Nowe "Wichrowe wzgórza" nie przestają budzić kontrowersji. Po niedawnej publikacji pierwszego zwiastuna produkcji, projekt został zaatakowany przynajmniej z kilku różnych frontów. Dziele Emerald Fennell już teraz zarzuca się nietrzymanie się litery książki i powierzchowne, rozerotyzowane potraktowanie jej sensów. Na tak postawione zarzuty postanowiła odpowiedzieć sama reżyserka. W najnowszym wywiadzie opowiedziała zarówno o motywacjach castingowych, jak i wyzwaniach związanych z adaptacją klasyka. Co powiedziała Emerald Fennell?
Jeden z podstawowych zarzutów ze strony purystów już na etapie zwiastuna dotyczył kwestii castingowych. W filmie w głównych rolach występują bowiem
Margot Robbie i
Jacob Elordi, wcielający się w Catherine Earnshaw oraz Heathcliffa. Z każdym z nich jest jednak pewien szkopuł. Książkowa Catherine była opisywana jako nastolatka, a jej niewinność stanowiła ważną część kreacji bohaterki. Heathcliff z kolei został stworzony jako mężczyzna o ciemnym kolorze skóry, co również miało fundamentalne znaczenie dla jego nierównej relacji z przedstawicielami angielskiego ziemiaństwa. Tymczasem w wizji
Fennell postaci te grane są przez 35-letnią
Robbie i młodszego od niej o siedem lat (białego)
Elordiego.
Fennell postanowiła odnieść się do tych zarzutów. W niedawnym wywiadzie przyznała, że o obsadzeniu
Elordiego w roli Heathcliffa pomyślała w trakcie realizacji swojego poprzedniego filmu, "
Saltburn".
[Ta decyzja wynika z faktu, że]
wyglądał dokładnie jak ilustracja Heathcliffa w pierwszym wydaniu książki, które czytałam. Od dawna myślałam o ekranizacji "Wichrowych Wzgórz" i poczułam, że on ma w sobie to coś... jest bardzo zaskakującym aktorem – powiedziała
Fennell, po czym zaczęła bronić także castingu
Margot Robbie w roli Catherine:
Ona nie przypomina nikogo, kogo spotkałam kiedykolwiek wcześniej — i tak właśnie powinna być Cathy. Jest tak piękna, intrygująca i zaskakująca, że – tak jak Cathy – wszystko uszłoby jej na sucho. To taka bohaterka, że mogłaby rozpocząć serię morderstw i nikt nie miałby jej tego za złe. I taka jest dla mnie Cathy – ktoś, kto ciągle testuje granice. Potrzebna była więc osoba taka jak Margot – gwiazda, nie tylko niesamowita aktorka (a nią przecież jest), ale ktoś obdarzony mocą nie z tego świata, niemal boską, przez którą ludzie tracą dla niej głowę.
W dalszej części wywiadu reżyserka odniosła się do oburzenia fanów z powodu skali erotyzmu eksploatowanego przez zwiastun filmu. Mimo kontrowersji wywołanych przez powieść w dniu premiery, w książce z 1847 roku
Emily Bronte rzecz jasna wystrzegała opisu jakichkolwiek scen seksualnych. Niedawno opublikowany zwiastun jest jednak nimi wypełniony.
W tej książce jest ogromna dawka sadomasochizmu. Jest powód, dla którego w momencie publikacji ludzie byli nią głęboko wstrząśnięci – wyjaśniła
Fennell, po czym dodała:
Chciałam zrobić coś, co wywoła we mnie takie emocje, jakie czułam, kiedy pierwszy raz ją czytałam – czyli coś pierwotnego, seksualnego[...] Wiem, że gdyby zrobił to ktoś inny, byłabym wściekła. To bardzo osobisty materiał dla każdego. Bardzo zakazany. Myślę, że relacja z tymi postaciami jest wyjątkowo intymna dla każdego czytelnika. "Wichrowe wzgórza" – co wiemy?
"Wichrowe wzgórza" trafią na ekrany w walentynki przyszłego roku. Piosenki na potrzeby filmu napisała gwiazda muzyki pop, Charli XCX."
Wichrowe wzgórza" będą trzecim pełnometrażowym filmem
Emerald Fennell. W 2021 roku jej debiut – dramat "
Obiecująca. Młoda. Kobieta." – przyniósł jej trzy nominacje do Oscara. Opuściła galę z jedną statuetką – za najlepszy scenariusz oryginalny. Jej drugi film – komediodramat "
Saltburn" z
Barrym Keoghanem w roli głównej – zadebiutował na festiwalu w Telluride w 2023 roku.
Książka
Emily Brontë wielokrotnie była przenoszona na wielki ekran. Najsłynniejsze adaptacje zrealizowali
William Wyler (1939, z
Merle Oberon i
Laurence'em Olivierem w rolach głównych),
Peter Kosminsky (1992, z
Juliette Binoche i
Ralphem Fiennesem),
Coky Giedroyc (2009, z
Charlotte Riley i
Tomem Hardym) oraz
Andrea Arnold (2011, z
Kayą Scodelario i
Jamesem Howsonem).