Recenzja filmu

Nine - Dziewięć (2009)
Rob Marshall
Daniel Day-Lewis
Marion Cotillard

Artystyczna niemoc

W jednym z numerów miesięcznika "Film" ukazał się artykuł, opisujący jak to amerykańscy filmowcy "kradną" pomysły z Europy i przekuwają je w żyłę złota. Orson Welles powiedział, że amerykańskie
W jednym z numerów miesięcznika "Film" ukazał się artykuł, opisujący jak to amerykańscy filmowcy "kradną" pomysły z Europy i przekuwają je w żyłę złota. Orson Welles powiedział, że amerykańskie filmy są najlepsze i najgorsze, a obraz "Nine" jest tego świetnym przykładem.

Musicale nigdy mnie nie interesowały. Do tej pory obejrzałem może ze dwa. Idąc do kina na "Nine", nie miałem zatem wygórowanych oczekiwań, co więcej spodziewałem się, że dostanę produkcję, w której bohaterzy zamiast wypowiadać najważniejsze kwestię, będę je co rusz wyśpiewywać. Na szczęście tak nie było. Rob Marshall zgrabnie łączy fabułę z występami scenicznymi, które komponują się z całością. Są przemyślane, nie narzucają się widzowi, choć trzeba przyznać, że hamują momentami całą historię.

Inscenizacja poszczególnych występów robi spore wrażenie. Stylizacja na lata 50. buduje urokliwy nastrój. Najbardziej do gustu przypadł występ Fergie w piosence "Be Italian", ponieważ jest najbardziej dynamiczna i wizualnie najciekawsza, a i sama piosenka jest najlepsza z wszystkich.

Fabuła oparta na "Osiem i pół" Felliniego nie jest specjalnie wyszukana. Oto reżyser, który przechodzi twórczą niemoc szuka pocieszenia u dziewięciu otaczających go kobiet. Nie ma w tym głębi porównywalnej do filmu Felliniego, ale amerykańscy filmowcy nie mieli wcale zamiaru, by konkurować z mistrzem. Ściągnęli plejadę największych gwiazd i pokazali, że potrafią robić kino najgorsze i najlepsze.

Aktorzy spisali się różnorako. Kidman jest piękna, ale do zagrania miała niewiele. Dench gra na poziomie, ale i ona nie miała większego pola do popisu. Zupełnie blado wypada Hudson oraz Penelope Cruz. Jej występ nagrodzony nominacją do Oscara to największa pomyłka Akademii Filmowej od wielu lat. Mnie najbardziej spodobała się Marion Cotillard, choć faktycznie jej rola wymagała już od aktorki większego zaangażowania. Jedyny męski "rodzynek" w tym gronie - Daniel Day-Lewis w swojej roli  wypada wiarygodnie, o ile nie zaczyna śpiewać.

"Nine" to wystawny musical, o błahej konstrukcji fabularnej, ale myślę, że artyści, którzy przeżywają podobną niemoc, docenią ten film. Dla zwykłych śmiertelników nie będzie tutaj nic ciekawego. Myślę jednak, że warto zaryzykować choćby dlatego, aby podziwiać prawdziwe piękno prawdziwych kobiet.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Lata 60. dwudziestego wielu, Włochy. Egocentryczny reżyser filmowy Guido Contini zmaga się z niemocą... czytaj więcej
Nienawidzę musicali! Są dla mnie zaprzeczeniem idei kinowości, języka obrazów. Męczy mnie już sama zasada... czytaj więcej
Dobry film obroni się sam. A najbardziej rozreklamowane filmy najczęściej okazują się klapą. O "Nine"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones