Relacja

5. AFF: Niedole perkusisty i nastoletni spleen

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/5.+AFF%3A+Niedole+perkusisty+i+nastoletni+spleen-107964
Tegoroczną edycję American Film Festiwalu zainaugurował uderzający w werbel Miles Teller i było to naprawdę coś. We Wrocławiu obejrzeliśmy świetny film "Whiplash", w którym aktor zagrał główną rolę. Dalej też nie było źle. Naszą uwagę przykuło "Palo Alto", udany debiut reżyserski Gii Coppoli. Tak, z tych Coppolów.

***

Pot, krew i drzazgi ("Whiplash", reż. Damien Chazelle)

Czarny ekran. Stuk, stuk, stuk pałeczek uderzających w werbel. Odgłos stopniowo przyspiesza, wzmaga się i przechodzi w łup, łup, łup całego zestawu perkusyjnego. Tak zaczyna się "Whiplash" i mamy tu cały film w pigułce. Napięcie będzie rosło, a emocje sięgną zenitu. Miles Teller zagra na bębnach, a reżyser Damien Chazelle – na waszych nerwach. I podziękujecie im za to. Kto myślał, że walenie w perkusję to mało filmowy materiał, niech myśli dalej.



"Whiplash" znajduje się bowiem na antypodach standardowych filmów muzycznych, w których drogę do sukcesu wyznacza bezpieczna partytura "trudnych początków" kulminujących w "przezwyciężeniu przeciwności". Oklaski, kurtyna, żyli długo i szczęśliwie? Nic z tych rzeczy. Młodego adepta sztuki gry na perkusji, Andrew Neymana (Teller), czeka prawdziwa droga przez piekło. A diabłem będzie profesor Fletcher (J.K. Simmons). Kierowany przez niego big band pod względem dyscypliny przypomina raczej pułk piechoty morskiej niż stateczną orkiestrę. Metodom nauczyciela bliżej zresztą do praktyk sierżanta Hartmana z "Full Metal Jacket" niż czegokolwiek, co kojarzy się nam na hasło "pan od muzyki". Krzyki, wyzwiska, poniżanie, rękoczyny, a nawet – znienacka – przymilanie się… Repertuar Fletchera jest bogaty i pełen niespodzianek. Nie tego oczekiwał Neyman, zamknięty w sobie chłopak zakochany w jazzie, kiedy zapisywał się do najlepszej szkoły muzycznej w kraju. Gra na perkusji to nie tylko pot i łzy, ale też krew z pokaleczonych dłoni i drzazgi z połamanych pałeczek. A także ból urażonej dumy oraz nerwy skołatane przez emocjonalną manipulację.

Fletcher kieruje się prostą zasadą: poklepywanie po plecach nie tworzy wielkich artystów. Swoją metodologię zbudował w oparciu o anegdotę o Charliem Parkerze. Słynny jazzman sięgnął szczytów rzekomo dopiero po tym, jak jego perkusista rzucił w niego talerzem, nieomal nie dekapitując saksofonisty. Błędy należy piętnować – taki wniosek wyciąga ze swojej opowieści profesor. Chazelle kreuje go na większego niż życie tyrana, a J.K. Simmons – w czarnej marynareczce, zupełnie łysy, jakby stracił włosy od rwania ich sobie latami z nerwów – ma w tej roli używanie. Ale konflikt ucznia z mentorem nie jest tu czarno-biały. Możemy zastanawiać się, czy atencja, jaką darzą nauczyciela studenci – w tym Andrew – nie jest szczególnym przypadkiem syndromu sztokholmskiego. Chazelle nie zadowala się jednak inscenizowaniem istnego akademickiego torture porn, pojedynku niewinnych młodzieńców ze złym dziadem; stawia pytania, nie ucieka w łatwe wnioski. Jak dużego poświęcenia wymaga talent? Gdzie leży granica między prowokowaniem do przekraczania siebie samego, a podcinaniem skrzydeł?

Całą recenzję Jakuba Popieleckiego znajdziecie TUTAJ.


 
Między żywopłotami ("Palo Alto", reż. Gia Coppola)

Można by na starcie zdyskredytować "Palo Alto" jako próżny – i fałszywy – projekt bogatych dzieciaków, które odgrywają przed nami "prawdziwe życie", jakiego same nigdy nie zaznały. Potomkowie gwiazd filmowych nakręcili bowiem film o zwyczajnych nastolatkach z typowych amerykańskich przedmieść, opowieść o spleenie szarej egzystencji u progu niewiadomej dorosłości. Za kamerą stoi Gia Coppola, wnuczka Francisa Forda, a przed kamerą między innymi Emma Roberts (córka Erica i siostrzenica Julii), Jack Kilmer (syn Vala) czy Margaret Qualley (córka Andie MacDowell). Na dodatek scenariusz oparty jest na książce Jamesa Franco, o którym wciąż do końca nie wiadomo, czy ma duży talent czy tylko duże ego. Ale nawet jeśli "Palo Alto" jest niczym więcej jak celebryckim kaprysem, to jednak całkiem udanym.


 
Książka Franco była zbiorem połączonych fabularnie opowiadań i film odzwierciedla tę luźną, epizodyczną strukturę. Nie ma tu jednego głównego bohatera, to raczej portret zbiorowości z kilkoma wyraźniejszymi postaciami. Teddy (Jack Kilmer) i Fred (Nat Wolff) snują się po okolicy, przekomarzają i palą trawę. Fred jest nieco nadpobudliwy, do głowy wpadają mu raz za razem jakieś szalone pomysły. Lubuje się też w przepytywaniu Teddy'ego z hipotetycznych scenariuszy "co by było, gdyby". Teddy jest bardziej wycofany, obdarzony duszą artysty. Spowodowawszy pod wpływem alkoholu wypadek samochodowy, musi spędzać wolne chwile, wykonując prace publiczne – w bibliotece czy domu opieki. Bardzo podoba mu się April (Emma Roberts), która udziela się w szkolnej drużynie piłkarskiej kierowanej przez Pana B (Franco). Dziewczyna od czasu do czasu opiekuje się jego synem, wdzięczność trenera wydaje się mieć jednak cokolwiek dwuznaczny podtekst.

Coppola podąża śladem swojej ciotki, Sofii, i wyrasta na kolejną portrecistkę cichej chandry. Podobny styl (niespieszna narracja, duża rola muzyki), podobne tematy i bohaterowie. Najbliżej "Palo Alto" oczywiście do "Przekleństw niewinności", które również zgłębiały melancholijną poezję licealnych korytarzy oraz ulic z równiutko przystrzyżonymi żywopłotami. Ale film Coppoli przypomina też "Ken Park" Larry'ego Clarka czy "Paranoid Park" Gusa Van Santa. Reżyserka potrafi wykreować nastrój i zgrabnie opowiadać, ma też rękę do aktorów. Van Sant i Clark posiłkowali się co prawda w większości naturszczykami – ona skompletowała ekipę z dzieciaków, które wychowały się na planach filmowych. Ale twarze jej aktorów są jeszcze na tyle nieopatrzone, że to nie przeszkadza. Kilmer zresztą debiutuje tu przed kamerą, a Roberts – mimo sporego stażu w branży – zachowała urok nieśmiałej "zwykłej" dziewczyny. Nawet Franco jest bardzo trafnie obsadzony. Jego naturalny uśmieszek doskonale sprawdza się, kiedy ma skrywać nieprzyzwoity afekt do nastoletniej uczennicy. Kto by pomyślał, że aktor ma zadatki na ubogiego krewniaka Humberta Humberta z "Lolity"?

Całą recenzję Kuby Popieleckiego przeczytacie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones