Relacja

WENECJA: Diuna, welcome to

autor: , /
https://www.filmweb.pl/article/WENECJA%3A+Diuna%2C+welcome+to-143737
WENECJA: Diuna, welcome to
W tym roku, żeby wybrać się na pustynną planetę Arrakis wystarczyło pojechać do Wenecji. Wczoraj na trwającym właśnie festiwalu pokazano wyczekiwany film Denisa Villeneuve'a - dziś "Diunę" recenzuje dla Was Łukasz Muszyński. Tymczasem Daria Sienkiewicz obejrzała najnowszy film Jane Campion, "Psie pazury".

Nie ma wody na pustyni ("Diuna", reż. Denis Villeneuve)



Mając odpowiednią dźwignię, można podnieść planetę - przekonuje w literackim pierwowzorze "Diuny" diaboliczny baron Harkonnen. Powyższa kwestia to niezła metafora wyzwania, jakim jest ekranizacja kultowej powieści Franka Herberta. Biorąc pod uwagę rozmach, ambicje oraz wpływ, który wywarła ona na kolejne pokolenia twórców, "Diuna" jawi się jako osobne i wyjątkowo potężne ciało niebieskie na firmamencie popkultury. Jego ciężaru nie zdołali jednak udźwignąć nawet tak utalentowani reżyserzy jak Alejandro Jodorowsky i David Lynch. Pierwszy poległ jeszcze na etapie preprodukcji, ponieważ sponsorzy odmówili sfinansowania absurdalnie kosztownego 14-godzinnego kolosa. Drugi zaliczył spektakularną box-office'ową klapę, o której Roger Ebert napisał, że to film z jednym z bardziej niezrozumiałych scenariuszy w historii kina. Porażki wybitnych kolegów po fachu nie odstraszyły Denisa Villeneuve'a. Kanadyjczyk już raz dokonał cudu, kręcąc po latach sequel "Łowcy androidów", który wytrzymał porównania z klasycznym oryginałem. Autor "Pogorzeliska" wydawał się więc idealnym kandydatem do skolonizowania dla Hollywood świata "Diuny". Śpieszę donieść, że podbój zakończył się powodzeniem, ale nie obyło się bez ofiar.

Villeneuve poszedł za radą jednego z bohaterów książki, który przekonywał, że pierwszy krok do ominięcia pułapki to uświadomienie sobie, gdzie ona jest. Reżyser wyciągnął naukę z niepowodzeń swoich poprzedników i namówił wytwórnię Warner Bros., aby sfilmować opus magnum Herberta w dwóch częściach. W ten sposób twórca "Sicario" zyskał pewność, że epicka historia arystokratycznego rodu Atrydów, którzy zyskują kontrolę nad skrywającą złoża drogocennej Przyprawy pustynną planetą Arrakis, po przeniesieniu na ekran nie zamieni się w chaotyczny ciąg ładnych obrazków. W przeciwieństwie do Lyncha Villeneuve nie musi np. posiłkować się nieustanną narracją z offu, która tłumaczy motywacje bohaterów i dopowiada, co wydarzyło się między scenami. Ma wystarczająco dużo czasu, żeby rozstawić na fabularnej szachownicy wszystkie pionki i przygotować widzów na nadciągającą nawałnicę akcji. Jeśli więc oczekujecie po "Diunie" wystawnego widowiska science-fiction na miarę "Gwiezdnych wojen", po seansie najpewniej nie będziecie zgłaszać zastrzeżeń.

Sęk w tym, że powieściowy oryginał oferuje znacznie, znacznie więcej. U Herberta anegdota o walce dobra ze złem jest zaledwie atrakcyjną fasadą, za którą kryją się zagadnienia wykraczające daleko poza formułę kosmicznej opery. "Diuna" traktuje m.in. o brutalnych polityczno-biznesowych machinacjach, religijnym fanatyzmie oraz wyzysku środowiska naturalnego. Znajdziecie w niej filozoficzne rozważania nad determinizmem, ludzką naturą, a także wiecznie żywym mitem mesjanizmu. Wreszcie jest to opowieść, w której nawet pozytywne postaci na czele z głównym bohaterem noszą w sobie sporo mroku. Niestety, w filmie nie zostało z tego wiele. Mając do wyboru, co ocalić - głębię czy pasjonującą historię - twórcy wybrali tę drugą. W efekcie większość członków rozgwieżdżonej obsady nie ma tu za wiele do roboty i wszystkie scenariuszowe braki musi nadrabiać charyzmą. Na pocieszenie pozostał ładnie poprowadzony wątek mierzenia się z dziedzictwem przodków - niechcianym bagażem, którego brzemię przeznaczenie każe wziąć bohaterom na barki.

Całą recenzję Łukasza Muszyńskiego przeczytacie TUTAJ.



Owca w wilczej skórze.("Psie pazury", reż. Jane Campion)



Zwaśnieni bracia, majestatyczna natura i rodzinny konflikt niczym węzeł gordyjski. Znacie? To posłuchajcie. Mogłoby się wydawać, że właśnie o tym jest film Jane Campion, lecz - jak to zwykle w filmach tej reżyserki bywa - pozory mylą. Pod grubą warstwą brudu i toksycznej męskości kryje się opowieść o frustrującej samotności, wyniszczającym od środka pożądaniu oraz dysfunkcyjnej - ale jednak - miłości. Na papierze "Psie pazury" to kombinacja "Braci Sisters" Jacquesa Audiarda i "Tajemnicy Brokeback Mountain" Anga Lee. Tyle że papier, w przeciwieństwie do dzieła filmowego, mieści się w każdej szufladce.


Zrealizowany dla platformy Netflix obraz to adaptacja książki amerykańskiego powieściopisarza Thomasa Savage’a, opisującej dzieje dwojga samotnych braci. Phil (Benedict Cumberbatch) i George (Jesse Plemons) Burbankowie to wykształceni i zamożni właściciele ziemscy, którzy większość życia spędzają w siodle. Kiedy jednak George poślubia prowadzącą lokalną gospodę wdowę Mary, Phil nie potrafi kryć się z zazdrością, a poczucie odrzucenia zaczyna manifestować w okrutny sposób. Konflikt narasta, gdy Rose (Kirsten Dunst) oraz jej ekscentryczny nastoletni syn Peter (Kodi Smit-McPhee) wprowadzają się na ranczo Burbanków. Teraz przyjdzie im żyć pod dyktatorskimi rządami Phila.

Pomimo tradycyjnych gatunkowych ornamentów w rodzaju butów z ostrogami, skórzanych kowbojskich spodni oraz popijaw w saloonach, kostium jest tutaj drugorzędny, zaś "Psie pazury" to film bliższy tradycji antywesternowej. Konwencja, w której kino rozlicza się z mitem założycielskim Ameryki i w której patriarchat jest fundamentem ekranowej rzeczywistości, służy Campion przede wszystkim do wyostrzenia niuansów ludzkich relacji – od niebezpiecznego związku Rose z alkoholem, przez ciągłe terroryzowanie jej syna Petera za bycie outsiderem, po wewnętrzną walkę Phila z demonami swojej seksualności. Duszna muzyka Jonny’ego Greenwooda wzbudza ciągły niepokój i jest jak zwiastun wyczekiwanego tornada, mającego zetrzeć bohaterów z powierzchni ziemi. To jeden z tych filmów, w których widmo nadciągającej tragedii urasta do rangi narzędzia narracyjnego.

Cała recenzję Darii Sienkiewicz przeczytacie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones