Są filmy i są filmy na Netfliskie. Tak przynajmniej twierdzi Thierry Frémaux, dyrektor festiwalu w Cannes, który w niedawnym wywiadzie powiedział, że odkąd David Fincher pracuje z platformą, nie jest już prawdziwym reżyserem filmowym. Co myśli Frémaux o twórcy "Zabójcy"?    Thierry Fremaux tęskni za "starym" Davidem Fincherem
   Getty Images © Elisabetta A. Villa
  Getty Images © Elisabetta A. Villa , powiedział Thierry Frémaux.  
"
Zodiak" był pokazany w Konkursie Głównym canneńskiego festiwalu w 2007 roku.  
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes nie pokazuje filmów serwisu Netflix od 2017 roku. Wówczas w programie imprezy znalazły się "
Okja" 
Bonga Joon-ho i "
Opowieści o rodzinie Meyerowitz (utwory wybrane)" 
Noaha Baumbacha. Był to pierwszy i ostatni raz, kiedy do Cannes wpuszczono produkcje platformy.  
Frémaux już wcześniej wygłaszał podobne komentarze o 
Fincherze. Cztery lata temu diagnozował, że twórca "
Zodiaka" porzucił kino: 
Pracuje teraz dla platform streamingowych, gdzie reżyseruje niesamowite rzeczy. Próbowałem mu to wytłumaczyć, oczywiście delikatnie, że już nie istnieje. Przynajmniej dla nas. Z własnych powodów chce mieć wolność artystyczną i nie chce walczyć z szefami wytwórni. Jego filmy są zazwyczaj bardzo drogie. Ale chciałbym, żeby wrócił do kina. Jest jednym z największych twórców.   Fincher niedawno przedłużył swój kontrakt z platformą Netflix. Reżyser stworzył dla serwisu seriale "
House of Cards", "
Mindhunter", "
Voir" oraz "
Miłość, śmierć i roboty". Nakręcił też dla Netfliksa dwa filmy: "
Manka" i "
Zabójcę".  
"Zabójca" - zwiastun
 Fincher o losie serialu "Mindhunter"
 Chociaż 
Fincher pracuje z Netfliksem, żeby zachować twórczą autonomię, platforma nie jest gotowa finansować wszystkiego, na co ma ochotę reżyser. Twórca "
The Social network" zdradził niedawno, że "
Mindhunter" nie wrócił na 3. sezon ze względu na to, że był za drogi dla serwisu.  
Może "House of Cards" nie był dużym ryzykiem, ale "Mindhunter" był, wyjaśnił 
David Fincher w wywiadzie dla francuskiego magazynu "Première". 
Tzw. "procedural" o naukach behawioralnych, który zamiast być jak "Z Archiwum X", "CSI" czy "Zabójcze umysły" jest portretem faceta tracącego dziewictwo w świecie psychoseksualnych sadystów? Nie zdążyliśmy domknąć jego drogi, ale to był hazard. Na dodatek - drogi serial. Bardzo drogi. Zaszliśmy tak daleko, jak mogliśmy, póki ktoś w końcu nie powiedział nam "nie ma sensu produkować tej serii w taki sposób, jeśli nie zmniejszycie budżetu albo nie zrobicie jej bardziej w stylu pop, żeby ludzie zaczęli ją oglądać".