James Franco, usiłujący jednocześnie rozwijać karierę i kontynuować edukację, wpadł w tarapaty. Były profesor Uniwersytetu Nowojorskiego, José Angel Santana, który wlepił aktorowi dwóję za niestawienie się na zajęciach, oskarżył gwiazdora o zniesławienie.
Santana, który nie pracuje już na NYU, twierdzi, że
Franco utrudnił mu karierę zawodową, kiedy oczernił go w kilku udzielonych przez siebie wywiadach. Przykładowo, w
rozmowie z Huffington Post aktor nazwał Santanę "okropnym" i powiedział:
Nie miałem ochoty marnować czasu ze złym nauczycielem. Uważałem, że powinienem wrócić do pracy z Dannym Boylem. Czułem, że to właściwa decyzja. Według pozwu złożonego w sądzie na Manhattanie,
Franco pojawił się tylko na dwóch z czternastu prowadzonych przez Santanę zajęć. Aktor, który jest doktorantem na Yale, brał udział w kursach filmowych na Uniwersytecie Nowojorskim.
Wiarygodność i reputacja doktora Santany jest kluczowa dla jego dalszej pracy w zawodzie nauczyciela, czytamy w pozwie.
Fałszywe, skandaliczne i oszczercze stwierdzenia Jamesa Franco zszargały dobre imię doktora Santany i zagrażają jego dalszej karierze zawodowej. Santana żąda finansowego zadośćuczynienia.