Dramat "Dziewczyna z portretu" w reżyserii Toma Hoppera był jednym z faworytów do zdobycia Oscarów na gali w 2016 roku. Ostatecznie statuetkę za swoją drugoplanową rolę otrzymała Alicia Vikander. Po dekadzie od premiery filmu aktorka opowiedziała o swoich odczuciach dotyczących produkcji. Jej zdaniem, po dziesięciu latach tytuł "wydaje się bardzo przestarzały". Dlaczego Alicia Vikander mówi, że "Dziewczyna z portretu" to przestarzały film?
–
Jestem pierwszą osobą, która powie, że już teraz film wydaje się bardzo przestarzały. Ale uważam to za dobrą rzecz – mówiła aktorka w wywiadzie dla brytyjskiego Vouge. –
W tamtym czasie był to punkt zwrotny. Film sprawił, że jego temat stał się przynajmniej podstawą dyskusji. Mam nadzieję, że w pewnym sensie otworzyło to oczy i otworzyło drogę sztuce do poruszania tych tematów. Produkcja opowiadała historię Lili Elbe, duńskiej malarki uznawanej za jedną z pierwszych osób, które przeszły operację korekty płci. Film opowiada historię związku z zagraną przez
Vikander żoną Gerdą. Fabuła została oparta na powieści
Davida Ebershoffa o tym samym tytule.
Już w momencie premiery produkcja wzbudzała kontrowersje. Wiele nieprzychylnych głosów wiązało się z obsadzeniem
Eddiego Redmayne’a w roli transpłciowej kobiety. Sam aktor po latach również nie patrzy przychylnie na projekt. –
Zrobiłem ten film z najlepszymi intencjami, ale uważam, że to był błąd – powiedział w 2021 w wywiadzie dla The Times of London.
–
Dyskusje o frustracjach związanych z castingiem wynikają z faktu, że wiele osób nie ma możliwości usiąść przy jednym stole z całą resztą. Musi nastąpić wyrównanie, bo inaczej będziemy kontynuować te debaty – dodał.
Film zarobił na świecie ponad 60 milionów dolarów. Był nominowany do Oscarów, Złotych Globów czy nagród Critics' Choice.
Zwiastun filmu "Dziewczyna z portretu"