Relacja

12. American Film Festival: Kurier Wrocławski

autor: , /
https://www.filmweb.pl/article/12.+American+Film+Festival%3A+Kurier+Wroc%C5%82awski-144496
12. American Film Festival: Kurier Wrocławski
źródło: Materiały prasowe
American Film Festival ruszył w westernowym stylu - czyli z kopyta. 12. edycja imprezy poświęconej amerykańskiemu kinu niezależnemu rozpoczęła się w stolicy Dolnego Śląska. Najjaśniejszym punktem ceremonii inauguracyjnej było wręczenie statuetki Indie Star Award najważniejszemu spośród tegorocznych gości festiwalu - Johnowi Watersowi. Filmem otwarcia był zaś "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun" Wesa Andersona, który przyjechał do nas z festiwalu w Cannes.

JOHN WATERS - KRÓL KAMPU WE WROCŁAWIU


Nazywany "papieżem złego smaku" John Waters jest bohaterem jednej z tegorocznych retrospektyw, podczas której możemy zobaczyć takie jego filmy jak m.in. "Różowe flamingi" (1972), "Kobiece kłopoty" (1974), "Lakier do włosów" (1988) i "W czym mamy problem?" (1994). Reżyser będzie też bohaterem tzw. masterclass i zaprezentuje swój stand-up show zatytułowany "This Filthy World". Wkroczywszy na scenę, by odebrać przyznawane ikonom kina niezależnego wyróżnienie, Waters nawiązał żartobliwie do "Matki Joanny od Aniołów" (1961) Jerzego Kawalerowicza, mianując siebie samego "Ojcem Janem od Diabłów".

GettyImages-1280381728.jpg Getty Images © Elisabetta Villa



AMERICAN FILM FESTIVAL - PIERWSZY DZIEŃ FESTIWALU ZA NAMI


Pierwszego dnia festiwalu mogliśmy zobaczyć w Kinie Nowe Horyzonty m.in. "C'mon C'mon" Mike'a Millsa z Joaquinem Phoenixem czy "Truflarzy" Michaela Dwecka i Gregory'ego Kershawa oraz klasyczne "Nieustające wakacje" Jima Jarmuscha. Bez dwóch zdań najważniejszym pokazem pierwszego dnia festiwalu był jednak seans inaugurującego imprezę "Kuriera Francuskiego z Liberty, Kansas Evening Sun". Prezentowany wcześniej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes nowy projekt Wesa Andersona ("Fantastyczny Pan Lis", "Kochankowie z Księzyca. Moonrise Kingdom", "Grand Budapest Hotel") to jeden z najbardziej wyczekiwanych tytułów, jakie możemy zobaczyć w tym roku we Wrocławiu.


Film recenzuje Michał Walkiewicz:

Najważniejsze to pisać (recenzja filmu "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun", reż. Wes Anderson)


Jean Renoir mawiał, że prawdziwy autor przez całe życie kręci jeden film. Wes Anderson nigdy nie doszukiwał się w tych słowach metafory. Słysząc szlagiery lat 70., widząc symetryczną precyzję kadru, przechadzając się po secesyjnych wnętrzach i tonąc w pastelowym oceanie, odgadujemy po jednej nutce – autor "Genialnego klanu" i "Moonrise Kingdom" żyje, ma się dobrze i dalej kręci swój film. W "Kurierze francuskim" jego formalny wokabularz znajduje najlepsze zastosowanie od lat. Spójrzcie tylko na międzywojenne okładki "New Yorkera" i powiedzcie, że Anderson nie przybywa do nas wehikułem czasu.

Choć tytułowy "Kurier" powstaje jako francuskie wydanie dziennika z Kansas, skojarzenia z kultowym amerykańskim wydawnictwem są więcej niż oczywiste. Nie trzeba czekać na wieńczącą film dedykację dla gigantów formatu Jamesa Baldwina czy Lillian Ross, by w osobie redaktora naczelnego, Arthura Howitzera Jr. (Bill Murray) odkryć założyciela "New Yorkera", Harolda Rossa, zaś w repatriantach z jego zespołu – dziennikarski, powojenny dream team. Howitzer jest tutaj figurą większą niż kino, a jego ludzie – od wyzwolonej znawczyni sztuki J.K.L. Berensen (Tilda Swinton) po wsłuchaną w puls ulicy Lucindę Kremenez (Frances McDormand) – są tylko odrobinę mniejsi niż życie. Jak przekonuje narratorka o miękkim głosie Anjeliki Huston, francuski zespół otwiera Ameryce "okno na świat".

I cóż to jest za świat! W fikcyjnym miasteczku Ennsui-sur-Blasé życie toczy się na szóstym biegu. Za kratami gnije genialny artysta (Benicio Del Toro) uwikłany w romans ze strażniczką i zarazem swoją muzą (Lea Seydoux), na ulicach trwają studenckie protesty dowodzone przez Zefirellego (Timothee Chalamet) i tłumione przez armię policyjnych szachistów, zaś stylizowany na Baldwina, wybitny dziennikarz Roebuck Wright (Jeffrey Wright) rozgryza tajniki pracy wybitnego kucharza, a przy okazji uczestniczy w policyjnej obławie na grupę porywaczy. Chciałbym napisać, że czegoś tu zabrakło, ale jest nawet budżetowa wersja siłacza Zampano i Owen Wilson spadający z roweru w czeluść przejścia podziemnego.

Całą recenzję Michała Walkiewicza przeczytacie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones