TOP 10: seriale, które zasługują na nową wersję po latach

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/TOP+10%3A+ranking+seriali+zas%C5%82uguj%C4%85cyh+na+nowe+wersje+po+latach-161891
TOP 10: seriale, które zasługują na nową wersję po latach
W świecie nieustannych kontynuacji, remake'ów, spin-offów i rebootów nikogo nie dziwi, gdy na ekrany powraca kolejna nostalgiczna produkcja w nowej odsłonie. Tytuły z tego rankingu różnią się od powszechnych prób odtworzenia dawnego blasku. Te seriale po prostu zasługują na swoją drugą szansę. Niektóre skończyły się przedwcześnie, inne to gotowa formuła na zajmującą opowieść. Jeszcze inne wciąż mają wielu fanów, a ci z chęcią ponownie zobaczyliby swoje ulubione seriale. Oddaliśmy się w ręce wyobraźni i znaleźliśmy 10 klasycznych produkcji, dla których powrót na ekrany ucieszyłby widzów.

Kontynuacja, remake, albo...? Te seriale zasługują na powrót na ekrany



Genetycznie zmodyfikowana żołnierka Max Guevara zasługuje na swój powrót. Serial "Cień anioła" byłe emitowany w latach 2000-2002 jako debiut telewizyjny słynnego reżysera Jamesa Camerona. Twórca "Terminatora" do spółki z Charlesem H. Egleem stworzyli historię wspomnianej bohaterki, która jako dziecko ucieka z pilnie strzeżonego ośrodka wojskowego. Rozpoczyna poszukiwania brata i siostry, starając się wieść normalne życie w Seattle z niedalekiej przyszłości. Wypełniona akcją, podparta wysokim budżetem premiera szybko zyskała widzów. Jednak kolejne odcinki nie dorastały do wyników tych pierwszych. Stacja Fox zdecydowała się o zakończeniu emisji po dwóch sezonach. W roli głównej pojawiła się Jessica Alba. Z Cameronem za sterami kontynuacja jak najbardziej miałaby sens, nawet jeśli historia zostałaby ukazana z innej perspektywy. Siła nazwisk mogłaby sprzedać nowy sezon jako kontynuację zapomnianego klasyka sprzed lat.



Jeden ze słynnych seriali lat 70. i 80. sam jest rozwinięciem filmu Roberta Altmana o tym samym tytule. Obie produkcje opowiadają właściwie o tym samym – personelu medycznym szpitala polowego armii amerykańskiej podczas wojny w Korei. Żadna z nich nie przybrała też żałobnego tonu – o jaki łatwo było w czasach ciągle toczącego się konfliktu w Wietnamie. Serial raczej przekładał na warunki telewizyjne wyznaczoną przez wybitnego reżysera tragikomiczną formę mówienia o wojnie. Dzięki wyrazistym postaciom twórcy wygrali serca widowni. Przez kolejne 40 lat od zakończenia "M*A*S*H" na świcie nie zmieniło się zbyt wiele – przynajmniej pod względem zbrojnych konfliktów i tragedii, które ciągle atakują nas z ekranów. Wydaje się, że wszyscy szukamy ucieczki od przerażenia. Taką rolę mogłaby przejąć nowa inkarnacja serialu, przypominająca, że w obliczu takich wydarzeń strach nie jest jedyną możliwą reakcją.


Tytułowe Jerycho położone w stanie Kansas to cicha miejscowość, w której nie dzieje się zbyt wiele. Jednak pewnego dnia społeczność mieszkańców musi stawić czoła wielkiej tragedii i wyzwaniu. Na horyzoncie widać bowiem grzyb atomowy, a z zewnątrz przestają docierać inne sygnały. Miasteczko zostaje odcięte od świata, a między ludźmi narasta podejrzliwość i paranoja. Nikt nie wie, czy właśnie znalazł się w grupie z jedynymi ocalałymi. Na przestrzeni dwóch sezonów bohaterowie show musieli mierzyć się z kolejnymi konsekwencjami szeroko zakrojonego ataku na Stany Zjednoczone. Niestety, stacja CBS nieoczekiwanie skasowała serial, a jego kontynuacje powstały jedynie w formie komiksów. Ewentualny reboot serialu mógłby rozgrywać się w innym miejscu USA i jeszcze głębiej zgłębiać ten apokaliptyczny scenariusz. W świecie popularnych adaptacji "Fallouta" czy "The Last of Us" przed ekranami znalazłaby się też widownia dla "Jerycha".


Konkurowanie na ekranie z Peterem Falkiem to zgubny pomysł. Tak samo jak próba przywrócenia uroku serialu "Colombo" bez udziału słynnego aktora. Jednak sama formuła serialu bez problemu da się przełożyć na czasy współczesne, tym samym tworząc nową wersję produkcji. Z resztą od samej ekranowej kreacji kolejne wcielenie postaci powinno pożyczyć sobie więcej niż prochowiec i rozbrajający uśmiech. Serialowy detektyw to przecież wspaniały fachowiec, który choć wygląda niepozornie, myśli i dedukuje lepiej niż każdy dookoła. Prawie od razu wie, kto zabił. Kwestią czasu jest tylko pociągnięcie tej osoby do odpowiedzialności. Z resztą skomplikowane zagadki kryminalne nie mają terminu ważności. Rozgrywanie pojedynku na pozory w Colombowskim stylu to przyjemność dla każdego oglądającego – tak chętnego do ponownego przeżycia chociaż niektórych elementów tej magii.


Nim ekranowe wersje światów równoległych łączyliśmy jedynie z superbohaterskimi produkcjami, pomysłem zajął się serial "Sliders - Piąty wymiar". Grupa bohaterów przemyka – jak wskazuje tytuł: "prześlizguje się" – między kolejnymi wersjami rzeczywistości. W nieznane podróżują dzięki przejściu otwieranemu przez maszynę czasu. W wyniku zbyt wczesnego aktywowania urządzenie straciło koordynaty oryginalnego świata. Protagoniści muszą zatem podróżować od wymiaru do wymiaru, licząc, że przy następnym przeskoku wrócą do swojej teraźniejszości. Ten prosty pomysł otworzył drzwi do eksperymentowania z nowymi miejscami akcji, narracją, a także społecznymi komentarzami, które można przedstawić też w serialu fantastycznonaukowym. Produkcję naznaczyły jednak problemy – "Sliders" zostało skasowane po trzech sezonach, lecz stacja Sci-Fi odkupiła prawa od Foxa i stworzyła jeszcze dwie serie. Do dziś serial cieszy się popularnością w kręgach fanów gatunku. Od lat przebąkiwało się o reboocie, lecz w 2024 zmarł pomysłodawca i scenarzysta show Tracy Tormé. Nie ma na razie informacji o przygotowaniach nowej odsłony "Sliders", która z pewnością znalazłaby swoją widownię.


Amerykanie przepadają za produkcjami o własnej polityce, zwłaszcza o jej alternatywnych wersjach. "Prezydencki poker" śledzi losy głowy USA Josiah "Jeda" Bartleta i jego najbliższych współpracowników. Decyzje podejmowane przez człowieka, który zasiada w Gabinecie Owalnym, są wynikiem pracy wielu osób. Każda z nich, z dala od kamer i dziennikarzy pracuje, aby zażegnać kolejne kryzysy i zapobiec nadchodzącym. W serialu stworzonym przez słynnego scenarzystę Aarona Sorkina skrzą się przede wszystkim dialogi, z których znany jest twórca. Jego pióro stworzyło zajmującą opowieść, w której oprócz momentów przejmujących i podniosłych rozlewa się też lekka komedia. Serial pokazuje swoją własne wyobrażenie o kulisach wielkiej polityki. Choć znacznie różni się ono od stanu faktycznego, ta wizja potrafi być pociągająca – i przyciągająca do ekranów.


Niemal 20 lat od skasowania serialu "Gdzie pachną stokrotki" jego fani nadal rozpaczają za produkcją. Jej niespodziewane zakończenie przez stację ABC nie zostało rozwinięte ani na innej antenie, ani poza telewizją. Główny bohater to Ned, cukiernik o niezwykłym talencie, po godzinach rozwiązujący sprawy morderstw. Był on grany przez obecnie popularnego Lee Pace’a. Jego powrót w tej roli mógłby potencjalnie przyciągnąć zarówno fanów oryginału, jak i samego aktora. Zresztą pomysł na opowieść również nie należy do oklepanych. "Gdzie pachną stokrotki" leżą bowiem na przecięciu baśni i policyjnego procedurala. To niecodzienne połączenie, w synchronizacji z ekscentryzmem narracji, scenografii i opowieści, dało unikatowy efekt końcowy, który przyniósł twórcom siedem nagród Emmy.


Wszyscy fani "Z Archiwum X" doskonale pamiętają nierówną kontynuację przygód Muldera i Scully z 2016 roku. Można kłócić się, w ilu odcinkach nadal było czuć ducha dawnych sezonów, ukochanych przez miliony widzów. Prawdą jest jednak, że nowe "Z archiwum X" nie wytrzymało naporu współczesnego rynku i zamiast trwać jako na antenie jako legenda, znowu trafiło do otchłani przeszłości. Jeśli zatem wracać do cyklu, to tylko w nowej odsłonie. Bez odcinania się od dotychczasowego dorobku, ale z nowymi bohaterami, przedłużeniem rozbudowanej mitologii może powstać serial godzący oczekiwania fanów i nowych widzów. Dla dwójki agentów FBI z wydziału X służba już się zakończyła – ale z pewnością jest jeszcze wielu widzów, którzy chcą wierzyć, że serial powróci w jakiejś formie.


Serial Killers: "Z Archiwum X"



Bajarz

The Storyteller
1987 - 1988
25m
"Bajarz" to dzieło znanego z "Muppetów", "Labiryntu" i "Ciemnego kryształuJima Hensona. Na przestrzeni dziewięciu odcinków lalkarz pokazał przekrój swoich umiejętności, kreując antologię na podstawie dawnych europejskich baśni z terenów dzisiejszej Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Rosji. Klamrą spajającą kolejne odcinki jest postać starego gawędziarza, który snuje kolejne opowieści. W oryginalnym serialu odgrywa go John Hurt, a w kontynuacji o tytule "The Storyteller: Greek Myths" (produkowanej przez Hensona na krótko przed jego śmiercią) rolę przejął Michael Gambon. Obie inkarnacje zasługują na swoje uwspółcześnienie, ale także na kontynuowanie. W końcu materiałów źródłowych nie zabraknie, a jak przekonał nas "Ciemny kryształ: Czas buntu", dzieła inspirowane Hensonem mogą dostać nowe życie we współczesności. Do seansu nie muszą przecież usiąść jedynie pociągani nostalgią dorośli, ale również ich pociechy. Za reboot serialu miał zabrać się Neil Gaiman, ale od 2019 roku nie mamy nowych informacji o projekcie.


Okrzyknięty pierwszym polskim serialem spod znaku płaszcza i szpady serial "Czarne chmury" pozostał jednym z niewielu rodzimych przedstawicieli tego podgatunku. W zagranicznym kinie kostiumowym nie brakuje propozycji ekranowych powrotów do czasów, w którym rozgrywa się serial. W polskim wydaniu – tutaj opisującym historię utrzymania w granicach Rzeczpospolitej Prus Książęcych – produkcja jest wyjątkiem. Choć na ekranie pojawiają się bohaterowie noszący nazwiska rzeczywistych postaci, nie trzeba doszukiwać się w nich podobieństw do oryginałów. Zamiast tego twórcy postawili na stworzenie wypełnionej akcją, wielowątkowej opowieści w dziesięciu godzinnych odcinkach. Odświeżenie tej wizji po ponad 50 latach od premiery przypomni o bogactwie rodzimej historii, na której tle rozgrywa się fabuła. W końcu przykładów rodzimego kina o zamierzchłych czasach nie trzeba poszukiwać jedynie wśród produkcji o wojnach z XX wieku.