuty przeradzały się w godziny, godziny w dni, a dni w tygodnie. Po pewnym czasie straciła wiarę że ktoś ją odnajdzie. Porywacz robił wszystko co w jego mocy by zniszczyć w niej ostatni cień nadziei. Zdziwiła się na widok Bootha, chociaż to zawsze on ją ratował. Był odmieniony. Zawsze był pewien siebie, a dzisiaj w jego oczach widziała tylko zmęczenie i zwątpienie. Nie wierzył że mu się uda, ale mimo to się nie poddawał. Walczył do końca. Poczuła jak Booth mocniej ją obejmuje, jak jego ramiona zacieśniają się na jej brzuchu. Spał przytulony do niej, ale jej to wcale nie przeszkadzało. Jego silne ramiona sprawiały że wreszcie czuła się pewnie i bezpiecznie. Przez ostatnie cztery dni wiedziała że jej śmierć to tylko kwestia czasu, teraz nie musiała o tym myśleć. Nie musiała każdego dnia patrzeć w twarz mężczyźnie, który pragnął jej śmierci. W oczy, które pałały nienawiścią. Na blizny, które oszpecały jego zniekształconą twarz. Usłyszała zgrzyt klucza w zamku. Poczuła że jej serce zaczyna bić jak szalone, uścisk partnera sprawiał że nie mogła się poruszyć tak, aby go nie obudzić. Drzwi otworzyły się i teraz Brennan słyszała ciche kroki. Kobieta stanęła w progu i spojrzała na łóżko. Bones uniosła głowę i spojrzała na dziewczynę. Miała na sobie długi, turkusowy płaszcz, ciemne spodnie. W ręku trzymała czarną torbę. Brennan spojrzała na jej twarz- na wąskie usta i błękitne oczy. Widziała w nich jedno, niepohamowany ból.
-Hannah, to nie jest tak jak myślisz…- zaczęła Brennan cicho, nie chcąc zbudzić partnera. Przez ten uścisk nie mogła się poruszyć nawet o milimetr. Kobieta zbliżyła się do łóżka i pochyliła się nad Bones.
-Cśśś.. –wyszeptała kładąc torbę na ziemi.
c.d.n
mam następny, ale narazie go nie dodam. : ) bo jeszcze nie wiem jak z następnymi częściami, czy nie będę musiała wprowadzać zmian. : > Pozdrawiam.
no popatrz... napisałam że tylko mara czyta moje opka, a już nalazły się dwie nowe osoby które też tu zaglądają. : )