Relacja

CANNES 2021: Anderson – po jednej nutce

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/CANNES+2021%3A+Anderson+%E2%80%93+po+jednej+nutce-143135
CANNES 2021: Anderson – po jednej nutce
Czy "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun" (uff!) w reżyserii Wesa Andersona był najbardziej oczekiwanym filmem na tegorocznym festiwalu w Cannes? Być może. Jednak na pewno – jak przekonuje w swojej recenzji Michał Walkiewicz – okazał się jedną z ciekawszych pozycji w tegorocznym konkursie. Sprawdźcie, czy powszechnie uwielbiany Anderson wciąż trzyma formę. 

***

Najważniejsze to pisać


recenzja filmu "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun", reż. Wes Anderson

Jean Renoir mawiał, że prawdziwy autor przez całe życie kręci jeden film. Wes Anderson nigdy nie doszukiwał się w tych słowach metafory. Słysząc szlagiery lat 70., widząc symetryczną precyzję kadru, przechadzając się po secesyjnych wnętrzach i tonąc w pastelowym oceanie, odgadujemy po jednej nutce – autor "Genialnego klanu" i "Moonrise Kingdom" żyje, ma się dobrze i dalej kręci swój film. W "Kurierze francuskim" jego formalny wokabularz znajduje najlepsze zastosowanie od lat. Spójrzcie tylko na międzywojenne okładki "New Yorkera" i powiedzcie, że Anderson nie przybywa do nas wehikułem czasu.  
 
Choć tytułowy "Kurier" powstaje jako francuskie wydanie dziennika z Kansas, skojarzenia z kultowym amerykańskim wydawnictwem są więcej niż oczywiste. Nie trzeba czekać na wieńczącą film dedykację dla gigantów formatu Jamesa Baldwina czy Lillian Ross, by w osobie redaktora naczelnego, Arthura Howitzera Jr. (Bill Murray) odkryć założyciela "New Yorkera", Harolda Rossa, zaś w repatriantach z jego zespołu – dziennikarski, powojenny dream team. Howitzer jest tutaj figurą większą niż kino, a jego ludzie – od wyzwolonej znawczyni sztuki J.K.L. Berensen (Tilda Swinton) po wsłuchaną w puls ulicy Lucindę Kremenez (Frances McDormand) – są tylko odrobinę mniejsi niż życie. Jak przekonuje narratorka o miękkim głosie Anjeliki Huston, francuski zespół otwiera Ameryce "okno na świat". 


I cóż to jest za świat! W fikcyjnym miasteczku Ennsui-sur-Blasé życie toczy się na szóstym biegu. Za kratami gnije genialny artysta (Benicio Del Toro) uwikłany w romans ze strażniczką i zarazem swoją muzą (Lea Seydoux), na ulicach trwają studenckie protesty dowodzone przez Zefirellego (Timothee Chalamet) i tłumione przez armię policyjnych szachistów, zaś stylizowany na Baldwina, wybitny dziennikarz Roebuck Wright (Jeffrey Wright) rozgryza tajniki pracy wybitnego kucharza, a przy okazji uczestniczy w policyjnej obławie na grupę porywaczy. Chciałbym napisać, że czegoś tu zabrakło, ale jest nawet budżetowa wersja siłacza Zampano i Owen Wilson spadający z roweru w czeluść przejścia podziemnego. 
 
Polityka, społeczeństwo, kultura, sport, kuchnia – tematy rozdzielone, ludzie w terenie, deadline na wczoraj. "Okno na świat" jest przede wszystkim oknem na historię kina i prasy. Ostentacyjnie "fhhhancuska" i umowna scenografia służy Andersonowi głównie do seansów spirytystycznych – po ekranie suną duchy nowofalowców, mistrzów slapsticku, neorealistów oraz legend dziennikarskiego fachu. Kolejne rozdziały filmu odpowiadają kolejnym artykułom z najnowszego wydania "Kuriera". I choć jakość nowelek jest nierówna, niepodrabialny styl Andersona uszlachetnia wszystkie.

Całą recenzję autorstwa Michała Walkiewicza można przeczytać na karcie filmu TUTAJ
 

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones