Niecodzienne powody, przez które zakazano wyświetlania filmów

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Ranking%3A+Dziwne+powody%2C+przez+kt%C3%B3re+zakazano+wy%C5%9Bwietlania+film%C3%B3w-157331
Niecodzienne powody, przez które zakazano wyświetlania filmów
Batalie o dopuszczenie filmów do dystrybucji to nie tylko znak minionych czasów. Również teraz wielu twórców walczy o swoje projekty z organami, które mogą nałożyć na tytuł np. kategorię wiekową. Dziesięć produkcji z tego zestawienia nie zostało pokazanych w kinach z różnych państw świata. Niekiedy powody zakazu wyświetlania przybrały naprawdę zaskakujące formy. 

Dziwne powody, przez które zablokowano dystrybucje filmów



Słynny film Stevena Spielberga wychował już pokolenia widzów. Jednak w momencie premiery nie każdemu spodobał się pomysł na przyjaźń małego chłopca z tajemniczym przybyszem. W krajach skandynawskich nad przygodową produkcją pochylili się cenzorzy, którzy uznali, że w fabule filmu znalazły się szkodliwe wątki pokazujące dorosłych jako wrogów dzieci. Stąd "E.T." mogły zobaczyć szwedzkie dzieci od lat 11. W Finlandii wiek był nieco niższy – 8 lat – ale Norwedzy pułap wejścia ustalili na najwyższe 12. Dania nie zdecydowała się na wprowadzenie limitu wiekowego, choć wcześniej ograniczano tam dostęp najmłodszych choćby do "Gwiezdnych wojen". Wśród ludzi nie brakowało takich, którzy protestowali przeciw cenzorskiemu zakazowi.


Niewinna historia o misiu, który bardzo lubi jeść miodek, nadepnęła na odcisk światowego mocarstwa. Film "Krzysiu, gdzie jesteś?" opowiada o ulubionych bohaterach ze Stumilowego Lasu, którzy wyruszają na poszukiwania swojego dawnego znajomego. Ich przyjaciel jest teraz dorosłym człowiekiem, który mieszka w Londynie. KubuśProsiaczekKłapouchy i Tygrysek przybywają do miasta, aby przypomnieć mu o magii dzieciństwa. Postać żółtego misia była również inspiracją dla internautów, którzy właśnie do bohatera książek A.A. Milnego przyrównywali Xi Jinpinga, przywódcę Chin. Według przypuszczeń to właśnie te żarty zablokowały dystrybucję filmu w kraju. Inni komentujący znajdują bardziej racjonalne wyjaśnienie. "Krzysiu, gdzie jesteś?" nie zostało wybrane do wyświetlania, bo wypełniono już obowiązujący tam limit tytułów spoza Chin, które miały trafić na krajowe ekrany.



W roku 2012 słynna przepowiednia Majów miała zapowiadać nadchodzący koniec świata. Za kapitalizowanie strachu przed tragedią zabrało się Hollywood. Z pomocą twórcy "Dnia niepodległości" Rolanda Emmericha trzy lata przed datą zagłady Ziemi powstał katastroficzny film "2012". Od widzów i krytyków mniejszą sympatią dzieło darzyli jedynie cenzorzy z Korei Północnej. Choć w kraju nie pokazuje się niemal żadnego filmu ze świata zachodniego, rząd w Pjongjangu miał zawzięcie walczyć z pirackimi kopiami akurat tego tytułu. Data ekranowej apokalipsy zbiega się z setną rocznicą urodzin Kim Il-sena, założyciela kraju. Ceremonie państwowe miały więc być na pierwszym miejscu, niezakłócane przez film i myślenie o możliwym końcu.


Choć "Simpsonowie" na tle innych animacji dla dorosłych nie są aż tak obrazoburczym serialem, wersja kinowa z 2007 roku nie przeszła przez rygorystyczną cenzurę. Nawet stała się elementem walki politycznej, przypadkowo pokazując lokalne niepokoje społeczne. Mjanma, czyli dawna Birma, zatrzymała rozpowszechnianie międzynarodowego hitu na terenie kraju. Powód okazał się dość nieoczywisty. Ówczesna opozycyjna partia demokratyczna w kraju, Narodowa Liga na rzecz Demokracji, identyfikowała się wizualnie za pomocą kolorów żółtego i czerwonego. Wojskowa hunta rządząca krajem na początku XXI wieku zablokowała dystrybucję filmu, który chętnie korzystał właśnie z tych dwóch pozornie nieszkodliwych kolorów.


Jedna z ikonicznych przygód Jamesa Bonda naraziła się na banicję w Izraelu. Tym razem problemem był odtwórca roli tytułowego złoczyńcy, handlującego złotem multimilionera – Gert Fröbe. Pochodzący z Niemiec aktor w latach 1929-37 należał do NSDAP, a w 1944 został wcielony do armii. Gdy media nagłośniły życiorys członka obsady, reakcja władz Izraela była natychmiastowa. Ale historia "Goldfingera" na tamtejszych ekranach nie kończy się w tym momencie. Po kilku miesiącach od zdjęcia filmu z afiszy, przed opinią publiczną wystąpił Mario Blumenau, Żyd, który w trakcie wojny znał Fröbego. Przedstawiona przez niego opowieść rzuciła nieco inne światło na przeszłość. To właśnie aktor miał uratować życie Blumenau i jego matki, ukrywając ich w piwnicy, aby nie dostali się w ręce nazistów. Zeznanie wystarczyło, aby "Goldfinger" powrócił do izraelskich kin.


"Na skróty": "Goldfinger"




Kod da Vinci

The Da Vinci Code
2006
2h 29m

Francja

USA

Wielka Brytania

Malta

Ekranizacja powieści Dana Browna stała się hitem roku 2006. Film pobił rekord zarobku w karierze Toma Hanksa, należący dotychczas do "Forresta Gumpa" (później pokonany przez "Toy Story 3"). Wciąż pozostaje w ekskluzywnym gronie najbardziej dochodowych filmów w historii kina. Jednak kontrowersyjna tematyka zapewniła "Kodowi" grono zajadłych fanów. Okazało się, że przedstawiony w filmie obraz Kościoła Katolickiego kłócił się z wyobrażeniami wiernych z całego świata. Widowisko w reżyserii Rona Howarda zostało oprotestowane przez chrześcijan i muzułmanów, a także zakazane w wielu krajach. Do państw, które wstrzymały rozpowszechnianie filmu, należą: Syria, Białoruś, Liban, Jordania, Chiny, Pakistan, Filipiny, Samoa, Sri Lanka i Wyspy Salomona. Po oszałamiających wpływach z kin widać, że kontrowersje przyciągnęły też widzów chcących na własne oczy zobaczyć obrazoburczą fabułę.


Niedawno prozę Remarque’a na ekrany przeniósł Netflix. Prawie sto lat temu wersja w reżyserii Lewisa Milestone’a wygrywała Oscary, ale także stała się przedmiotem sporu o jego wydźwięk. Naziści, którzy w trakcie premiery rośli już w siłę, oficjalnie protestowali przeciwko ich zdaniem antyniemieckiemu przesłaniu. Oddziały SA potrafiły wrzucać do kin bomby o obrzydliwym zapachu i zakłócać pokazy. Wyświetlania zakazano zaledwie po tygodniu pokazów. Powtórna premiera została zorganizowana już w wolnym Berlinie w roku 1952. Z kolei za wschodnią granicą to nasi rodacy widzieli film zupełnie inaczej. W Polsce zakazano wyświetlania na podstawie zarzutu o proniemieckość produkcji, pomijającego antywojenny wydźwięk, który tak zezłościł Hitlera i jego ludzi.


Niepozorny dramat w reżyserii Jonathana Kaplana opowiadał o dwóch dziewczynach skazanych na ciężkie więzienie za przemyt narkotyków na południu Azji. Gwiazdami produkcji były Kate Beckinsale i Claire Danes. To właśnie druga z aktorek, popularna po sukcesie "Romea i Julii" Baza Luhrmanna, sprawiła, że zarówno ten film, jak i kolejne, powstałe w przyszłości, zostały zakazane w kraju. Podczas wywiadu promującego tytuł Danes wypowiedziała się o stolicy Filipin Manili. Nie nakreśliła zbyt pozytywnego portretu, opowiadając o wszechobecnych szczurach i braku systemu kanalizacji. Słowa dotarły do rządu w Azji, który zakazał aktorce wjazdu do kraju, a także odmówił dystrybucji przyszłych filmów powstałych z jej udziałem. Nie pomogły nawet publiczne przeprosiny – ponoć po prawie trzech dekadach zakaz nadal obowiązuje.


Film Martina Scorsesego bił rekordy w liczbie przekleństw pojawiających się na ekranie, szokował liczbą obscenicznych scen. Władze w Kenii, Malezji, Zimbabwe i Nepalu anulowały premiery filmu, natomiast w Indiach czy Singapurze dopuszczono pocięte wersje. Jednak najbardziej oryginalny powód przedstawiono w Kambodży, w której twórcy podpadli przez pokazanie kraju w negatywnym świetle. Później takie problemy przechodził też thriller "No Escape" czy komedia akcji "Kingsman: Złoty Krąg". Z kolei zakazane "50 twarzy Greya" miało zbytnio szokować ekstremalnymi scenami erotycznymi.

"Daydi"



Zwykle film wpada w ręce cenzorów, gdy pokazuje zbyt dużo. Jednak historia uzbeckiego filmu "Daydi" (międzynarodowy tytuł: "Rogue") przeczy takiemu stwierdzeniu. W 2017 roku film miał pojawić się na ekranach, ale w ostatniej chwili premierę zablokowano. Wszystkiemu winien okazał się… Morgan Freeman. Problem w tym, że słynny aktor nigdy nie przyłożył ręki do tej produkcji. Był jednak obecny zarówno w trailerze, jak i na plakacie promocyjnym. Po czasie okazało się, że sprytni twórcy "Daydi" pokazywali fragmenty filmu "Ostatni rycerze", udając, że to elementy ich fabuły. Wprowadzenie widzów w błąd wystarczyło, aby zatrzymano nadchodzące pokazy w macierzystym kraju.