Annie Potts, aktorka użyczająca głosu postaci pasterki Bo Peep w serii
"Toy Story", wyjawiła, dlaczego czwarta część zadebiutuje rok później, niż planowano. Otóż okazało się, że po odejściu z projektu
Rashidy Jones i
Willa McCormacka, ze scenariusza fabuły trzeba była usunąć trzy czwarte materiału. To doprowadziło do dużego opóźnienia i sprawiło, że ostatecznie
"Toy Story 4" wymieniło się premierą z
"Iniemamocnymi 2". I tak ta pierwsza animacja trafi do kin dopiero 21 czerwca przyszłego roku, ale za to ta druga zadebiutuje na świecie już za tydzień.
Potts ujawniła także, że w najnowszej części jej bohaterka będzie odgrywała znaczącą rolę – nieoficjalnie mówi się, że
"Toy Story 4" to historia miłosna między Bo Peep i Chudym. To dobra wiadomość dla tych widzów, którym Bo Peep brakowało w trzeciej części.
Potts przyznała, że i jej było smutno, że w
"Toy Story 3" zabrakło miejsca dla jej bohaterki. Jak mówi,
John Lasseter zapewnił ją jednak, że specjalnie chciał jej zrobić miejsce w czwórce, co oznacza, że kolejna część planowana była już od dawna.
Od poprzedniej odsłony do kolejnej minie aż 9 lat, co dowodzi, że Pixar nie ściga się z czasem i rzeczywiście przykłada dużą wagę do jakości. Co dla widzów jest oczywiście bardzo dobrą wiadomością. Na sequel
"Iniemamocnych" musieliśmy czekać 14 lat. Już niedługo przekonamy się, czy było warto. Polska premiera – 13 lipca.