"Szybcy i wściekli" - oceniamy wszystkie filmy z serii

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Szybcy+i+w%C5%9Bciekli%22+-+oceniamy+wszystkie+filmy+z+serii-141839
"Szybcy i wściekli" - oceniamy wszystkie filmy z serii
źródło: Materiały prasowe

Szybkie samochody, niebezpieczne kobiety, faceci o ciężkich pięściach i miękkich sercach, pościgi, wybuchy, wojny gangów... Najlepsza seria kina familijnego (wraz ze spin-offem) liczy już 10 części, choć na jej najnowszą odsłonę, dzięki uprzejmości pandemii, poczekamy do 25 czerwca.



Dom Toretto, Brian O'Conner, Letty, Mia, Hobbs, Roman, Tej, Han.... - rodzinę znacie. Opowieści z familijnego albumu również. Kiedyś, podobno, były to filmy o wyścigach, motoryzacji i tym podobnych błahostkach. Podobno. Dziś układają się w napędzane spalinami, adrenaliną i podtlenkiem azotu kino akcji. Przed Wami cała seria (wraz ze spin-offem), uszeregowana od naj do naj. Szereguje - Michał Walkiewicz. 3...2...1...Start!

Szybcy i wściekli - ranking wszystkich filmów serii




No brainer. Bezpośredni sequel kasowego hitu Roba Cohena zmylił nas reżyserem czującym puls ulicy (za kamerą John Singleton, nieżyjący już twórca "Rosewood w ogniu" i "Chłopaków z sąsiedztwa") oraz zaskakującą absencją Vina Diesela. A jednak estetyczna wolta, którą wykonali twórcy, była dziwaczna nawet jak na późniejsze standardy serii. Sensacyjniak z niewielkimi ale jednak ambicjami zamienił się w pstrokatą ekstrawagancję, zaś pożyczony z "Żaru tropików" fabularny schemat przesunął cykl z klasy B do klasy Z. Dominic Toretto może być płaski jak kartka papieru, a Diesel mieć charyzmę klonowego pieńka, lecz nie zmienia to faktu, że Paul Walker i Tyrese Gibson nie potrafili wejść jego buciory. Podobnie zresztą jak Eva Mendes i Devon Aoki, które na tle Michelle Rodriguez i Jordany Brewster wypadły po prostu marnie. "Za szybcy, za wściekli" nie są dobrym kinem o wyścigach, nie zdają egzaminu jako film akcji, a na swoją obronę mają jedynie Teja (Ludacris), który kilka lat później stanie się jednym z filarów drużyny.


8

Szybcy i wściekli 8

The Fate of the Furious
2h 16m

Francja

Japonia

Kanada

USA

Wielka Brytania

Samoa

Oto dowód na to, że lepiej zejść ze sceny niepokonanym (czytaj: obrzydliwie bogatym) oraz powód, dla którego nadchodząca, dziewiąta odsłona cyklu obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Stojący za kamerą F. Gary Gray ("Straight Outta Compton") bez kompleksów podkręcił akcję i kontynuował historię Dominica Toretto, międzynarodowego szpiega-krawca-murarza-akrobaty. Ale kogo ta historia tak naprawdę obchodzi, skoro puszczony samopas Diesel zamienił ją w mało strawną pulpę? Z wyraźnie zmęczonym The Rockiem, który uszlachetniał serię charyzmą bezpretensjonalnego twardziela oraz bez nieodżałowanego Walkera, który jako jedyny w obsadzie sprawiał wrażenie gościa jeżdżącego samochodem (a nie chodzącego na rękach po całym mieście) to po prostu nie mogło się udać. Kuriozalna jest również Charlize Theron w roli cyberterrorystki wikłającej bohaterów w intrygę rodem z "Małych agentów 8", a także scena, w której złowrodzy bracia Shaw ruszają z odsieczą głównym bohaterom. Głupotą byłoby przykładanie do "Szybkich i wściekłych" moralnych kryteriów. Ale zasada, na mocy której goście z najpoważniejszą listą grzechów (Jason Statham!) dołączają do drużyny na dobre słowo, odsłania stalowe serce hollywoodzkiej machiny. Justice for Han!


Jeśli idzie o narrację o poszukiwaniu tożsamości przez "Szybkich i wściekłych", to prawdopodobnie najważniejszy film serii. Jeszcze nie dzika jazda na najwyższych obrotach, już nie ściema, że kręcimy coś z drugim dnem. "Szybko i wściekle" to powrót starej ekipy (Letty, Dom, Mia, Brian), kilka kapitalnych scen akcji (by wspomnieć otwierający film napad na cysternę oraz rajd tunelami, po których ganiali również bohaterowie "Sicario") oraz pierwsze spotkanie z Gisele (Gal Gadot), która wkroczyła do tego nieskomplikowanego świata razem z drzwiami. Z drugiej strony, to film bez Dwayne'a Johnsona, co z perspektywy sukcesu późniejszych odsłon wydaje się sporym problemem. I scenariusz, w którym zbyt wiele pary idzie w kreślenie mało wiarygodnego konfliktu pomiędzy O'Connerem a Toretto. W kategorii stylistycznego pomostu - osiem cylindrów. W innych kategoriach - jazda na jałowym biegu.


6

Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw

Fast & Furious Presents: Hobbs & Shaw
2h 14m
Nie mogę nie docenić filmu, w którym oskarżony o ludobójstwo, zmodyfikowany genetycznie tyran-sadysta odpowiada na moralną połajankę bohaterów: "ludobójstwo srudobójstwo". Oczywiście, Brixton, czyli "czarny Superman" w doskonałej interpretacji Idrisa Elby, to tylko jedna z atrakcji filmu. Główną pozostają Deckard Shaw i Luke Hobbs, duet przeczący wszelkim zasadom konwencji buddy movie. Jasne, jeden woli piwko, a drugi kapuczynę, jeden nosi się na sporotowo, a drugi to not-so-smart casual. W gruncie rzeczy obaj wycięci są z tej samej płyty pilśniowej i może dlatego temperatura ich relacji jest nieco rozczarowująca. Na szczęście stojący za kamera David Leitch to fachowiec od kina akcji i niech mnie kule biją, jeśli "Hobbs i Shaw" nie dowożą w tym temacie. Rozegrany w scenerii samoańskich dżungli finał to jedna z najlepszych sekwencji akcji w całym cyklu - jest tu trwożąca niegodziwych ludzi haka, trzymanie helikoptera na smyczy oraz bitka na pięści z elementami telepatii. Oglądając wakacyjny blockbuster, nie mógłbym prosić o więcej.

5

Szybcy i wściekli

The Fast and the Furious
1h 46m
Nie będę ukrywał, przemawia przeze mnie sentyment. Oryginalni "Szybcy i wściekli" przypominają dziś w o wiele większym stopniu pogrobowiec "Dnia próby" niż fundament, na którym zbudowano najbardziej dochodową serię kina akcji. I naprawdę trudno się dziwić, że do realizacji sequela zatrudniono właśnie Johna Singletona, bo jest tutaj mnóstwo wątków, z których twórca "Chłopaków z sąsiedztwa" mógłby skorzystać (spoiler: nie skorzystał). Oczywiście, opowieść o brudnym i niejednoznacznym świecie nielegalnych wyścigów wyszła twórcom znacznie gorzej niż monumentalny hołd dla amerykańskiej (Toretto) i japońskiej (O'Conner) motoryzacji. "Szybcy i wściekli" nauczyli nas, że grzebanie w samochodach wciąż jest sexy, odpalenie nitro zakrzywia czasoprzestrzeń, podświetlone podwozie to przymiot największych twardzieli na dzielni, a "Need For Speed Underground 2" to prawdopodobnie najlepsza gra wideo w historii. Kim jesteśmy, żeby tego nie szanować?


4

Szybcy i wściekli 7

Furious Seven
2h 20m

Chiny

Japonia

Kanada

USA

Zjednoczone Emiraty Arabskie

Na etapie zaawansowanej promocji "Szybkich i wściekłych 7" reżyser James Wan obiecywał film nawiązujący do "klasycznego kina zemsty" oraz arcydzieł z warczącymi samochodami w rolach głównych. "Znikający punkt", mówił, "Bullitt", przekonywał.... Jak można było przypuszczać, "Szybcy i wściekli 7" koniec końców okazali się "Szybkimi i wściekłymi SIEDEM", ale nie ma co narzekać - to film, który podtrzymał fantastyczną formę całej serii. Roztrzaskujący gips siłą muskułów Skała, atletyczny i całkiem zabawny Jason Statham, klimat wesołego pikniku oraz nieprawdopodobne przedsięwzięcie realizacyjne (zachęcam do obejrzenia relacji z planu, wyrzucenie prawdziwych samochodów z samolotu to moment, który zasługuje na oficjalne WOW). Last but not least, ściskające za serce, piękne pożegnanie Paula Walkera. Nie wstydzę się łez - śpiewał klasyk. I choć tutaj śpiewa Charlie Puth, to trudno wyobrazić sobie piękniejszy hymn na cześć przyjaźni.


3

Szybcy i wściekli: Tokio Drift

The Fast and the Furious: Tokyo Drift
1h 44m
Ok, jeśli widzicie na horyzoncie rumcajsową brodę, wystającą spod tarczy strzelniczej, właśnie tam stoję. Dajcie mi jednak sekundę na ostatnie słowo. Oczywiście, "Tokio Drift" jest celuloidowym odpowiednikiem sushi z dworca. Jasne, odgrywający rolę zbuntowanego nastolatka Lucas Black wygląda jak 40-letni facet. Tak, nawet producenci serii traktują "Tokio Drift" niczym hubę na dorodnym dębie. Ale im jestem starszy, tym bardziej doceniam film, w którym dziewicze ambicje serii - to jest pieśń dla cudów motoryzacji oraz wpis w kronice najlepszych filmów o wyścigach - zostały podtrzymane. Drift w tytule nie kłamie, nigdy nie kłamał - gdy przychodzi do palenia gumy i rozpisywania na asfalcie matematycznych wzorów, film robi ogromne wrażenie. Zwłaszcza, gdy chłopcy i dziewczęta popisują się w scenerii tokijskiej Akihabary, albo na spowitych błękitnym światłem, piętrowych parkingach. Do tego bezdyskusyjne najlepszy soundtrack w całej serii. Z całym szacunkiem dla trubadurów od "Danza Kuduro", DJ Shadow, Teriyaki Boyz i N.E.R.D to jednak zupełnie inna liga.


Tak powinien rozpoczynać się każdy film akcji. Najpierw jest kameralna scenka z życia rodzinnego, która przeradza się w zupełnie nieuzasadniony wyścig na krawędzi życia i śmierci. Później dostajemy teledyskowy skrót dotychczasowych wydarzeń (z wyłączeniem "Tokio Drift", oczywiście) pod dziką nutę "We Own It" Wiz Khalify. A na koniec przychodzi The Rock i w trakcie policyjnego przesłuchania rzuca jakimś facetem o sufit (co stojący po drugiej stronie lustra weneckiego śledczy podsumowują tekstem w stylu "cóż, ten gość tak ma"). A to dopiero pierwsze pięć minut filmu, w którym napięcie nieustannie rośnie. "Szybcy i wściekli 6" rozwinęli nową, absolutnie kozacką formułę, na którą postawiono w piątce - i nic dziwnego, że przez dłuższy czas byli dla mnie żywą definicją odmóżdżającego kina akcji. Czołg sunący po autostradzie, zadyma na londyńskich ulicach, bombastyczny finał z samolotem, Toretto i Hobbs klepiący bandytów niczym na wrestlingowym ringu, a do tego doskonały czarny charakter. Z całym szacunkiem dla Deckarda Shawa, jego młodszy brat Owen (Luke Evans) to o wiele ciekawsza i lepiej napisana postać. Specjalne wyróżnienie dla rodzimego tłumacza, który po konstatacji Shawa, że Letty to "krewka babka", włożył w usta Dominica Toretto najlepszą ripostę w historii kina: "Krewka to się może polać". Legend.

 
Do pięciu razy sztuka. Po wieloletniej jeździe na oparach i koniecznym tranzycie w zupełnie nową konwencję ("Szybko i wściekle") cykl wystartował jeszcze raz. I cóż to był za start! Osadzenie akcji w brazylijskich fawelach było miłą odmianą po wyścigach w Los Angeles, Miami czy Tokio, zaś obsadzenie Dwayne'a Johnsona okazało się jasnym sygnałem, że pomimo fabularnej ciągłości mamy do czynienia z miękkim rebootem. Jego pierwszy pojedynek z Dieselem przypomina starcie Godzilli z Hedorą, zaś późniejsza sztama z szybką i wściekłą rodziną nie jest tanim chwytem, lecz, że tak powiem, naturalną konsekwencją podjętych w życiu decyzji. Tej i Roman są w doskonałej, komediowej formie, romans Gisele i Hana ma dziwaczną, licealną dynamikę, a wątek dziecięcia, którego spodziewają się Mia i Brian, sprawdza się zaskakująco dobrze jako fabularny zapalnik. O scenach akcji mógłbym napisać książkę. Ale powiem tylko, że prawdziwe samochody ciągnące po prawdziwych ulicach Rio de Janeiro monstrualny sejf to ten rodzaj uczciwości, o który chodzi. Od tego filmu wszystko się zaczęło i żywię szczerą nadzieję, że w baku "Szybkich i wściekłych" zostało jeszcze paliwa na podobny zryw.