Reżysera najnowszego filmu o Jamesie Bondzie (
"Skyfall")
Sama Mendesa kojarzymy raczej z dramatami w rodzaju
"American Beauty" czy
"Droga do szczęścia" niż kinem akcji. Reżyser przyznał, że początkowo nie był zainteresowany realizacją kolejnej odsłony przygód agenta 007.
Nie widziałem nawet wszystkich filmów z Pierce'em Brosnanem, powiedział
Mendes.
Zaciekawiłem się tematem dopiero, gdy pojawił się Daniel Craig, bo to mój przyjaciel i pracowaliśmy już razem. Wyraziłem nawet publicznie opinię, że nie uważam tego wyboru za dobry. Ale film ("Casino Royale") rozłożył mnie na łopatki i nie mogłem doczekać się kolejnego. "Quantum of Solace" trochę mnie zawiodło, ale i tak było bardzo interesujące. Więc gdy Daniel spytał mnie, czy jestem zainteresowany kolejnym odcinkiem, bardzo szybko się zgodziłem.
Mendes przyznał również, że źródłem inspiracji były dla niego filmy
Christophera Nolana o Batmanie.
To, co osiągnął Nolan, zwłaszcza w drugiej części, było wyjątkowe. Udowodnił, że można zrobić duży film, który jest ekscytujący i rozrywkowy, ale ma też dużo do powiedzenia o współczesnym świecie. To dało mi pewność do pociągnięcia Bonda w kierunku, który nie byłby możliwy bez "Mrocznego Rycerza".