Dziś sylwester, dzień szczególny. Oto żegnamy stary rok i z nadzieją spoglądamy na to, co przyniesie nam kolejne 12 miesięcy. Postanowiliśmy wykorzystać okazję i zaprezentować Wam naszą listę filmów, których już teraz nie możemy się doczekać. Jak zobaczycie poniżej, znalazły się na niej zarówno wysokobudżetowe widowiska, jak i kino artystyczne. Wyboru dokonał zespół Filmwebu w składzie: Marcin Pietrzyk, Krzysztof Michałowski, Łukasz Muszyński, Michał Walkiewicz, Malwina Grochowska, Dorota Kostrzewa oraz nasi stali współpracownicy i recenzenci: Darek Arest, Jakub Socha, Łukasz Maciejewski, Bartosz Staszczyszyn, Adam Kruk oraz Ludwika Mastalerz.
Oczywiście, jak zawsze, zachęcamy Was do dzielenia się swoimi typami, opiniami i przemyśleniami.
1.
"Prometeusz" Obgryzamy paznokcie, drepczemy w kółko. Dlaczego? Po pierwsze, to prequel
"Obcego" – filmu, który dał początek jednej z najlepszych serii w historii sci-fi i horroru. Po drugie, reżyserią tegoż prequela zajął się sam
Ridley Scott, który w 1979 roku powołał
"Obcego" do życia. Premierowy zwiastun oraz seria zdjęć z planu tylko rozbudziły nasze nadzieje – to dziecko zrodzone z miłości, a nie kolejny film sir
Ridleya nakręcony w przerwie między poranną kawą a wizytą w banku. Czy projekty
H.R. Gigera ponownie rozpalą naszą wyobraźnię, a
Michael Fassbender,
Charlize Theron i
Noomi Rapace dorównają niezapomnianej obsadzie oryginału? Oby, w przeciwnym razie nawet w kosmosie usłyszą nasz krzyk.
2.
"Mroczny Rycerz powstaje" Po artystycznym i finansowym sukcesie
"Mrocznego rycerza" oczekiwania wobec
Christophera Nolana są wysokie. Wierzymy, że twórca
"Incepcji" spełni pokładane w nim nadzieje. Zresztą wskazują na to świetna obsada i imponujący zwiastun. Najważniejszym pytaniem pozostaje: czy nowy Zły godnie zastąpi pamiętnego Jokera w wykonaniu
Heatha Ledgera?
3.
"Rzeź" Kochać kino i nie czekać na nowy film
Romana Polańskiego to jak tytułować się fanem piłki nożnej i omijać mecze Barcelony. Ci, którzy mieli już okazję zobaczyć
"Rzeź" na festiwalach, wiedzą, że jest wyborna. Reszta wkrótce się przekona, ile można wykrzesać z czworga fenomenalnych aktorów zamkniętych w jednym pokoju. Zwłaszcza, kiedy ma się do dyspozycji
Kate Winslet i
Jodie Foster w szczytowej formie oraz fenomenalny, ostry jak brzytwa materiał dramaturgiczny.
4.
"Róża" Wysoka pozycja na naszej liście nie jest przypadkiem –
Wojciech Smarzowski to pierwszy od dawien dawna rodzimy reżyser, na którego nowy film po prostu nie wypada nie czekać (pomijam odcinających kupony od własnej legendy i stojących nad zawodowym "grobem" nestorów). Najpierw było świetne
"Wesele", potem rewelacyjny
"Dom zły", teraz czas na
"Różę". Nowy film
Smarzowskiego, mówiąc kurtuazyjnie, nie jest obrazem dla entuzjastów komedii romantycznych spod znaku "dobre, bo polskie". To brutalne, szokujące i perfekcyjnie zrealizowane kino, rozliczające się z naszą historią w sposób, który dotąd wydawał się nad Wisłą nie do pomyślenia.
5.
"Amour" Isabelle Huppert i
Michael Haneke – ten duet wystarczy za dowód, że powstaje świetny film. Na razie nazwiska twórców muszą nam wystarczyć, bo o
"Amour" niewiele wiadomo. Ale po autorze
"Białej wstążki" i odtwórczyni głównej roli w
"Pianistce" nie można spodziewać niczego gorszego niż filmu wybitnego.
6.
"Skyfall" Zapowiada się najambitniejszy film o przygodach Jamesa Bonda. Laureat Oscara,
Sam Mendes (
"American Beauty"), usunął ze scenariusza kilka scen akcji, a
Danielowi Craigowi kazał zapuścić brodę. Wszystko po to, by agent 007 stał się targanym sprzecznościami, pełnokrwistym bohaterem. Czy fani cyklu gotowi są na wizerunkową rewolucję szpiega królewskiej mości? Nawet jesli nie obędzie się bez zgrzytów, to i tak warto czekać na ten film choćby dla
Javiera Bardema i
Ralpha Fiennesa w rolach czarnych charakterów.
7.
"Hugo i jego wynalazek" Martin Scorsese i film familijny? Jeszcze parę lat temu połączenie to wydawało się absolutnie nie do pomyślenia. W między czasie jednak
Spike Jonze nakręcił
"Gdzie mieszkają dzikie stwory",
Wes Anderson "Fantastycznego Pana Lisa", a
Zack Snyder "Strażników Ga'Hoole" i nagle okazało się, że z tak przedziwnego połączenia rodzą się najlepsze produkcje familijne, które ucieszą i młodych i starszych widzów. Dlatego jesteśmy przekonani, że i arcykapłan X Muzy
Martin Scorsese nie zawiedzie.
8.
"Django Unchained" Z matematyki nie jesteśmy orłami, ale nawet my wiemy, że dodając
Quentina Tarantino do
Jamiego Foxxa i dzieląc ich przez western, otrzymamy ponadczasowe przeżycie.
Tarantino wywrócił na lewą stronę prawie wszystkie skostniałe konwencje kina popularnego. Zawsze kończyło się to zachwytem publiczności i peanami krytyki. Nie mamy żadnych przesłanek, by oczekiwać, że tym razem będzie inaczej.
9.
"Hobbit. Niezwykła podróż" Na żadnej szanującej się liście najbardziej oczekiwanych filmów roku nie może zabraknąć wielkiego powrotu do Śródziemia. Dekadę temu
Peter Jackson sprawił, że kino fantasy trafiło na salony. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko i w zasadzie nikt nie dorównał jego
"Władcy Pierścieni". Któż lepiej więc nadaje się, by stworzyć nowe arcydzieło. To się po prostu nie może nie udać.
10.
"Wszystkie odloty Cheyenne'a" Nieznany szerzej reżyser
Paolo Sorrentino w 2008 roku urzekł nas operową historią włoskiej polityki w
"Boskim". Sukces tego filmu zapewnił mu wejście na hollywoodzkie salony i w przyszłym roku, po dobrym przyjęciu w Cannes, będziemy mogli obejrzeć najnowszy obraz reżysera z
Seanem Pennem w roli głównej.
Penn wcielił się tu w zdziwaczałą gwiazdę rocka na emeryturze, która poszukuje starego nazisty. Pomysł brzmi tak szalenie, że musiał się udać!
11.
"Dziewczyna z tatuażem" David Fincher ma oddane grono fanów, którzy z niecierpliwością czekają na każdy jego film. Tym razem jednak dużo ryzykuje. Wziął się bowiem za materiał, który doczekał się już wersji filmowej. Nie uniknie zatem porównań, a przecież skandynawska wersja wielu osobom przypadła do gustu. Na szczęście
Fincher ma doświadczenie w wychodzeniu obronną ręką z porównań z mistrzowskimi poprzednikami, w końcu zaczynał przygodę w Hollywood od
"Obcego 3".
12.
"This Is Forty" Czwarty film w karierze króla amerykańskiej komedii,
Judda Apatowa. Tym razem twórca
"Funny People" przygląda się drugoplanowym bohaterom
"Wpadki" (2007) - Pete'owi (
Paul Rudd) i Debbie (żona reżysera,
Leslie Mann). Spodziewamy się niegrzecznych, ale inteligentnych żartów oraz trafnych spostrzeżeń dotyczących tytułowej czterdziestki. Liczymy na to, że
Apatow pokaże nam, jak z humorem przejść przez kryzys wieku średniego. Wytwórnia zaplanowała premierę filmu na grudzień - jak nic pachnie to Oscarami.
13.
"Wstyd" Moglibyśmy nic nie wiedzieć na temat tego filmu, a i tak byśmy na niego czekali z niecierpliwością. Powód? To proste:
Steve McQueen i
Michael Fassbender współpracowali ze sobą przy niesamowitym
"Głodzie". Skoro raz im się udało, powinno udać się i drugi. Dodatkowo wieść gminna zza oceanu niesie, że
Fassbender to jeden z głównych kandydatów do aktorskiego Oscara. A jeśli dodamy do tego fakt, że twórcy nie przestraszyli się kategorii NC-17, to już chyba nikt nie ma wątpliwości, dlaczego
"Wstyd" trafił na naszą listę.
14.
"Pewnego razu w Anatolii" Lubimy
Nuriego Bilgego Ceylana i wszystko wskazuje na to, że
"Pewnego razu w Anatolii" podtrzyma naszą sympatię. Kryminał, dramat obyczajowy, społeczna krytyka, kino drogi. Kulturowe tarcia w Turcji, tradycja kontra nowoczesność, Wschód przeciw Zachodowi. Wystarczy tego na jeden z najlepszych filmów roku?
15.
"Spadkobiercy" George Clooney jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Tym razem gra jednego z najbogatszych mieszkańców Hawajów, który musi samotnie opiekować się swoimi dwiema dorastającymi córkami. Film wyreżyserował
Alexander Payne, który od czasów
"Bezdroży" jest w Hollywoodzie specjalistą od pokazywania przechodzenia przez smugę cienia.
"Spadkobiercy" to ponoć kino wielkiego formatu - świadczą o tym wyśmienite recenzje i worek nominacji do przyszłorocznych Złotych Globów. Następne w kolejce są Oscary.
16.
"Moonrise Kingdom" Wes Anderson to wyjątek wśród amerykańskich filmowców: nie ma jeszcze złego filmu na swoim koncie, choć nakręcił już sześć pełnometrażowych fabuł. To prawdziwy artysta mający swój własny, wyjątkowy styl, nieco dziwaczne poczucie humoru i znakomitą rękę do prowadzenia aktorów. Do tego jest wierny osobom, z którymi współpracuje. To wszystko daje nam pewność, że i tym razem czeka nas jedyne w swoim rodzaju przeżycie filmowe z najwyższej półki.
17.
"Idy marcowe" George’a Clooneya kochamy nie tylko na ekranie, ale również wtedy, gdy bierze się za reżyserię.
"Idy marcowe" gwarantują obecność gwiazdora po obu stronach kamery, więc na film cieszymy się podwójnie. Będzie mu towarzyszył
Ryan Gosling, którego dobra passa trwa nieprzerwanie i który tym filmem ma szansę pokazać, co naprawdę potrafi. Opowieść o nie zawsze uczciwej walce o prezydenturę na pewno okaże się inteligentnym i trzymającym w napięciu dramatem politycznym.
18.
"J. Edgar" Biografia kontrowersyjnej postaci twórcy FBI może okazać się nie tylko kawałkiem świetnie opowiedzianej historii Ameryki i ciekawym portretem psychologicznym, ale również interesującą metaforą współczesnych problemów. Za powodzenie przedsięwzięcia odpowiadają niezawodny
Clint Eastwood (tu ponownie jako reżyser) oraz
Leonardo DiCaprio w roli głównej. Słodki Leo, udanie postarzony na potrzeby roli, na pewno będzie bardzo zawiedziony, jeśli ta rola nie przyniesie mu w końcu Oscara.
19.
"21 Jump Street" Kinowa wersja popularnego w latach 80. serialu, w którym karierę zaczynał
Johnny Depp. W filmie pirata z Karaibów zastąpili
Channing Tatum i
Jonah Hill. Pierwszy ma muskuły, a drugi jest zabawny - stanowią więc idealny duet, który ma szansę dorównać bohaterom
"Zabójczej broni" i
"Sherlocka Holmesa". Sądząc po zwiastunach, zapowiada się ostra zabawa bez hamulców. Depp ma się podobno pojawić w soczystym epizodzie. Jest na co czekać.
20.
"Niesamowity Spider-Man" Dlaczego warto czekać na tę powtórkę z rozrywki? Po pierwsze, za reżyserię filmu odpowiada
Marc Webb, który wcześniej zyskał sławę jako twórca kina niezależnego (
"500 dni miłości"). Liczymy więc na to, że uda mu się odświeżyć zużytą formułę przygód człowieka-pająka. Po drugie, producentom udało się zaangażować znakomitych, niekojarzonych do tej pory z blockbusterami aktorów:
Andrew Garfielda (
"The Social Network"),
Emmę Stone (
"Służące") czy
Rhysa Ifansa (
"Anonimus"). Po trzecie, fajnie będzie zobaczyć, jak Spider-Man rozpuszcza swoją pajęczą sieć nad Nowym Jorkiem w 3D.
I na zakończenie jeszcze kilka filmów, które w głosowaniu zdobyły co najmniej dwa głosy, lecz mimo to nie znalazły się na naszej liście.
"Musimy porozmawiać o Kevinie" "Merida Waleczna" "Żelazna Dama" "Wichrowe Wzgórza"