Zamieszanie wokół sagi
"Obcych" trwa.
Ridley Scott przygotowuje się do premiery
"Przymierza",
Neill Blomkamp nie wierzy w realizację piątej części, a spytany o serię
James Cameron, twórca jednej z najlepszych, czyli drugiej odsłony cyklu, nie jest zachwycony kierunkiem, w którym podążyła seria po jego filmie.
Filmy o Obcych zawędrowały w dziwaczne rejony. Ridley nakręcił pierwszy z nich i zainspirował całe pokolenie filmowców. Kolejne obrazy odchodziły stylistycznie od oryginału - sam to zresztą zapoczątkowałem jako twórca sequela oraz spadkobierca pierwszego filmu. Robiłem "dwójkę" jako absolutny fan Ridleya, chciałem uhonorować jego film, ale też powiedzieć coś nowego. Za resztę filmów nie biorę odpowiedzialności - przekonywał w wywiadzie z portalem Vulture Kanadyjczyk.
Koniec końców, nie wyszło to najlepiej. Z nowych rzeczy dostaliśmy na przykład cały ten freudowski motyw biomechanoida, ale przecież widziałem to w jakichś stu horrorach. Myślę, że dwa kolejne filmy wyznaczają pewne cezury w historii tej serii. Ale czy naprawdę jest sens iść ścieżką, którą wytyczyły? Zobaczmy, jak poradzi sobie Ridley w "Przymierzu". I chciałbym tylko dodać - proszę, nie wycinajcie tego - że zawsze kupię bilet na jego film. Zawsze, nawet na ten, w którym nie pokazał całej klasy. Jest tego formatu artystą i filmowcem. Zawsze będę się od niego uczył. Co sądzicie o przemyśleniach
Camerona? Czy
Ridley Scott wciąż ma u Was kredyt zaufania (przypomnijmy, że brytyjski reżyser w narrację pod tytułem "seria skręciła w złym kierunku" wliczył również film swojego bezpośredniego następcy)? A może wolelibyście zobaczyć, co z uniwersum Obcych zrobiłby
Neill Blomkamp?