Quentin Tarantino nie lubi Netflixa i wciąż nagrywa filmy na VHS oraz DVD.
Darren Aronofsky myśli podczas montażu swoich filmów o użytkownikach smartfonów. A wszystko to wynika z fragmentów nowej książki Toma Rostona
"I Lost It At The Video Store" - zbioru wywiadów z gwiazdami reżyserii formatu
Tarantino i
Arnofsky'ego, a także
Kevina Smitha,
Davida O. Russella i
Johna Saylesa.
Getty Images © Jerod Harris
Getty Images © Ilya S. Savenok
Nie kręcą mnie usługi streamingowe. Muszę mieć fizyczną kopię filmów, które kocham. Nie mógłbym obejrzeć filmu na laptopie. Nie używam Netflixa, ani żadnej z podobnych usług. Mam za to sporą kolekcję z Video Archives - kiedy upadli, wykupiłem ich zasoby, coś koło ośmiu tysięcy kaset i płyt DVD. Wciąż nagrywam rzeczy z telewizji na kasety, przegrywam na DVD - mówił
Tarantino.
Twórca w zwartej formie zawarł również swoje przemyślenia na temat odbioru filmów na ekranach telefonów i tabletów. Słysząc o tym, że jego kolega po fachu,
Darren Aronofsky, montuje dźwięk i obraz tak, by można było go oglądać ze (względną) przyjemnością na małym ekranie smartfona,
Tarantino odparł:
To najsmutniejsza rzecz, jaką słyszałem w życiu.
Sam Aronofsky z kolei wydaje się większym realistą. W swoim wywiadzie mówi:
Nie możemy obrażać się na rzeczywistość. To jest prawdziwa widownia o realnej sile, wiem, że ludzie będą oglądać moje filmy na iPhone'ach. Jestem narratorem i chcę, żeby ludzie słuchali moich historii, w każdej możliwej formie. Nie mogę być snobem, choć oczywiście wolałbym, żeby odbywało się to w kinie.
A wy, którą stronę trzymacie?