PLOTKA: Brad Pitt zagra w filmie DC? Którego superbohatera spotka?

Trwają castingi do widowiska "The Batman: Part II". Dowiedzieliśmy się już, że w filmie wystąpi najprawdopodobniej Scarlett Johansson. Teraz w sieci zaczyna krążyć pogłoska o udziale kolejnej gwiazdy. Brad Pitt w "Batmanie 2"? Podobno reżyser Matt Reeves szuka obecnie odtwórców dwóch ról "mężczyzn w średnim wieku", którzy mają być przeciwnikami tytułowego bohatera w filmie "The Batman: Part II". Według najnowszej pogłoski kandydatem do jednej z tych ról jest Brad Pitt. Jak wskazuje Jordan Ruimy na blogu World of Reel, we wrześniu Matt Reeves zdradził w jednym z wywiadów, że prowadzi rozmowy ze studiem produkcyjnym Brada Pitta, Plan B. Przedmiotem negocjacji miało być "skompletowanie drużyny" na potrzeby kontynuacji "Batmana". Ruimy wskazuje, że współpraca reżysera z Plan B ma mało sensu, bo nie ma związków między studiem Pitta a filmem Reevesa. Możliwe więc, że chodziło faktycznie o udział w projekcie samego aktora.    W styczniu 2026 roku Pitt ma wejść na plan "The Rider" Edwarda Bergera. Ale zdjęcia do "Batmana 2" ruszają dopiero w maju, więc harmonogramy się zgrywają. W 2026 roku gwiazdor ma też kręcić "Ocean's 14" – najprawdopodobniej jednak dopiero jesienią. W kogo mógłby wcielić się Pitt? Na liście zwyczajowych podejrzanych są zapewne Harvey Dent/Dwie Twarze, Tommy Elliot/Hush i dr Hugo Strange. Czy ktoś z nich pasuje wam do aktora? "The Batman Part II" w reżyserii Matta Reevesa wejdzie do kin 29 września 2027 roku. W tym roku mogliśmy oglądać Pitta w widowisku "F1: Film"."F1: Film" – zwiastun MAM PARĘ UWAG: Rozmawiamy o filmie "Batman"

"Supergirl": James Gunn, Milly Alcock i Craig Gillespie odsłaniają tajniki filmu

W czwartek w sieci zadebiutował pierwszy zwiastun "Supergirl", czyli kolejnej kinowej odsłony ekranowego uniwersum DC Comics. Z tej okazji mieliśmy okazję spotkać się z twórcami filmu: odtwórczynią głównej roli Milly Alcock, reżyserem Craigiem Gillespiem, a także producentem oraz szefem DC Studios Jamesem Gunnem. Artyści opowiedzieli nam o pracach nad widowiskiem, a także zdradzili, czym wyróżnia się tytułowa bohaterka na tle reszty superbohaterskiej familii DC.     James Gunn przyznaje, że marzył mu się film o Supergirl, jeszcze zanim wraz z Peterem Safranem stanął na czele DC Studios. Pierwszym impulsem była lektura powieści graficznej Toma Kinga "Woman of Tomorrow" wydawanej w latach 2021-2022. Gunnowi od razu w głowie zaświtała myśl, że główną rolę mogłaby zagrać Milly Alcock, która w tamtym czasie zwróciła na siebie uwagę publiczności dzięki występowi w pierwszym sezonie "Rodu smoka". Australijska aktorka została zaproszona do wzięcia udziału w castingu, w trakcie którego musiała zmierzyć się z setkami kontrkandydatek. Przeczucie Gunna było słuszne – Alcock okazała się idealną, iście rockandrollową Supergirl. Moja bohaterka w przeciwieństwie do swojego kuzyna Supermana dorastała w zupełnie innych warunkach – mówi aktorka. Wychowała się na Kryptonie, który umierał. Wszyscy, których kiedykolwiek znała i kochała, nie żyją. To sprawiło, że stała się bardzo cyniczna, twarda. Nie ufa wielu ludziom. Zbudowała wokół siebie warowny mur. Jest bardzo sceptyczna wobec innych. Clark to jej przeciwieństwo. On ufa ludziom wręcz nadmiernie. Oczekuje, że będą dobrzy. Dorastał w cieplarnianych warunkach, a do tego ma swoje zwyczajne, ludzkie alter ego. Kara nigdy nie udaje. Jeśli nie czuje się dobrze, dowiesz się o tym. Nie używa żadnej fasady, co w gruncie rzeczy jest naprawdę odświeżające, jeśli chodzi o granie tej postaci.  Supergirl wykorzystuje humor oraz cynizm, by się chronić. Jest w niej prawdziwie punkowa energia – dodaje reżyser Craig Gillespie. Milly, która również ma rogatą duszę, z niezwykłą łatwością zanurzyła się w tej postaci. Sprawiła, że możemy z nią empatyzować. Widzimy jej wrażliwość, pęknięcia w charakterze i wszystko, z czym się zmaga. Jednocześnie pozostaje twardą zawodniczką. Bardzo trudno jest znaleźć aktora bądź aktorkę, którzy potrafiliby balansować z gracją baletmistrza między komedią i dramatem. Millie robi to naprawdę w piękny sposób.  Kara jest antybohaterką – uważa Alcock. To, co uwielbiam w tej historii, to fakt, iż moja postać nie chce wejść w buty superbohaterki. Gdy ją poznajemy, ucieka od tego, nie chce brać za nikogo odpowiedzialności. Ku jej niezadowoleniu zostaje jednak wciągnięta w świat, który zmusza ją do bycia superbohaterką. Sposób, w jaki sobie z tym radzi, jest naprawdę fascynujący. Co ważne, gdy na ekranie pojawiają się napisy końcowe, wcale nie mamy poczucia, że Kara przeszła pełną przemianę. Ten proces ciągle twa.    Rola Supergirl wymagała nie tylko dużego talentu aktorskiego, ale również pełnego zaangażowania w trudne fizycznie sekwencje akcji. Sceny kaskaderskie kręcone były przez blisko dwa miesiące. Stan emocjonalny bohaterki w danym momencie bardzo wpływał na to, jak wyglądały ekranowe walki – wspomina Gillespie. Jeśli Supergirl była akurat bardzo wkurzona, to kamera dostawała "kopa", jej ruchy robiły się bardziej chaotyczne i agresywne. Jeśli natomiast bohaterka była w pełni formy, to praca kamery stawała się płynniejsza. Ustalenie, gdzie jesteśmy w historii i jak to emocjonalnie wzmacnia sceny walki, było naprawdę świetną zabawą. Craig Gillespie dowiódł już nie raz, że czuje się jak ryba w wodzie jako portrecista emocjonalnie pokiereszowanych, ambiwalentnych postaci kobiecych. Przypomnijcie sobie tylko "Jestem najlepsza. Ja Tonya" z nominowaną do Oscara Margot Robbie oraz "Cruellę" z Emmą Stone. Zauważyłem, że w mojej twórczości jest pewien stały element – przyciągają mnie outsiderzy, ludzie z marginesu niedocenieni przez otoczenie. Dokładnie ktoś taki jak Supergirl. Reżyser przyznaje, iż ekranizacja superbohaterskiego komiksu nie znajdowała się na liście jego zawodowych priorytetów. Kiedy jednak przeczytał scenariusz Any Nogueiry, był od razu kupiony. Wystarczyły mi dwie pierwsze sceny – wspomina Gillespie. To, co się w nich dzieje i panujące w nich skrajnie różne emocje, doskonale odzwierciedlają treść naszego filmu. Ten tekst zapuszcza się w naprawdę mroczne rejony. Byłem bardzo podekscytowany faktem, iż producenci mieli odwagę, by zamiast od tego uciekać, zanurzyć się w tym.   Supergirl jest świetną reprezentantką współczesnych młodych kobiet – ocenia Alcock. Pokazuje, że nie musisz być perfekcyjna, aby dojść do jakiegoś wewnętrznego porozumienia z samą sobą. Świat narzuca nam – szczególnie kobietom – narrację, że musimy być idealne w każdym aspekcie życia. A Kara jest kimś, kto w piękny sposób akceptuje swoje wady. Zwiastun filmu "Supergirl"