Najlepsze seriale o policji. Top 15 seriali, które warto obejrzeć

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Najlepsze+seriale+o+policji.+Top+15+seriali%2C+kt%C3%B3re+warto+obejrze%C4%87-144091
Najlepsze seriale o policji. Top 15 seriali, które warto obejrzeć
źródło: Materiały prasowe
Kto powiedział, że po najlepsze historie na temat policji trzeba iść do kina? Dobrych policyjnych historii nie oferują jedynie filmy. Seriale nie są domeną jedynie agentów FBI czy lekarzy - twórcy małego ekranu szczególnie upodobali sobie postacie policjantów. Mamy dla Was najlepsze seriale o policji. Sprawdźcie też listy najlepszych filmowych parodii, seriali o seryjnych mordercach i najlepszych filmów o strażakach.   

RANKING NAJLEPSZYCH SERIALI O POLICJI


Na naszej liście znajdziecie policjantów w cywilu i w mundurze, detektywów i "krawężników", policjantów i policjantki. Odwiedzimy Nowy Jork, Baltimore i Warszawę. Będzie coś nowego ("Brooklyn 9-9"), jak i starego ("Columbo"), są policjanci A.D. 1970, jak i A.D. 2020, jest coś z popularnych seriali ("Policjanci z Miami"), jak i szczypta Wielkiej Telewizji ("Prawo ulicy"). Zabrakło oczywiście kilku klasyków (a to "Adam-12", a to "Wydział zabójstw", a to "Ulice San Francisco"), ale każdy znajdzie tu historię dla siebie.  

Zobacz ranking, w którym wybieramy najlepsze seriale o policji.

"Brooklyn 9-9" zadebiutowało w czasach, gdy gatunek policyjnego sitcomu był na wymarciu. Okazało się jednak, że seriale o policji nie muszą być śmiertelnie poważne, żeby być na poziomie. Sednem komediowego złota w "Brooklyn 9-9" są relacje między bohaterami takimi jak Ray Holt (Andre Braugher) i Jake Peralta (Andy Samberg). Oto leniwy i nieszanujący zasad detektyw musi zmienić swoje przyzwyczajenia, gdy pojawia się nowy dowódca, który wierzy w zasady i dyscyplinę. Efekt to nie tylko jeden z najzabawniejszych seriali policyjnych, ale i jeden z najzabawniejszych seriali w ogóle.

"Nowojorscy gliniarze" to serial, który pomógł przesunąć granicę tego, jak pokazuje się na małym ekranie pracę policyjnych funkcjonariuszy. Największym osiągnięciem twórców było pokazanie, w jaki sposób śledztwo i życie osobiste wpływają na siebie nawzajem. Najważniejszy był tu oczywiście Dennis Franz w roli Andy'ego Sipowicza, jednego z najbardziej ikonicznych policjantów w historii seriali kryminalnych. Realistyczne portrety pełnych sprzeczności bohaterów, tętniący życiem, niemalże reporterski obraz Nowego Jorku oraz wciągające historie, sprawiły, że przez lata - od 1993 do 2005 roku - z chęcią zanurzaliśmy się w świecie tego serialu.

Na liście musiał pojawić się jakiś polski serial i nasz kraj dumnie reprezentuje "Ekstradycja". Marek Kondrat jako Olgierd Halski to już klasyczny bohater polskiego małego ekranu, klasycznie niezłomny w walce z przestępczością i niedoskonały w życiu osobistym. Serial w reżyserii Wojciecha Wójcika to też burzliwy portret okresu polskiej transformacji, a stawką w walce Halskiego jest przyszłość Polski: symbolizowanej przez Pałac Kultury, któremu grozi wysadzenie w trzecim sezonie.

Serial "Prawo i porządek" rozbił bank, pokazując dwie strony kryminalnego równania: pół odcinka pokazuje prowadzone przez policję śledztwo, a pół dochodzenie w sądzie. Formuła okazała się skuteczna długoterminowo, oferując solidną dawkę moralnych i instytucjonalnych konfliktów. Przez serial przewinął się szereg pamiętnych aktorów (m.in. Jerry Orbach jako Lennie Briscoe czy Sam Waterston jako Jack McCoy), ale prawdziwymi gwiazdami były tu same sprawy.

Dziś, po zalewie spin-offów serial "CSI" wydaje się czymś oczywistym, ale ten sukces nie wziął się znikąd. "CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas" pokazały nowy wymiar policyjnej pracy, dowodząc, że rozwiązanie najbardziej zagadkowych spraw leżeć może nie w gestii detektywów czy szeregowych funkcjonariuszy, a specjalistów z laboratorium kryminalnego. Zamiast przesłuchań, nalotów i akcji ważniejsze było tu to, co można wytropić pod mikroskopem: kropla krwi, niezidentyfikowane włókno, ślad DNA. I okazało się, że to też może być fundament niezwykle ekscytującego serialu.

W latach 80. serial "Cagney i Lacey" postawił na głowie konwencję serialu policyjnego, wysuwając na pierwszy plan walczący z przestępczością kobiecy duet: singielkę i karierowiczkę Christine Cagney oraz pracującą matkę Mary Beth Lacey. Cagney i Lacey - po pierwsze partnerki, po drugie przyjaciółki - stanowiły duet tak wdzięczny, że odtwórczynie głównych ról (Sharon Gless i Tyne Daly) sześć lat z rzędu, sezon po sezonie, odbierały nagrody Emmy za swoje występy w serialu.

Nie dajcie się zwieść tytułowi: serial "Happy Valley" przynosi ponury obraz policyjnej pracy, która dokłada się do ciężaru życia tak bardzo, że nawet rozwiązanie zagadek kryminalnych nie daje ulgi. Główną bohaterką jest nieustępliwa sierżant policji, Catherine Cawood (w tej roli Sarah Lancashire), badająca sprawy zbrodni popełnionych w pozornie urokliwej angielskiej dolinie.

Michael Chiklis gra rolę życia jako Vic Mackey, skorumpowany policjant przewodzący grupą uderzeniową do zadań specjalnych. "Świat gliniarzy" plasuje się zresztą w gronie prekursorów seriali z "wielkim" antybohaterem na pierwszym planie. Obraz policyjnej pracy jest tu więc odpowiednio pesymistyczny: serial przedstawia historię funkcjonariuszy swobodnie naginających prawo, czasem dla sprawy, częściej dla osobistego zysku. Policja pokazana jest tu niemalże jako okupant zdanych na jej łaskę społeczności. Na początku lat 2000 taka wizja była wciąż czymś nowym.

Detektyw John Luther (w tej roli Idris Elba) to kolejny przykład serialowego detektywa opętanego przez niejedną sprawę. Doświadczony detektyw tropi kolejnych seryjnych morderców, jednocześnie zmagając się z własnymi problemami. Jak w przypadku wielu ekranowych policjantów, wygrywa praca. Balansujący na granicy moralności Luther to jednak fascynujący bohater, który im bardziej się stacza, tym bardziej nas intryguje.

Nakręcony na podstawie powieści Elmore'a Leonarda "Justified" to tyleż klasyczny serial policyjny, co klasyczny western. Timothy Olyphant błyszczy jako zastępca szeryfa federalnego Raylan Givens, przeniesiony z Miami do swojego rodzinnego miasta na obszarze wiejskim Kentucky. Całe "Justified" błyszczy zaś zarówno ekscytującymi strzelaninami i pościgami, jak i mięsistymi dialogami i barwnymi postaciami. Pozbawiony socjologicznych ambicji swoich poważniejszych konkurentów (w rodzaju "Prawa ulicy") "Justified" i tak dostarcza pierwszoklasowej telewizji, trzymając poziom z sezonu na sezon.

Porucznik Columbo to prawdopodobnie najbardziej pamiętny detektyw w historii telewizji. Pamiętny tyleż dzięki geniuszowi, dzięki któremu radzi sobie przy każdej sprawie i  bezbłędnie rozwiązuje kolejne kryminalne zagadki, co dzięki błyskotliwej kreacji Petera Falka. Niepozorny Columbo wciąż kluczy, zbierając kolejne informacje, ale przecież wiemy, że - tak jak i my - od razu wie, kto zabił. Śledztwo przybiera więc kształt gry w kotka i myszkę, w którą angażuje kolejnych morderców bohater. I nieważne, czy oglądamy sezon pierwszy (jeszcze z lat 70.) czy sezon dziesiąty (sięgający aż roku 2003), Columbo wciąż trzyma formę.

"Line of Duty" przedstawia inną stronę policyjnego życia. Bohaterami są funkcjonariusze powszechnie pogardzanego przez inne jednostki wydziału, który zajmuje się walką z korupcją i innymi przestępstwami popełnianymi przez policjantów. Sednem serialu są długie, trzymające w napięciu sceny przesłuchań. Równie silne są portrety postaci i kręte intrygi kryminalne, w które są oni zaplątani. Po co komu filmy, kiedy mamy takie seriale.

Miejsce trzecie, na którym uplasował się "Detektyw", to oczywiście wyróżnienie, na jakie zasługuje sezon pierwszy serialu. Scenarzysta Nic Pizzolatto i reżyser Cary Joji Fukunaga pokazują policjantów patrzących w otchłań, która patrzy z kolei na nich. Ten Nietzscheański patos jest tu jednak brawurowo połączony z gatunkową realizacją. Fabuła wije się i kluczy w kolejnych narracyjnych szkatułkach, nie brak też wartkiej akcji i popisowych mastershotów. Woody Harrelson i Matthew McConaughey z kolei świetnie uosabiają kontrast dwóch twarzy tego serialu: pierwszy jest prozaicznie życiowy, drugi poetycko odlotowy, gdzieś pomiędzy nimi tworzy się magia.

"Policjanci z Miami" to policjanci epoki MTV. Wakacyjno-szpanerska lokacja tytułowego Miami to nie przypadek. Wszystko mówi już pamiętna sekwencja z pilotowego odcinka, w której Crockett (Don Johnson) i Tubbs (Philip Michael Thomas) jadą razem samochodem przez noc przy dźwiękach "In the Air Tonight" Phila Collinsa. Tak, bohaterowie idą do pracy, gdzie czeka ich rozwiązywanie zagadek kryminalnych oraz ściganie morderców. Kto jednak powiedział, że nie da się tego robić bez stylu.

"Prawo ulicy" to opowieść o grupie policjantów z Baltimore, którzy wypowiadają wojnę lokalnym narkotykowym bossom. Choć brzmi to jak telewizyjno-policyjny standard, twórca David Simon wystrzelił z takiego punktu wyjścia na wyżyny serialowych możliwości. Mamy tu i grecką tragedię, i telewizyjny odpowiednik XIX-wiecznej powieści realistycznej ("Dickensowski aspekt", jak śmieje się sam serial). Mamy zarówno zastęp pełnokrwistych postaci, jak i skrupulatną analizę machiny społecznej. Oglądamy tu bowiem Baltimore z rozmaitych stron: od posterunku policji przez korytarze ratusza, od slumsów po doki, od redakcji gazety po szkolną klasę. "Prawo ulicy" to niby "tylko" policyjny serial, a zmieścił się w nim cały świat. Arcydzieło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones