Doom scrolling nie zaczął się dziś: wielką zaletą strategii, jaką przyjął tu Macdonald, jest zanurzenie w medialny strumień amerykańskiej telewizji ery Nixona i dostrzeżenie, że już wtedy "pomieszanie dobrego i złego" (to cytat z Miłosza, jakby co) było w punkcie wrzenia. John & Yoko pływają w tym wrzątku. (P.S. Mam nadzieję zobaczę kiedyś dokument o latach kontrkultury, w którym archiwa z wojny w Wietnamie nie będą automatycznie montowane z rockiem tamtego czasu. Zmieniło się to już w kliszę i oddala nas od grozy tamych dni.)