Szefowie hollywoodzkich wytwórni, którym dane było obejrzeć film o raperskiej karierze
Joaquina Phoenixa, są jednocześnie zachwyceni i przerażeni. Przyznają, że nigdy w życiu nie widzieli czegoś takiego.
Jak twierdzą dobrze poinformowani, w
"I'm Still Here: The Lost Year Of Joaquin Phoenix" znalazły się sceny, których nie powinny oglądać osoby o słabych żołądkach. Kamera zarejestrowała m.in. moment, gdy znajomy gwiazdora robi na jego twarz... kupę.
To nie wszystko. W filmie można również zobaczyć, jak
Phoenix zażywa kokainę, zamawia prostytutki i uprawia seks oralny ze swoją rzeczniczką prasową. Z kolei sceny, w których aktor pojawia się nago, przypominają raczej fragmenty ostrego gejowskiego porno.
Ekranowe bezeceństwa były, oczywiście, żartem ze strony
Phoenixa. Znany z
"Gladiatora" aktor ogłosił w ubiegłym roku, że rezygnuje z grania w filmach na rzecz mikrofonu. Jego muzyczne wzloty i upadki cały czas śledziła kamera kierowana przez
Caseya Afflecka, prywatnie szwagra gwiazdora.
Aktualnie przedstawiciele Fabryki Snów zastanawiają się, czy
"I'm Still Here" powinien trafić do dystrybucji kinowej. Jeśli decydenci dostrzegą w dokumencie komercyjny potencjał, wkrótce doczekamy się premiery filmu.