TOP: Najlepsze role Donalda Sutherlanda. Żegnamy wielkiego aktora

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/TOP%3A+Najlepsze+role+Donalda+Sutherlanda.+%C5%BBegnamy+wielkiego+aktora%3C+h2%3E-156177
TOP: Najlepsze role Donalda Sutherlanda. Żegnamy wielkiego aktora
W czwartek w Miami po długiej chorobie zmarł Donald Sutherland. Aktor znany z takich filmów jak "MASH" Roberta Altmana, "Złoto dla zuchwałych" Briana G. Huttona, "Zwyczajni ludzie" Roberta Redforda czy cyklu "Igrzyska śmierci" miał 88 lat.

By uczcić pamięć o nim, przygotowaliśmy zestawienie jego najlepszych ról. Filmów, w których zapisał się się swoim wyjątkowych aktorstwem, jest oczywiście dużo więcej. Liczymy więc na Wasze wsparcie i podawanie w komentarzach Waszych ulubionych reakcji Donalda Sutherlanda. 

TOP: Donald Sutherland. Najlepsze role



"Nie oglądaj się teraz" zapisało się pod powiekami kinomanów jako ciąg dramatycznych obrazów z udziałem Donalda Sutherlanda. Sutherland tulący ciało utopionej córeczki. Sutherland jako mąż uprawiający z żoną (Julie Christie) smutny seks, przeplatany w montażu ze sceną ubierania się "tuż po". Sutherland goniący weneckim labiryntem za tajemniczą postacią w czerwonym płaszczyku... Film Nicolasa Roega opowiada o tym, jak żałoba po śmierci dziecka kładzie się cieniem na związku małżeństwa Baxterów, którzy z brytyjskiej prowincji przenoszą się do posępnej Wenecji. "Nie oglądaj się teraz" do dziś zachwyca montażem i bogatą symboliką, a jego wpływ wciąż czuć we współczesnych horrorach – od "Antychrysta" po "Hereditary". Ta misterna filmowa konstrukcja spoczywa jednak na fundamentach emocjonalnej prawdy – a o nią zadbali Christie i właśnie Sutherland. 
NA SKRÓTY: "Nie oglądaj się teraz" 


Dwunastka to już tłum, zwłaszcza jeśli w jej szeregach znajdziemy takich tuzów, jak John Cassavetes, Charles Bronson czy Telly Savalas. Kiedy dodamy do nich trzynastego Lee Marvina, robi się naprawdę gęsto i gwiazdorsko. Tym większe osiągnięcie Donalda Sutherlanda, że zdołał się w tej gromadzie wyróżnić. Rola Vernona L. Pinkleya to jedna z pierwszych, którymi zwrócił na siebie uwagę (choć prawdziwa sława miała przyjść dopiero trzy lata później po jego występie w "MASH"). Za dowód niechaj posłuży scena, w której ciamajdowaty Pinkley podszywa się pod generała: wciąż dające radochę, czyste komediowe złoto. Dwunastka może i parszywa – ale kino wspaniałe.  
NA SKRÓTY: "Parszywa dwunastka"

Sutherland i Fellini – trochę duet-marzenie, a trochę starcie tytanów. Wywodzący się z psychologicznie realistycznego Hollywood aktor stał się bowiem w rękach włoskiego reżysera lalką, marionetką. "Casanova" to przecież film-opera, oscylujący na antypodach parareporterskiego, rozimprowizowanego "MASH" czy posępnego, ulicznego "Klute". Biografia słynnego XVIII-wiecznego libertyna to okazja do zobaczenia Sutherlanda w nakreślonej nietypowo grubą, karykaturalną kreską roli. Niech Was jednak nie zmyli "imprezowa" reputacja tytułowego bohatera. Pod fasadą Felliniowskiego rozbuchania i grubą warstwą makijażu w "Casanovie" zieje egzystencjalna pustka i czai się widmo śmierci. To o nich opowiada Fellini, to je gra Sutherland – i to z ich wspomnieniem zostajemy po seansie.  

  
Ikoniczny status aktora nieraz cementuje mem. Bez wątpienia najbardziej memogenną spośród ról Donalda Sutherlanda jest jego występ w "Inwazji łowców ciał" (1978) Philipa Kaufmana. Mem w tym wypadku jest oczywiście spoilerem – mowa bowiem o ostatnim ujęciu filmu: kto wie, ten wie. Remake klasyka SF z 1956 roku to jednak więcej niż tylko jedna pamiętna scena. Skutecznie przepisując lęki lat 50. na paranoję lat 70., Kaufman dowodzi tu bowiem, że kręcenie remake'ów jak najbardziej ma sens. Tym bardziej że sukces jego "Inwazji..." nie opiera się na efektach specjalnych, tylko spoczywa – między innymi – na barkach aktorów. Czasem za całe science-fiction wystarczy nieludzko wykrzywiona twarz, groźnie wycelowany palec i upiorny skrzek.   


Na przestrzeni lat kino pokazało nam dziesiątki niezapomnianych detektywów. Znaleźć się w gronie nieśmiertelnych nie jest więc łatwo. A tymczasem Donald Sutherland dokonał tego z taką swobodą, jakby przechodzenie do historii kina było drobnostką. John Klute z filmu Alana J. Pakuli to prywatny detektyw próbujący rozwikłać zagadkę śmierci swojego przyjaciela. Sprawa okaże się niezwykle skomplikowana głównie przez fakt, że jedyna osoba mogąca mu pomóc – prostytutka Bree (w tej roli nagrodzona Oscarem Jane Fonda) – cierpi na paranoję. Donald Sutherland skonfrontowany z szaleństwem fabuły i niepowstrzymaną siłą, jaką była w tym filmie Jane Fonda, stworzył wybitną kreację, która do dziś budzi podziw wszechstronnością jego talentu.


Olśnić wszystkich, grając świetnie napisaną rolę pierwszoplanową, nie jest aż tak trudno. Dlatego prawdziwy geniusz aktorski poznacie po tym, jak radzi sobie, pozostając w cieniu, na drugim planie, pozwalając innym skupiać na sobie uwagę. Jeśli mimo wszystko aktor taki potrafi zdobyć zachwyt publiczności, to macie pewność, że jest to prawdziwy mistrz. Dowodu swojego aktorskiego mistrzostwa Donald Sutherland dostarczył w filmie "Duma i uprzedzenie". Zagrał w nim Pana Benneta, człowieka cichego, spokojnego, zdającego się być w cieniu emocjonalnego ognia, jakim jest jego żona i gromada córek na wydaniu. A jednak jego obecności nie da się zignorować. Ciche mistrzostwo Sutherlanda polega na tym, że sama jego obecność zmienia emocjonalną atmosferę filmu. To pozornie niezauważalny element, bez którego "Duma i uprzedzenie" nie zachwycałaby aż tak bardzo. Nic więc dziwnego, że rola Pana Benneta przyniosła Sutherlandowi miłość milionów fanów kina na całym świecie i pozostaje jedną z najbardziej ulubionych kreacji w jego karierze.


Też kochacie te amerykańskie filmy o Związku Radzieckim, w których z niejasnych przyczyn bohaterowie dialogują po angielsku z rosyjskim akcentem? Jeśli tak, oglądając "Obywatela X" będziecie się czuli jak w domu. Amerykańska produkcja telewizyjna z roku 1995 w reżyserii Chrisa Gerolmo to oparta na faktach historia rozciągniętego na okres ponad dekady poszukiwania i aresztowania Andreja Czikatiło, radzieckiego seryjnego mordercy, uznanego winnym 53 morderstw na nieletnich o charakterze seksualnym. Film, który zapewnił Sutherlandowi pierwsze wyróżnienie Złotym Globem w karierze, okazuje się idealnym podsumowaniem geniuszu kanadyjskiego aktora – zdolności zmienienia miejscami sztampowej fabuły w zaskakująco interesujące kino detalu. Sutherland w roli radzieckiego pułkownika Fetisova daje subtelny pokaz aktorskiego niuansu. Maestria ograniczonej mimiki, malutkich gestów, powściągliwych grymasów i delikatnych przymknięć oczu wnosi Sutherlanda do panteonu największych artystów swojego pokolenia. Tych, których ogromny talent nie wyraża się ekscytującą tłumy szarżą, a łatwym do przeoczenia perfekcyjnym minimalizmem. Za takie kreacje nic tylko zasalutować z uznania. 


Wiemy, wiemy – na przestrzeni prawie 170 aktorskich kreacji rola prezydenta Snowa wydawać się może niepasującym do zestawienia wkroczeniem w młodzieżowy mainstream. A jednak, trudno pominąć fakt, że drugoplanowa rola w "Igrzyskach śmierci" zapewniła na stare lata Sutherlandowi nieśmiertelność w zupełnie nowej grupie wiekowej, niezaznajomionej z kreacjami z "MASH", "Nie oglądaj się teraz", "Inwazji porywaczy" ciał czy "Klute". Zimnokrwisty, faszyzujący Snow to kreacja do kości przerażająca; głucha na ludzką emocjonalność i podporządkowana szaleństwu budowanego przez siebie systemu. W momentach wymian zdań między Sutherlandem a resztą obsady uwidacznia się różnica pomiędzy dobrym a genialnym aktorem. Snow ogniskuje wokół siebie widzowskie zainteresowanie, sprawiając wrażenie, jak gdyby reszta bohaterów zlewała się w nieostre tło; rozmazaną, filmową dekorację. Po latach do "Igrzysk Śmierci" można wracać dla oryginalnego świata czy narodzin aktorskiej kariery Jennifer Lawrence. Dla dreszczy przerażenia, którymi każdą scenę wypełnia pojawienie się Sutherlanda na ekranie – trzeba jednak bezwzględnie. 


Na planie komedii wojennej "Złoto dla zuchwałych" Donald Sutherland spotkał się m.in. z Tellym Savalasem i Clintem Eastwoodem. Ale to właśnie on, jako czołgista o wiele mówiącej ksywce "Świrus", skradł serca publiczności. Podobnie jak jego bohater z "MASH" wyróżnia się niekonwencjonalnym podejściem do wojny. Wiara we wracającą do nas pozytywną energię czy odnajdywanie radości w małych rzeczach (jak francuski ser i wino) przywodzą na myśl raczej hipisa niż oddanego ojczyźnie żołnierza. To właśnie za sprawą tej roli film Briana G. Huttona jest klasykiem, do którego tak chętnie wracamy.


Otwarty sprzeciw wobec wojny w Wietnamie – z powodu zaangażowania w ruch antywojenny na początku lat 70. Donald Sutherland stał się obiektem zainteresowania Agencji Bezpieczeństwa Narodowego – znalazł odzwierciedlenie w roli w "MASH". Oficjalnie akcja filmu Roberta Altmana toczy się wprawdzie w latach 50., podczas konfliktu z Koreą. Wystarczy jednak jeden rzut oka na zespół lekarzy i pielęgniarek pracujących w tytułowym mobilnym szpitalu, aby zrozumieć, że to tylko metafora. Sutherland błyszczy na ekranie jako chirurg kapitan Benjamin Franklin "Sokole Oko" Pierce, bezbłędnie wygrywając wewnętrzne rozdarcie swojego bohatera. Spod pozornego luzu przejawiającego się w upodobaniu do żartów przebija poczucie bezradności i zmęczenie wojennym absurdem.