W ubiegłą niedzielę
Pierce Brosnan wziął udział w organizowanej przed redakcję "Esquire" imprezie on-line połączonej z oglądaniem
"GoldenEye". W trakcie zabawy aktor odpowiadał na pytania fanów w mediach społecznościowych.
W ten sposób dowiedzieliśmy się m.in.
Brosnan z chęcią ponownie wystąpiłby w filmie o przygodach Jamesa Bonda. Tym razem chciałby jednak zagrać przeciwnika agenta 007.
Gwiazdor opowiedział również o swoim spotkaniu z
Quentinem Tarantino, które miało miejsce po premierze
"Kill Bill 2" - Chciał się ze mną spotkać. Wybrałem się więc do Hollywood, aby porozmawiać z nim w hotelu Four Seasons - wspomina
Brosnan -
Dotarłem tam o godzinie 19, lubię być punktualnie. Minął kwadrans, Quentin nie pojawił się. Udzielał wywiadu na piętrze. Ktoś zamówił mi martini, które sączyłem przez następny kwadrans. Myślałem sobie: gdzie on do diabła jest? W końcu Tarantino dotarł na spotkanie i od razu zamówił sobie jabłkowe martini. -
Walił w stół, mówiąc, że jestem najlepszym Jamesem Bondem i że sam chciałby nakręcić "Bonda" - opowiada aktor -
Pomyślałem: błagam, uspokój się. Ale nikt nie powie Quentinowi Tarantino, że ma się uspokoić. Chciał zrobić film o Bondzie. Powiedziałem o tym producentom, ale nie było na to szans. Tarantino i Bond nie byli sobie przeznaczeni. To byłby dobry film.
Zamiast "Bonda" Tarantino nakręcił wraz z
Robertem Rodriguezem dyptyk
"Grindhouse". Z kolei Brosnan pożegnał się z rolą agenta 007. Przejął ją
Daniel Craig.