Guillermo del Toro jest już zmęczony pracą nad dużymi studyjnymi produkcjami i związanymi z tym problemami. Reżyser ma pecha w tej kwestii - wciąż pracuje przy projektach, które są opóźniane bądź kasowane (patrz:
"At the Mountains of Madness" czy
"Pacific Rim 2").
Getty Images © Kevin Winter W związku z powyższym
del Toro zasugerował, że najchętniej nakręciłby teraz jakiś mniej wymagający film.
Mam ochotę zrobić coś małego i dziwnego, bo potrzebuję obecnie chwili oddechu i szaleństwa w życiu. Podobno reżyser ma już na oku konkretny projekt. Według magazynu Guardian to film
"Silva", opowieść o zamaskowanym meksykańskim zapaśniku, który odkrywa, że wszyscy politycy są wampirami. Ma to być czarno-biała, niskobudżetowa produkcja. To stary projekt
del Toro, którego twórca nigdy nie miał okazji zrealizować.
Nie mam zamiaru kręcić dużych hollywoodzkich filmów jeszcze przez długi czas, zdradził reżyser.
"Crimson Peak" to dla mnie okazja do pracy na mniejszą skalę. To wciąż duży film, ale i tak mniejszy niż "Pacific Rim" czy "Hellboy". Oferowano mi pracę przy gigantycznych filmach o superbohaterach - nie mogę powiedzieć, jakich - ale nie lubię superbohaterów, którzy są... mili. Wolę tych mrocznych. Dlatego Blade i Hellboy byli w sam raz dla mnie. Akcja interesuje mnie tylko, kiedy rozgrywa się w świecie bliskim mojemu sercu - jak w przypadku "Pacific Rim". Nie będę już w ogóle kręcił filmów akcji ani filmów o superbohaterach. Mam nadzieję wrócić do małych i dziwnych projektów.