Polecamy ulubione filmy Martina Scorsesego

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/Polecamy+ulubione+filmy+Martina+Scorsesego-137428
Polecamy ulubione filmy Martina Scorsesego
W tym tygodniu byliśmy już na plaży i przyglądaliśmy się kontrowersyjnym wyborom redakcji. Teraz czas na klasykę. Z pomocą przyszedł Martin Scorsese. Spośród setek (!) tytułów polecanych przez tego wybitnego reżysera wybraliśmy dla Was pięć, które zobaczycie na platformach streamingowych i VOD. Wybór nie był łatwy, dlatego zachęcamy do dzielenia się w komentarzach swoimi typami.

*** 

"Lśnienie" (Netflix)


Obok tego tytułu mało kto jest w stanie przejść obojętnie. Jedni uważają "Lśnienie" Stanleya Kubricka za arcydzieło wyprzedzające swoje czasy, inni nie mogą wybaczyć niepokornemu reżyserowi zmian, jakie wprowadził do książkowego oryginału. Martin Scorsese, który podobno nie czytał nawet powieści Kinga, zdecydowanie należy do tej pierwszej grupy. My także, lubimy bowiem filmy otwierające się na różne interpretacje. A ponieważ trudno uwierzyć, by w kadrze słynącego z perfekcjonizmu reżysera coś znalazło się przez przypadek (albo że nie zwrócił on uwagi na znikające krzesła czy zmieniającą kolor maszynę do pisania), "Lśnienie" idealnie nadaje się do poszukiwania ukrytych znaczeń. Czy jest ono zawoalowanym przyznaniem się twórcy "2001: Odysei kosmicznej" do sfabrykowania dla NASA nagrania z lądowania na Księżycu? Opowieścią o zagładzie Indian? Krytyką konsumpcjonizmu? A może... największym trollingiem w historii kina? 

Dla kogo? Dla tych, którzy uważają, że książka zawsze jest lepsza.

*** 

"Popiół i diament" (Ipla / VOD.pl)


Twórca "Taksówkarza" nie ukrywa, że nasza kinematografia jest dla niego jednym z najważniejszych źródeł inspiracji. W 2011 roku, odbierając tytuł doktora honoris causa Łódzkiej Szkoły Filmowej, przyznał, że często pokazuje swoim aktorom czy operatorom polskie filmy z lat 50. Podczas zorganizowanego kilka lat później na terenie USA i Wielkiej Brytanii cyklu pokazów reżyser zaprezentował m.in. dzieła Tadeusza Konwickiego, Wojciecha Jerzego Hasa, Krzysztofa Kieślowskiego czy Janusza Morgensterna. Szczególne miejsce w jego sercu zajmuje jednak "Popiół i diament". Mimo że amerykański reżyser po raz pierwszy widział ten film na przełomie lat 50. i 60., do dziś jest pod wrażeniem niezwykłej wrażliwości artystycznej Andrzeja Wajdy i elektryzującego występu Zbigniewa Cybulskiego

Dla kogo? Dla tych, którzy cudze chwalą, a swojego nie znają.

***

"Osiem i pół" (TVP VOD)


Historię cierpiącego na brak weny reżysera, od którego wszyscy oczekują kolejnego arcydzieła, Martin Scorsese ogląda podobno raz do roku. Być może autoironiczne spojrzenie kolegi po fachu na wzloty i upadki towarzyszące procesowi twórczemu pozwala autorowi "Irlandczyka" zdystansować się do własnych problemów. Poza tym mimo upływu prawie sześćdziesięciu lat od premiery dzieło Federico Felliniego nie straciło nic ze swej lekkości, prezentując magię kina w jedynym w swoim rodzaju stylu włoskiego mistrza.

Dla kogo? Dla fanów filmowego modernizmu.

*** 

"Egzorcysta" (Rakuten)


Mimo że ostatnich latach filmowcy wielokrotnie sięgali po motyw opętania przez demony, żadnemu w nich nie udało się nawet zbliżyć do nagrodzonego dwoma Oscarami klasyka Williama Friedkina z 1973 roku. Choć za sprawą obracającej się o 180 stopni głowy i wyginającego się w niemożliwy sposób ciała nastoletniej Regan "Egzorcysta" zyskał sławę jednego z najbardziej brutalnych horrorów w historii, to nie efekty specjalne są w nim źródłem największej grozy. Osadzona w chrześcijańskim dyskursie wizja bezwolności człowieka wobec siły, której nie może zrozumieć, sprawia bowiem, że widz czuje się bezradny. A to uczucie potrafi być o wiele bardziej przerażające niż najkrwawsze sceny z "Piły".

Dla kogo? Dla tych, którzy nie boją się ognia piekielnego.

***



Klasyk Sergia Leone to coś dla fanów długich jazd kamery i powolnej narracji. Choć w opowieści o schyłku epoki Dzikiego Zachodu nie brakuje efektownych scen przemocy, reżysera bardziej interesują psychologiczne motywacje bohaterów i dokonywane przez nich wybory. Leone z właściwą dla jego spaghetti westernów swadą podważa całą mitologię gatunku. Muzyka Ennio Morricone i gwiazdorska obsada (m.in. Charles Bronson, Henry Fonda i Claudia Cardinale) sprawiają, że seans tego trzygodzinnego dzieła to prawdziwa uczta dla zmysłów.

Dla kogo? Dla tych, którzy czują niedosyt po liście filmów polecanych przez Quentina Tarantino.