Kwarantanna trwa, pytanie "co oglądać?" wciąż wisi w powietrzu. Dlatego spieszymy z kolejną porcją podpowiedzi. Pisaliśmy już o serialach SF i horrorach, proponowaliśmy Wam też komedie, filmy na poprawę nastroju i rzeczy do obejrzenia z całą rodziną. Pora na coś bardziej odlotowego. Jeśli chcecie oderwać się od ponurej rzeczywistości, nie ma to jak szczypta surrealizmu. ***
Jeśli
"Waking Life" i
"Przez ciemne zwierciadło" Richarda Linklatera zrobiły na Was wrażenie, spróbujcie tego. Twórcy
"Undone" – podobnie jak kiedyś
Linklater – wykorzystują technologię rotoskopingu, by zatrzeć granicę między jawą a snem. Bohaterką serialu jest Alma (
Rosa Salazar), która po wypadku samochodowym zaczyna powoli tracić kontakt z rzeczywistością. Dotychczas tkwiła uwięziona w swoim śmiertelnie nudnej, powtarzalnej codzienności – teraz nagle gubi się w pętlach czasowych egzystencji rozsypanej niczym zestaw psychodelicznych puzzli. Serial zarazem niezwykle życiowy, jak i niezwykle odjechany.
Dla kogo? Dla tych, co pamiętają "Przez ciemne zwierciadło", mają dość codziennej rutyny i lubią narracyjne jazdy bez trzymanki. ***
"Zwierzęta" to opowieść o życiu w wielkim mieście: o jego nudzie, stresie i banale. Oto kolejni nowojorczycy rozmawiają o swoich codziennych sprawach: zakupach, imprezach, randkach, o trapiących ich lękach i problemach. Sęk w tym, że zamiast ust używają pysków, dziobów i szczękoczułek. Wypisz, wymaluj, przepis na ekranowy absurd: weź minimalistyczną animację, zbierz gwiazdorską obsadę (od
Demi Moore po
Awkwafinę) i każ zwierzętom dywagować nad ludzkimi sprawami. Efekt to serialowa przypominajka o urokach życia sprzed koronawirusowej kwarantanny – a raczej o ich braku. Żeby było jeszcze śmieszno-smutniej, w drugim sezonie pojawia się wątek epidemii. Tym bardziej aktualne!
Dla kogo? Dla mizantropów ze specyficznym poczuciem humoru. ***
Ta ekranizacja klasycznej mangi z lat 70. nie stara się być szczególnie "klasyczna" – wręcz przeciwnie. Trzon fabuły jest niby ten sam: opowieść o nastolatku z czystym sercem, który zostaje opętany przez demona. Twórcy
"Devilman Crybaby" "apdejtują" jednak tę historię do czasów social mediów oraz – co ważniejsze – starają się podbić poprzeczkę ekstremum. Wychodzi im prowokacyjna mikstura balansująca na granicy dramatu, komedii, porno i gore: spodziewajcie się serialu, który hipnotyzuje równie mocno, co szokuje. Nie wiem, jak mówią na takie rzeczy Japończycy, ale Amerykanie nazwaliby to "disturbing". Niech to będzie rekomendacja.
Dla kogo? Dla fanów "Pokemonów", którzy szukają mocniejszych wrażeń. ***
Choć X-Men z definicji mają być "niesamowici" ("uncanny"), kinowe przygody mutantów Marvela nigdy nie poszły na całość w eksplorowaniu stojącego za tym epitetem potencjału.
"Legion" rekompensuje to niedopatrzenie – i to z nawiązką. Historia zamkniętego w szpitalu psychiatrycznym i obdarzonego nadprzyrodzonymi umiejętnościami Davida (
Dan Stevens) korzysta pełnymi garściami ze swojego komiksowego rodowodu. Pojedynek telepatów może więc przybrać formę sekwencji tańca, spektakularne starcie z czarnym charakterem niespodziewanie przypomina zaś kino nieme rozegrane do rytmu "Bolera" Ravela. A to tylko kilka z szalonych pomysłów, jakie zrodziły się w głowie twórcy
Noaha Hawleya – imię ich bowiem legion.
Dla kogo? Dla tych, którym znudziły się seriale z fabułą. ***
A co by było, gdyby wyimaginowany animowany jednorożec połączył siły ze zdemoralizowanym byłym policjantem, żeby powstrzymać złowrogiego Świętego Mikołaja? Serial
"Happy!" odpowiada właśnie na takie pytanie – i na wiele innych, które boicie się zadać. Ekranizacja komiksu
Granta Morrisona i
Daricka Robertsona to wigilijna opowieść, jakiej nie wiedziliście, że potrzebujecie. Wyobraźcie sobie watę cukrową z żyletkami, wyobraźcie sobie połączenie brudnego kryminału noir z filmem Pixara, wyobraźcie sobie kreskówkę Looney Tunes w oparach alkoholu i papierosowego dymu. Jedno z tych nieoczekiwanych połączeń, które jakimś cudem działają.
Dla kogo? Dla wielbicieli ekranowej przemocy i pluszowych zwierzaczków. ***
Są takie seriale dla dzieci, które swój prawdziwy potencjał odsłaniają dopiero w oczach dorosłych.
"Pora na przygodę!" to arcydzieło tej formy. Dziecko zobaczy tu po prostu opowieść o chłopcu Finnie i jego niezwykłym psie Jakeu, którzy przeżywają szereg przygód w rodzaju ratowania księżniczek z opresji. Dorosły tymczasem z przerażeniem (oraz fascynacją) odkryje, jak spod landrynkowej powierzchni wyłania się coś mrocznego i chorego, postapokaliptycznego i psychodelicznego. Coś, co dowodzi, że ludzka wyobraźnia jest giętka i zmiennokształtna – zupełnie jak pies Jake.
Dla kogo? Wiadomo, dla tych, którzy liczą na przygodę. ***
Kiedy mowa o "odjechanych" serialach, nie może zabraknąć serialu, który zredefiniował pojęcie telewizyjnej dziwności. A kiedy wydawało się, że dziwniej być już nie może,
David Lynch wrócił z trzecim sezonem, który przestawił dźwignię na permanentną pozycję "czacha dymi". Jeśli spodziewaliście się nostalgicznego powrotu do przeszłości, to źle się spodziewaliście:
Lynch strollował wszystkich pokazując, że kto jak kto, ale on nie spoczywa na laurach. W efekcie trzeci sezon Twin Peaks to jazda bez trzymanki: jest tu i bomba atomowa, i gadający czajnik, i
Eddie Vedder, i – jak zwykle – więcej pytań niż odpowiedzi.
Dla kogo? Dla zwolenników czarnej kawy, placka z wiśniami i mówienia wstecz.
***
Jeśli szukacie więcej podpowiedzi, co oglądać, zajrzyjcie do zakładki #ZOSTAŃWDOMU