Twórcy "F1: Film" zagrali z dziennikarzami w grę "Co by było, gdyby...". Josephowi Kosinskiemu (reżyser filmu) i Jerry'emu Bruckheimerowi (producent) podsunięto pytanie: Co by było, gdyby główna rolę w "F1: Film" zagrał Tom Cruise, a nie nie Brad Pitt. Okazało się, że cała załoga była zgodna: Mielibyśmy wypadek. Pytanie to nie wzięło się znikąd, ponieważ
Kosinski i
Bruckheimer przeszli do pracy nad "
F1" prosto z planu "
Top Gun: Maverick" i zabrali do swojego nowego filmu część tej samej ekipy.
Tom Cruise mógł być więc oczywistym wyborem na bohatera ich nowego filmu. Co więcej, jeszcze przed "
Maverickiem"
Kosinski planował realizację filmu "Ford v Ferrari" i chciał, by główne role zagrali w nim
Cruise oraz
Pitt – i obaj zamierzali osobiście prowadzić swoje pojazdy. Ostatecznie stery nad projektem przejął
James Mangold.
Tom nieustannie przesuwa granice, a przy tym jest niesamowicie zdolny i utalentowany – powiedział
Kosinski.
Obaj mają naturalną smykałkę do jazdy, ale tak, muszę przyznać, że z Tomem moglibyśmy się bardziej bać.
"Jack Reacher 2"
Graham Kelly, kierownik odpowiedzialny za pojazdy filmie, zgodził się z Kosinskim, ale wyraził swoją opinię dobitniej.
Mielibyśmy wypadek – zażartował.
Tom zawsze przekracza granice. Naprawdę je przekracza. To mnie przeraża. Pracowałem z nim przy wielu częściach "Mission: Impossible" i to jest najbardziej stresujące doświadczenie dla kogoś takiego jak ja, kto buduje samochody, które on prowadzi. A co mówi o Bradzie Picie?
Brad natomiast słucha i zna swoje granice. Myślę, że byłby pierwszym, który powiedziałby: "Nie, tego nie zrobię". "F1" zadebiutuje w kinach w Polsce 27 czerwca. Ostatnia część
"Mission Impossible" natomiast już podbija kina. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by w niedługim czasie porównać sobie energie obu aktorów i ocenić, z którym z nich chętniej wsiedlibyście do samochodu.
"F1: Film" – zobacz zwiastun
Wyścigowa legenda Sonny Hayes daje się namówić na powrót z emerytury, żeby poprowadzić zmagający się z problemami zespół Formuły 1 i zostać mentorem młodego mistrza kierownicy. Przy okazji dostaje szansę, by raz jeszcze stanąć na szczycie.