Przy okazji promocji "Zgiń, kochanie" w reżyserii Lynne Ramsey, Jennifer Lawrence pojawiła się gościnnie w podcaście "Las Culturistas", gdzie opowiedziała co nieco o kulisach filmu i swoich odczuciach wobec trudnych scen. Lawrence o kręceniu intymnych scen
Lawrence przyznała, że choć w filmie występują sceny seksu, ona i jej ekranowy partner
Robert Pattinson nie korzystali ze wskazówek koordynatora intymności. Aktorka stwierdziła:
Z Robem czułam się bardzo bezpiecznie. Nie jest perwersyjny, a do tego jest bardzo zakochany w swojej partnerce Suki Waterhouse. Zazwyczaj gadaliśmy o naszych dzieciach i związkach. Nigdy nie miałam myśli w stylu: "Czy on myśli, że mi się podoba?" Gdyby tak było, pewnie skorzystałabym z usług koordynatora scen intymnych. Wielu aktorów obraża się, gdy nie masz na nich ochoty, a potem zaczyna się to mścić. Rob nie był taki. Lawrence skomentowała też fakt, że w filmie pojawia się nago (kolejny raz w karierze, po "
Bez urazy"). "
Zgiń, kochanie" kręciła, będąc w drugiej ciąży.
Nie przejmuję się nagością, nie jestem wrażliwa na tym punkcie. Chciałam, żeby Lynne miała pełną swobodę artystyczną. Myślę, że moja ciąża pomogła mi się uwolnić od lęku o wygląd. Przed "Bez urazy" byłam na diecie, ćwiczyłam i nie jadłam węglowodanów. Tutaj byłam w ciąży. Co miałam zrobić? Nie jeść? Pracowałam 15 godzin dziennie i byłam zmęczona. Pamiętam, że pokazali mi zbliżenie na cellulit i spytali, czy mają to jakoś poprawić. Stwierdziłam, że nie, to po prostu tyłek. W "
Zgiń, kochanie"
Lawrence gra młodą matkę, która nie mogąc znaleźć oparcia w swoim mężu, zmaga się z irracjonalnym lękiem i przytłaczającą samotnością.
"Zgiń kochanie" - zwiastun