Recenzja filmu

Grzesznicy (2025)
Ryan Coogler
Michael B. Jordan
Hailee Steinfeld

Ale nas zbaw od złego

Nie tylko Ryan Coogler stworzył najlepszy film w karierze, ale i Michael B. Jordan zagrał w nim swoją życiową rolę. Ta dwójka uwielbia ze sobą współpracować – zresztą "Grzesznicy" mówią tu sami
Nie tylko Ryan Coogler stworzył najlepszy film w karierze, ale i Michael B. Jordan zagrał w nim swoją życiową rolę. Ta dwójka uwielbia ze sobą współpracować – zresztą "Grzesznicy" mówią tu sami za siebie. Obecny rok nie zdążył się jeszcze w pełni rozkręcić, a Coogler już w kwietniu wypuścił film, który jest – i pewnie będzie do samego końca –  jedną z najlepszych pozycji  trwającego 2025 roku.

"Grzesznicy" opowiadają historię dwóch braci – Elijaha oraz Eliasa (Michael B. Jordan), którzy znani są pod pseudonimami Smoke i Stack. Życie bliźniaków nie słynie z uczciwości. Mężczyźni podejmują decyzję o powrocie w rodzinne strony, aby tam otworzyć urokliwy lokal, gdzie inni, czarnoskórzy mieszkańcy miasteczka, będą mogli oderwać się od niełatwej codzienności i posłuchać dobrego bluesa. Na tym etapie trzeba wspomnieć, że akcja toczy się w fikcyjnym miasteczku Clarksdale, w stanie Missisipi, w 1932 roku, co tłumaczy rzeczywistość, z jaką zmaga się afroamerykańska społeczność.  Pierwsze skrzypce w "Sinners" gra jednak Kaznodziejski, a w zasadzie Sammie Moore (Miles Caton) – uzdolniony muzycznie, młodszy kuzyn bliźniaków i syn pastora. To właśnie jego dotyczy, otwierająca cały film, scena, która już od samego początku wzbudza u widza niepewność i grozę, wywołane tajemniczymi przebłyskami o nadprzyrodzonym charakterze.


W "Grzesznikach" zdecydowanie najważniejszy jest aspekt religii oraz ugrupowań tożsamościowych. Mamy do czynienia z chrześcijaństwem, hoodoo, wspólnotą wampirów, Ku Klux Klanem i przede wszystkim blues'em. Coogler bardzo zwinnie miesza ze sobą kulty, jednocześnie nie wskazując na żaden z nich, jako ten właściwy. Historia Kaznodziejskiego wiąże się z porzuceniem wychowania i ograniczających go wartości chrześcijańskich. Nie ma tu jasnego podziału na dobro i zło – może z wyjątkiem samego faktu istnienia KKK. Dlaczego blues jest tak ważny w kontekście całej historii? Muzyka to swojego rodzaju brama oddzielającą świat realistyczny od metafizycznego. To właśnie niesamowity talent Sammi'ego okazuje się być zapalnikiem do niespodziewanych wydarzeń, przedstawionych w filmie.

Co takiego wpłynęło na zachwyty widzów i recenzentów? Podekscytowanie "Grzesznikami" nie pojawiło się dzięki genialnej kampanii marketingowej, a fenomenalnej stylistyce, klimatycznej muzyce i przede wszystkim oryginalności scenariusza. Trudno jest jednoznacznie określić gatunek tego filmu, ponieważ reżyser tworzy prawdziwą mieszankę, w której zacierane są umowne granice. Coogler balansuje między horrorem, kinem gangsterskim, obyczajowym, dramatem i tragedią. Sfera audiowizualna w "Sinners" jest czymś niesamowitym. Po raz kolejny Ludwig Göransson pokazuje, że jest prawdziwym muzycznym geniuszem – żadna nutka, którą słychać w filmie, nie znalazła się tam bez powodu. Scenografia (Hannah Beachler) i kostiumy (Ruth E. Carter) wymiatają – zresztą czego się spodziewać po laureatkach Oscara?

Ponownie podkreślę tezę ze wstępu – Michael B. Jordan gra życiówkę. Zupełnie niczym Tom Hardy w "Legend" aktor odgrywa rolę gangsterów-bliźniaków. Genialnie prezentuje się też Jack O’Connell w roli Remmicka, który swoją charyzmą i pozytywnym zwariowaniem, idealnie odnajduje się jako lider wampirów. Hailee Stenfeld – zanim zaliczy ważne występy w nadchodzących produkcjach uniwersum Marvela, dodaje do swojego dorobku kolejną bardzo dobrą kreację. Ten występ utwierdza w przekonaniu, że Steinfeld jest jedną z najbardziej obiecujących aktorek nowego pokolenia. Koniecznie trzeba pochwalić Milesa Catona, który zaliczył debiut marzeń – dobra rola w genialnym filmie. Delroy Lindo jako Delta Slim oraz Wunmi Mosaku wcielająca się w Annie notują kolejne solidne występy w swoim aktorskim dorobku.


Ryan Coogler pokazuje, że wciąż można stworzyć film, który – mimo że z początku niepozorny – dostarczy genialnych przeżyć i da w świecie kina powiew świeżości. Masa świetnych ujęć, smaczków i nutka tarantinowskiego stylu wydusiła z "Grzeszników" to, co najlepsze. Przyznam szczerze, że zdziwiłem się, gdy okazało się, że za scenariusz odpowiada reżyser, ponieważ historie tego gabarytu, często są inspirowane istniejącymi już powieściami. Bardzo pozytywne zaskoczenie, o którym najlepiej jest wiedzieć jak najmniej, zanim wybierze się na seans.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Grzesznicy
Zacznijmy bez ceregieli: "Grzesznicy" to film, który nie pasuje do żadnej półki. Żadna platforma... czytaj więcej
Recenzja Grzesznicy
Od zapowiedzi marvelowego „Blade'a” z Mahershalą Alim, Ryan Coogler zdołał napisać scenariusz drugiej... czytaj więcej