Jak można było się spodziewać, największymi przebojami września w polskich kinach okazały się dwie kontynuacje: "Teściowie 3" oraz "Obecność 4: Ostatnie namaszczenie". Zaskakująca jest jednak skala sukcesu obu tytułów oraz przewaga nad pozostałymi premierami ubiegłego miesiąca. Polska komedia oraz czwarta część popularnej serii horrorów zdominowały box office’owe zestawienia, gromadząc wspólnie blisko 1,8 mln widzów, ale pozytywną niespodzianką okazał się także pewien japoński film. "Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Infinity Castle", który przed polską premierą stał się hitem w rodzimej Japonii oraz na wielu innych azjatyckich rynkach, odnotował w naszym kraju zdecydowanie najlepsze w historii otwarcie pośród filmów anime. W premierowy weekend zobaczyło go prawdopodobnie ponad 100 tys. widzów. Choć popularność i dostępność tego typu kina rosła w ostatnich latach także w Polsce, najlepsze wyniki otwarcia – jeśli były podawane do wiadomości publicznej – nie przekraczały pułapu 30 tys. widzów. Nie ulega więc wątpliwości, że rezultat osiągnięty przez wrześniową premierę jest na zupełnie innym poziomie. Mimo dużych spadków w kolejnych tygodniach, ostatecznie na koncie tego tytułu powinno znaleźć się około 200 tys. sprzedanych biletów. Nie będzie to jednak rekordowy wynik dla filmu anime. W 2001 roku, niemalże trzy lata po światowej premierze, "
Pokemon: Film pierwszy" zgromadził w polskich kinach w sumie ponad 315 tys. widzów.
Rekordy popularności bił jednak najchętniej oglądany film września,
"Teściowie 3". Jeszcze przed końcem miesiąca polska komedia dotarła prawdopodobnie do pułapu miliona widzów. Po trzecim weekendzie wyświetlania na jej koncie znajdowało się nieco ponad 960 tys. sprzedanych biletów. Trzecia część serii, która póki co z każdą kolejną odsłoną notowała lepszy rezultat, już teraz należy do trzech najpopularniejszych rodzimych tytułów w tym roku, a niebawem wyprzedzi zarówno "
100 dni do matury" (1,017 mln widzów), jak i "
Kleksa i wynalazek Filipa Golarza" (1,163 mln widzów). Notowane wyniki są imponująca także w kontekście postawy dwóch poprzednich części. "
Teściowie" zgromadzili jesienią 2021 roku w sumie 425 tys. widzów, z kolei dwa lata później "
Teściowie 2" poprawili ten wynik o nieco ponad 200 tys. widzów. Część trzecia powinna ostatecznie zgromadzić co najmniej trzykrotność widowni części pierwszej i dwukrotność swojego poprzednika sprzed dwóch lat. Do tak dużego sukcesu mógł przyczynić się m.in. powrót
Marcina Dorocińskiego w roli jednego z tytułowych teściów, Andrzeja. Biorąc pod uwagę obecną popularność serii, a także regularność pojawiania się kontynuacji (co dwa lata), na premierę czwartej części nie będziemy musieli czekać długo.
Tymczasem w ubiegłym miesiącu na ekranach polskich kin pojawiła się czwarta część innej niezwykle popularnej serii, choć reprezentującej zupełnie inny gatunek.
"Obecność 4: Ostatnie namaszczenie" zgromadziło podczas swojego premierowego weekendu ponad 340 tys. widzów, co jest prawdopodobnie drugim najlepszym otwarciem pośród filmów grozy w historii polskich kin. Lepiej dwa lata temu spisało się tylko "
Pięć koszmarnych nocy", które – jak podawał wtedy dystrybutor – wystartowało z poziomu 350 tys. sprzedanych biletów. Nowość studia Warner Bros. wygrała jednak w rozrachunku finalnym. Do końca września zobaczyło ją więcej niż 816 tys. widzów, a to oznacza, że udało się pobić dotychczasowy rekord należący do tej pory do Freddy’ego Fazbeara i spółki. Tym samym "
Obecność 4: Ostatnie namaszczenie" jest nie tylko najpopularniejszą częścią dotychczasowej serii oraz uniwersum, do którego należy m.in. "
Zakonnica" (793 tys. widzów), ale także ogólnie horrorem z największą widownią w historii polskich kin (a przynajmniej po 1989 roku). W związku z tym, że tytuł ten gromadzi jeszcze pokaźną widownię, do końca pobytu na dużym ekranie być może przekroczy pułap 900 tys. widzów.
Pozytywny wpływ na ogólną frekwencję w polskich kinach w ubiegłym miesiącu miało na pewno "Święto Kina 2025", które odbyło się w dniach 20 i 21 września. Tym razem wydarzenie to zbiegło się niestety z ostatnim podrygiem lata i wakacyjna pogoda próbowała odciągnąć Polaków od wizyty w kinie. Wydaje się więc, że w tym roku nie udało się w pełni wykorzystać jego potencjału. Promocyjne ceny biletów przyczyniły się jednak do spadków widowni w przypadku większości dłużej wyświetlanych tytułów oraz przyzwoitych otwarć nowości trzeciego weekendu września. Pośród tych ostatnich najlepiej spisał się
"Wielki marsz", który wystartował z poziomu blisko 40 tys. widzów. Ostatecznie ekranizacja powieści
Stephena Kinga może zgromadzić ok. 100 tys. widzów. Pułap ten do końca września zdążył już przekroczyć
"Triumf serca", który był czwartym najchętniej oglądanym filmem minionego miesiąca.
W ostatni weekend września na ekranach polskich kin pojawiło się również kilka propozycji o całkiem sporym box office’owym potencjale. Największym z nich wykazała się polska propozycja,
"Zamach na papieża". Reklamowany jako ostatni wspólny projekt
Władysława Pasikowskiego i
Bogusława Lindy film wystartował z poziomu niespełna 80 tys. widzów. Oczekiwania były chyba jednak nieco większe, podobnie zresztą jak w przypadku
"Jednej bitwy po drugiej". Choć dotychczasowe dzieła
Paula Thomasa Andersona nie były nigdy dużym przebojami,
Leonardo DiCaprio w roli głównej oraz Warner Bros. jako odnoszący w tym roku wiele sukcesów dystrybutor sprawili, że można było spodziewać się wyniku otwarcia wyższego niż 40 tys. widzów. W tym kontekście bardzo przyzwoicie prezentuje się japońskie
"Exit 8", które podczas premierowego weekendu zainteresowało blisko 25 tys. osób, a wraz z pokazami przedpremierowymi ponad 40 tys.
Żaden z tych tytułów nie będzie miał jednak dużo miejsca i czasu na rozwinięcie skrzydeł, jako że pierwsza połowa października zapowiada się – przynajmniej na papierze – bardzo przebojowo. Już teraz ekrany podbijają
Taylor Swift,
Friz i
Wersow, a dodatkowo przed grudniową premierą kolejnej części sagi
Jamesa Camerona można sobie odświeżyć "
Avatara: Istotę wody". Z kolei za tydzień pojawi się nie tylko widowisko Disneya "
Tron: Ares", ale także polska superprodukcja kostiumowa, "
Chopin, Chopin!". Czas pokaże, czy któryś z tych tytułów będzie w stanie dorównać sukcesowi dwóch największych przebojów września.