Wytwórnia Disneya i Marvel ogłosiły, że kończą współpracę z reżyserem cyklu
"Strażnicy Galaktyki",
Jamesem Gunnem. Przyczyną rozstania są stare wpisy z mediów społecznościowych, w których filmowiec w ryzykowny sposób żartował z pedofilii, gwałtu, AIDS, Holokaustu i zamachów z 11 września.
Getty Images © Alberto E. Rodriguez Wszystkie komentarze zostały napisane na długo przed tym, jak
Gunn związał się z Marvelem, a jego konto na Twitterze zaczęły śledzić setki tysięcy internautów.
Stare wpisy zostały odnalezione przez prawicowych blogerów. Zdaniem Fox News wyciągnięcie ich na światło dzienne było zemstą na reżyserze za regularne krytykowanie
Donalda Trumpa.
Oto próbka satyrycznej twórczości
Gunna, która kosztowała go intratną posadę:
W oficjalnym oświadczeniu prezesa Disneya,
Alana Horna, czytamy:
odrażające komentarze znalezione na Twitterze Jamesa są niewybaczalne i sprzeczne z wartościami naszego studia. Dlatego zakończyliśmy z nim relację biznesową. Sprawę skomentował na Twitterze także sam
Gunn:
Wielu ludzi, którzy śledzą moją karierę, wiedzą, jak zaczynałem. Postrzegałem siebie jako prowokatora robiącego filmy i opowiadającego żarty, które były oburzające, a także dotykały tematów tabu. Mówiłem już o tym publicznie wielokrotnie: zmieniłem się jako człowiek, a wraz ze mną moja twórczość i humor. Nie mówię, że jestem lepszą, ale z pewnością zupełnie inną osobą, niż byłem parę lat temu (...) Robiłem mnóstwo obraźliwych żartów. Skończyłem z tym. Dwa dotychczasowe filmy z serii
"Strażnicy Galaktyki" zarobiły na całym świecie ponad półtora miliarda dolarów. Niedawno
Gunn pochwalił się na Twitterze, że zakończył prace nad pierwszą wersją scenariusza trójki. Film trafi do kin prawdopodobnie w 2020 roku. Na razie nie wiadomo, czy Disney i Marvel zdecydują się skorzystać z tekstu swojego byłego współpracownika.