Tarantino rozważa wydłużenie "Pewnego razu... w Hollywood"

Kinowa wersja "Pewnego razu... w Hollywood" może być jeszcze dłuższa od tej, którą pokazano na festiwalu w Cannes. W rozmowie z serwisem Indiewire Quentin Tarantino ujawnił, że rozważa powrót do montażowni, by dodać do filmu nowe sceny.


Tuż po pierwszych pokazach na Lazurowym Wybrzeżu dziennikarze zwrócili uwagę, że na ekranie zabrakło kilku aktorów, których udział w "Hollywood" został wcześniej potwierdzony. Mowa o Timie Rothie, Jamesie Marsdenie, Jamesie Remarze i Dannym Strongu.

Tarantino przyznał, że sceny z ich udziałem wyleciały w trakcie postprodukcji. Jak wiadomo, miała ona iście rajdowe tempo, ponieważ reżyser chciał zdążyć na festiwal w Cannes. Teraz, gdy do amerykańskiej premiery filmu zostały jeszcze dwa miesiące, twórca "Pulp Fiction" ma szansę, by popracować w spokoju nad finalnym kształtem swojego dzieła.

Podobno pełna wersja "Pewnego razu... w Hollywood" trwa 4 godziny i 20 minut. Ta, którą można było zobaczyć w Cannes, została skrócona do 159 minut.