Najnowszy film Sylvestra Stallone'a jest podobno brutalniejszy niż wszystkie tegoroczne filmy akcji razem wzięte. Reżyser, scenarzysta i gwiazda "Niezniszczalnych" udzielił na konferencji prasowej w Londynie kilku odpowiedzi na zasadnicze dla widzów pytania.
Stallone odrzuca zarzuty nieuzasadnionej przemocy w filmie argumentem, że agresją można osiągnąć sprawiedliwość. "Wierzę, że przemoc jest sprawiedliwa" - mówi. Co więcej zwrócił uwagę, że w swoim filmie zabija wyłącznie tych, którzy na to zasłużyli. Ale jak się okazuje, kara jest adekwatna do grzechu. Stallone dużo brutalniej morduje mężczyzn, którzy zachowują się źle wobec kobiet. "Nie chcę, by faceci, którzy niszczą kobiety, po prostu dostawali kulkę - to zbyt humanitarne. Oni powinni czuć prawdziwy ból".
Reżyser w swojej wypowiedzi podkreślał także, że zależało mu na stworzeniu prawdziwie męskiego kina, pełnego zawziętej walki i akcji. Zdanie Stallone'a poparł obecny na konferencji Jason Statham słowami: "To prawdziwa przyjemność robić typowy film akcji z facetami i dla facetów".
Na takie stężenie testosteronu może się oburzyć nie jedna kobieta, tym bardziej, że żeńskie role w filmie Stallone'a zostały sprowadzona do bezbronnych niewiast, które z rąk gnębiących je tyranów może uratować jedynie prawy, napakowany mięśniami "gentlemen". Od rozzłoszczenia feministek Stallone'owi zależało jednak bardziej na powrocie do kina, do którego przyzwyczaił się w ciągu wiele lat występów w sześciu częściach "Rocky'ego" i czterech "Rambo". Filmowiec chce, by wszystko było "oldschoolowe", jak w dobrych latach osiemdziesiątych. "Kilka razy zagrałem w dramacie. Myślę, że na tym koniec - mówi - To byłoby żałosne, gdybym na stare lata występował w poważnych filmach".
W "Niezniszczalnych" występują: Jason Statham, Jet Li, Dolph Lundgren, Arnold Schwarzenegger, Bruce Willis, Mickey Rourke, Randy Couture i Steve Austin.
Premiera filmu odbędzie się w Londynie już w tym tygodniu. Widzowie polskich kin muszą poczekać do 20 sierpnia.
Stallone odrzuca zarzuty nieuzasadnionej przemocy w filmie argumentem, że agresją można osiągnąć sprawiedliwość. "Wierzę, że przemoc jest sprawiedliwa" - mówi. Co więcej zwrócił uwagę, że w swoim filmie zabija wyłącznie tych, którzy na to zasłużyli. Ale jak się okazuje, kara jest adekwatna do grzechu. Stallone dużo brutalniej morduje mężczyzn, którzy zachowują się źle wobec kobiet. "Nie chcę, by faceci, którzy niszczą kobiety, po prostu dostawali kulkę - to zbyt humanitarne. Oni powinni czuć prawdziwy ból".
Reżyser w swojej wypowiedzi podkreślał także, że zależało mu na stworzeniu prawdziwie męskiego kina, pełnego zawziętej walki i akcji. Zdanie Stallone'a poparł obecny na konferencji Jason Statham słowami: "To prawdziwa przyjemność robić typowy film akcji z facetami i dla facetów".
Na takie stężenie testosteronu może się oburzyć nie jedna kobieta, tym bardziej, że żeńskie role w filmie Stallone'a zostały sprowadzona do bezbronnych niewiast, które z rąk gnębiących je tyranów może uratować jedynie prawy, napakowany mięśniami "gentlemen". Od rozzłoszczenia feministek Stallone'owi zależało jednak bardziej na powrocie do kina, do którego przyzwyczaił się w ciągu wiele lat występów w sześciu częściach "Rocky'ego" i czterech "Rambo". Filmowiec chce, by wszystko było "oldschoolowe", jak w dobrych latach osiemdziesiątych. "Kilka razy zagrałem w dramacie. Myślę, że na tym koniec - mówi - To byłoby żałosne, gdybym na stare lata występował w poważnych filmach".
W "Niezniszczalnych" występują: Jason Statham, Jet Li, Dolph Lundgren, Arnold Schwarzenegger, Bruce Willis, Mickey Rourke, Randy Couture i Steve Austin.
Premiera filmu odbędzie się w Londynie już w tym tygodniu. Widzowie polskich kin muszą poczekać do 20 sierpnia.
powiązane artykuły
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
