Co oglądać na EnergaCAMERIMAGE 2025? Tych filmów nie można przegapić

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/EnergaCAMERIMAGE+2025%3A+Tych+film%C3%B3w+nie+mo%C5%BCna+przegapi%C4%87-163931
Co oglądać na EnergaCAMERIMAGE 2025? Tych filmów nie można przegapić
Już dziś rusza EnergaCAMERIMAGE – festiwal poświęcony sztuce operatorskiej. To wydarzenie, które od lat przyciąga twórców z całego globu i pokazuje kino przez pryzmat obrazu, światła i kompozycji. W programie jak zwykle znajdziemy zarówno głośne tytuły z dużych festiwali, jak i filmy odkrywane specjalnie na tę imprezę. Przejrzeliśmy line-up i przygotowaliśmy listę produkcji, które naprawdę warto zobaczyć. Od czego zacząć? Oto nasze rekomendacje.

EnergaCAMERIMAGE: Co oglądać? Polecamy najciekawsze tytuły



"The Testament of Ann Lee" to musical z Amandą Seyfried w roli głównej, ale miejscami bliżej mu do "Czarownicy" Roberta Eggersa niż do "Mamma Mia!". Mona Fastvold, prywatnie partnerka Brady'ego Corbeta i współscenarzystka jego filmów, w tym oscarowego "The Brutalist", tym razem opowiada o założycielce ortodoksyjnego odłamu kwakrów zwanego szejkersami. Prowadzili oni ascetyczny tryb życia oraz oddawali się rytualnym, "rozedrganym" tańcom i śpiewom, które miały przybliżyć ich do Boga i od których wzięli swoją nazwę. Jak pisała nasza recenzentka, niemal każde ujęcie nakręconej na taśmie 70 mm "Ann Lee" to inscenizacyjny majstersztyk: ujęcia transowego tańca, w których kamera okręca się kilkukrotnie dookoła własnej osi portretując narastające religijne uniesienie, scena porodu kręcona zza głowy leżącej na stole bohaterki, czy fragmenty religijnej histerii podczas zaćmienia słońca. To skala filmowej brawury i nieokiełznanej wyobraźni, które coraz rzadziej można zobaczyć w tytułach z hollywoodzkimi gwiazdami w obsadzie.


"Megalopolis". Dla jednych monumentalne dzieło oszałamiające wizualną stroną, które w bezkompromisowy sposób podchodzi do filmowej narracji. Dla innych monstrum złożone z chaotycznych wizji, bełkotliwej fabuły i groteski przeradzającej się w autoparodię. Za film odpowiada jedna z żywych legend kina - Francis Ford Coppola. Teraz inna legenda kina, reżyser słynnego "Zostawić Las Vegas", Mike Figgis przedstawia dokument, który odsłania kulisy realizacji "Megalopolis". Dokument miał swoją premierę na festiwalu w Wenecji, gdzie został bardzo ciepło przyjęty przez krytykę. Ogłoszono go bezcennym obrazem procesu twórczego. Czy jednak "Megadoc" odsłania wszystkie tajemnice "Megalopolis" i daje odpowiedzi na to, dlaczego Coppola zdecydował się zaryzykować własną fortunę, by nakręcić film, który został odrzucony przez znaczną część filmowej widowni? Odpowiedź znajdziecie podczas seansu filmu na festiwalu Camerimage.


"Anemone" to powrót Daniela Day-Lewisa, który porzucił emeryturę, by napisać scenariusz z synem i zagrać rolę, jakiej – jak się wydaje – nie mógł oddać nikomu innemu. Film opowiada o dwóch braciach rozdzielonych przemocą, religijnym fanatyzmem i dwudziestoletnim milczeniem, którzy muszą wrócić do miejsca, od którego uciekali całe życie, by zmierzyć się z tym, co zostało przemilczane. "Anemone" imponuje intensywnością i daje aktorowi kilka potężnych monologów, w których odsłania wszystkie rany Raya i drogi, jakie zaprowadziły braci w to ciemne miejsce. W recenzjach można już przeczytać, że Samantha Morton dodaje tej historii emocjonalnej głębi. Krytycy podkreślają też, że to opowieść szczera – i właśnie w tej szczerości słychać, dlaczego Day-Lewis chciał opowiedzieć ją ze swoim synem.


Nasz recenzent zachwala: "Hamnet", najnowsze dzieło Chloé Zhao, laureatki Oscara i szeregu innych nagród za "Nomadland" (2020), to małe wielkie kino, w którym nie ma sensu doszukiwać się biograficznej dokładności – to nie tego typu film! – ale emocjonalnej wrażliwości. Dla zaglądającej w serca i dusze swoich postaci Zhao – podobnie jak i dla Maggie O’Farrell, autorki książkowego pierwowzoru oraz współscenarzystki utworu – losy państwa Szekspirów (Paul Mescal, Jessie Buckley) są pretekstem do tego, by opowiedzieć o miłości i śmierci, o radościach i trwogach, o żałobie i próbach jej przepracowania. Za zdjęcia w filmie odpowiada dwukrotnie nominowany do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej wybitny polski operator Łukasz Żal. Hollywoodzkie ptaszki ćwierkają, że zbierający na całym świecie znakomite opinie "Hamnet" przyniesie mu koleją nominację.


Rewelacja tegorocznego festiwalu w Cannes, która przypominając zaginiony utwór Henrika Ibsena dotyka współczesnego zgrzytu w międzypokoleniowej komunikacji. Na tle "Najgorszego człowieka na świecie" "Wartość sentymentalna" pozostaje dziełem dojrzalszym, spokojniejszym i mniej efektowym, ale za to budującym głębsze i bardziej skomplikowane sylwetki. O naturze napięcia, które jest pomiędzy nimi, nasz recenzent pisał: W tej genetyce cierpienia, rozumianej przez Triera jako przekazywany dalej niczym kolor oczu sposób przeżywania świata, zawiera się najpiękniejsza właściwość "Wartości sentymentalnej". Reżyser z wrażliwością i wyczuciem największych skandynawskich dramatopisarzy buduje swoją opowieść wokół różnicy pomiędzy nieporozumieniem a niezrozumieniem, a więc komunikacją i współczuciem. Jego bohaterowie nie potrafią znaleźć ze sobą wspólnego języka, nigdy nie potrafili – plątały go im wyrzuty, egoizm, różnica wieku. Gdyby im się jednak udało, być może dostrzegliby, że nie ma na świecie dwóch żyć bliższych sobie niż właśnie ich życia. Wpływ, który mieli na siebie nawzajem, jest w końcu niezmazywalnym fundamentem ich osobowości, dopełniających się na zawsze jak dwuelementowe puzzle, przyczyna oraz skutek.