Najgorsze filmy. Top 10 filmów, które obejrzysz na własną odpowiedzialność

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Najgorsze+filmy.+Top+10+film%C3%B3w%2C+kt%C3%B3re+obejrzysz+na+w%C5%82asn%C4%85+odpowiedzialno%C5%9B%C4%87-143983
Najgorsze filmy. Top 10 filmów, które obejrzysz na własną odpowiedzialność
źródło: Getty Images
autor: LMPC
Niektóre filmy oglądamy po to, abyście Wy nie musieli tego robić. Zdarzają się jednak i takie produkcje, na których wzorem Zygmunta Kałużyńskiego bawimy się jak prosię. Przed Wami 10 tytułów będących naszym guilty pleasure. Lojalnie uprzedzamy: znajdziecie tu m.in. dziwne zombie, latające rekiny i karykaturę kreacji Jamesa Deana z "Buntownika bez powodu". Jeśli to dla Was za dużo, zachęcamy do zapoznania się z naszymi pozostałymi rankingami. Znajdziecie wśród nich m.in. najlepsze filmy o I wojnie światowej, najlepsze filmy, których akcja toczy się w Rzymie, a także najlepsze seriale o seryjnych mordercach. Pełna lista naszych rankingów znajduje się TUTAJ.

RANKING NAJGORSZYCH FILMÓW WSZECH CZASÓW


Zazwyczaj w tego typu rankingach umieszczamy więcej pozycji, jednak dla naszego i Waszego dobra postanowiliśmy ograniczyć się do 10. Wybór nie był łatwy. Wielokrotnie stawaliśmy przed dylematami w rodzaju: co jest bardziej absurdalne – zaczytujące się w dziełach Nietzschego striptizerki zombie czy zombiebobry? Czy większy wpływ na rodzimą kinematografię miała "Klątwa Doliny Węży" czy może "Polisz kicz project"? Gore z lat 70. czy grindhouse'owy klasyk kolejnej dekady? Co wybraliśmy? Przekonajcie się, czytając nasze zestawienie.

Nie chcemy nikogo do niczego namawiać, ale czujemy się w obowiązku ostrzec: czasem na trzeźwo naprawdę nie warto. A jeśli macie swoje ulubione dobre złe filmy, których zabrakło na naszej liście, napiszcie nam o nich w komentarzach.

"Kaczor Howard" to rekomendacja od samego Zygmunta Kałużyńskiego. W czasach, gdy nikomu nie śniło się o MCU, George Lucas postanowił przenieść na wielki ekran komiks Marvela. Padło na historię Steve'a Gerbera, którą twórca "Gwiezdnych wojen" cenił nie tylko za absurdalny humor, ale również  noirowy klimat. Problem w tym, że tytułowy bohater to antropomorficzny kaczor mieszkający gdzieś w odległej galaktyce. W wyniku nieudanego eksperymentu zostaje sprowadzony do Cleveland w stanie Ohio. W animacji pewnie by uszło. W wersji aktorskiej... cóż. Kiedy dziś patrzymy na kadry z tego filmu, nabieramy pewności, że jeden VHS-owy seans tego dzieła przyczynił się do nieodwracalnych zmian w naszym postrzeganiu rozrywki.

Dzieło to, przez długie lata cieszące się estymą najgorszego filmu świata, jest także ostatnią produkcją, w której wziął udział Bela Lugosi. Legendarny aktor zmarł zaledwie cztery dni po rozpoczęciu zdjęć, nie przeszkodziło to jednak Edwardowi Woodowi Jr. w kontynuowaniu pracy. Reżyser szybko znalazł zastępstwo, a żeby widzowie nie zorientowali się tak łatwo, co się stało, kazał dublerowi zasłaniać twarz peleryną. Przykładów tego typu "wpadek" znajdziemy w "Planie 9 z kosmosu" znacznie więcej: na cmentarzu zawsze panuje noc, blizna na twarzy jednego z bohaterów wciąż zmienia położenie, nikt też nie zawracał sobie głowy ukryciem żyłek, na których przemieszczały się zrobione z elementów zastawy stołowej latające spodki. I choć w porównaniu z pozostałymi tytułami z tego zestawienia "Plan 9..." może nie wydawać się aż tak zły, warto sprawdzić, dlaczego akurat on zapisał się w historii kina.

Trochę boimy się umieszczać w takim zestawieniu nazwisko Uwe Bolla (rozumiecie, jako krytycy filmowi jesteśmy mocni tylko w gębie i nie postawilibyśmy na siebie, gdyby doszło do starcia na ringu), mamy jednak nadzieję, że tym razem ujdzie nam na sucho. O niemieckim reżyserze można powiedzieć wiele, ale nie sposób odmówić mu uporu i konsekwencji w rozwijaniu swojej oryginalnej wizji artystycznej. Z jego bogatej filmografii wybieramy "Bloodrayne. Krwawą Rzeszę", czyli opowieść o hojnie obdarzonej przez naturę wampirzycy walczącej z nazistami.

Bez obaw! Polacy także mają swój kultowy zły film. "Klątwa Doliny Węży", czyli nakręcona z ułańską fantazją polsko-radziecka superprodukcja, miała być odpowiedzią na "Poszukiwaczy zaginionej Arki", a przy okazji pokazać, że jesteśmy kinematograficzną potęgą. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Dziś dzieło Marka Piestraka wspominane jest z nostalgią, a jego tytuł dał nazwę przyznawanym co roku przez polskich krytyków antynagrodom. Osobiście podejrzewamy, że potwór, z którym musieli się mierzyć Roman Wilhelmi i Ewa Sałacka, zainspirował Jima Wynorskiego do stworzenia "Piraniokondy".

Jeśli też nie lubicie, kiedy epidemia zombie psuje Wam wakacyjne plany, "Zombiebobry" to film dla Was. Jego największą atrakcją jest oryginalne podejście twórców do ewolucji wirusa: zainfekowani przez tytułowe gryzonie bohaterowie nie zmieniają się bowiem w "zwykłe" zombie, lecz w zombiebobry. I to właściwie powinno wystarczyć za rekomendację. A jeśli to dla Was za mało, posłuchajcie stworzonej na potrzeby tej produkcji piosenki.

Kiedy za kamerą stoi Fred Olen Ray, człowiek, który wzbogacił światową kinematografię takimi dziełami jak "Hollywoodzkie dziwki uzbrojone w piły łańcuchowe" (do tego wrócimy) czy "Dżina w stringach", wiadomo, że będzie grubo. "Podwodna bestia", znana w Polsce także pod wiele obiecującym tytułem "Rekin cycojad", jest koszmarnym snem Stevena Spielberga. Nie chodzi o to, że rekin jest większy, a jego wygląd wywołuje co najwyżej śmiech. Film zaskakuje finezyjnymi zwrotami akcji, na długo przed niesławną serią "Rekinado" eksploatując motyw żarłacza opuszczającego morskie głębiny w poszukiwaniu hojnie obdarzonego przez naturę pożywienia.

Na liście najlepszych najgorszych filmów nie może zabraknąć produkcji sygnowanej nazwiskiem Rogera Cormana. Ojciec chrzestny kina eksploatacji ma na koncie dziesiątki dzieł (zarówno jako reżyser, jak i producent), które spełniają nasze kryteria. My wybieramy sklepik z horrorami "Sklepik z horrorami", czyli wzruszającą historię przyjaźni nieśmiałego kwiaciarza i jego krwiożerczej roślinki imieniem Audrey. Legenda głosi, że zdjęcia do tej szalonej komedii zostały zrealizowane w ciągu dwóch dni i jednej nocy. Tempo, jakie narzucił sobie Corman, wynikać miało z zakładu. Mimo licznych, nazwijmy to, niedociągnięć, film zdobył rzeszę sympatyków i doczekał się kilku kolejnych wersji.

"Toksyczny mściciel" to klasyczny przykład filmu tak złego, że oglądanie go staje się pierwszorzędną rozrywką. Historia cherlawego pracownika siłowni, który pod wpływem kontaktu z beczką toksycznych odpadów zmienia się w tytułowego herosa, stała się zwrotem w karierze Lloyda Kaufmana. To właśnie po premierze "Mściciela" dowodzone przez niego studio Troma, do tej pory specjalizujące się w sprośnych komediach, odkryło niszę na amerykańskim rynku: bardzo złe horrory. Ich znakiem rozpoznawczym stały się partyzanckie efekty specjalne (wnętrzności ze spaghetti, rozpryskujące się głowy z arbuzów), nadekspresyjne aktorstwo i nieznajdujące uzasadnienia w fabule sceny nagości. Jesteśmy przekonani, że w czasach, kiedy wszyscy próbują sprostać niedoścignionym standardom piękna, Toxie to superbohater, jakiego potrzebujemy.

Ten film wygląda dokładnie tak, jak sobie wyobrażacie. Gang prostytutek, które wyznają egipski kult piły mechanicznej (!), terroryzuje Los Angeles (a przynajmniej klientów pewnego niezbyt eleganckiego lokalu). Na ich trop wpada dzielny detektyw nazwiskiem Jack Chandler. Dialogi skrzą się dowcipem, krew i ochłapy tryskają na nagie biusty, a w finałowej sekwencji dwie atrakcyjne dziewczyny krzyżują ostrza pił. Stojący za kamerą Fred Olen Ray nawet nie próbuje ukrywać, że ma jakiekolwiek ambicje. Ma być seksi, krwawo i z jajem – czyli tak jak lubimy najbardziej.

"The Room" Tommy'ego Wiseau w pełni zasłużenie cieszy się statusem najgorszego filmu w historii kina. Infantylna wizja relacji damsko-męskich, absurdalne dialogi ("Swoją drogą, jak tam Wasze życie seksualne"?), zaskakujące szczegóły scenografii (oprawione w ramki zdjęcia łyżeczek) i przerysowane aktorstwo wcielającego się w główną rolę Tommy'ego Wiseau (będącego zarazem reżyserem, scenarzystą i producentem filmu) złożyły się na dzieło tyleż kuriozalne co fascynujące. Nasza ulubiona scena? Ta, w której Tommy Wiseau, wyobrażając sobie, że jest Jamesem Deanem w "Buntowniku bez powodu", szarżuje, krzycząc: "Rozrywasz mnie na strzępy, Liso!"

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones