Jan Englert: Jestem dziadersem i jestem z tego dumny!

Powiedz mi, jaki jest twój ulubiony film, a dowiem się, kim jesteś. Dziś tę propozycję nie do odrzucenia składamy osobie, której zasługi i osiągnięcia można by wymieniać godzinami. Napiszemy jednak tak: jego imię i nazwisko powinno figurować w słowniku wyrazów bliskoznacznych jako synonim słowa "aktor". Panie i panowie, Jan Englert. Na rozmowę zaprasza Łukasz Muszyński.  Hasło przewodnie podcastu brzmi: powiedz mi, jaki jest twój ulubiony film, a dowiem się kim jesteś. Muszyński dyskutuje z zaproszonymi gośćmi o obiektach ich największego kinomaniackiego uczucia. Konwersacja o kinie staje się punktem wyjścia do rozmowy o życiu. Albowiem sztuka i życie lubią się ze sobą przeplatać.                                                                   Foto: Grażyna Gudejko   Z naszym Gościem spotkaliśmy się z okazji premiery dokumentu "Jan Englert. Spróbuję jeszcze raz pofrunąć" w reżyserii Macieja Dancewicza. Bohater filmu, w latach 2003-2025 dyrektor artystyczny Teatru Narodowego w Warszawie, aktor, który zagrał ponad sto pięćdziesiąt ról teatralnych, przeszło sto filmowych i ponad dwieście telewizyjnych, a także reżyser, mający na koncie przeszło trzydzieści spektakli teatralnych i trzydzieści pięć przedstawień Teatru Telewizji, nie tylko opowiada widzom o swoim rozumieniu zawodu, lecz dopuszcza ich do swojej prywatności. Śledzimy meandry jego kariery teatralnej i filmowej, przyglądamy się aktywności pedagogicznej i życiu rodzinnemu. I choć Jan Englert prezentuje siebie z charakterystycznym dystansem i delikatną autoironią, to w jego wypowiedziach po wielekroć dochodzą do głosu głębokie emocje.

Święta bez Kevina. Wybierz film na pokaz Filmwebu i FINA w Iluzjonie

17 grudnia o godz. 20:00 w stołecznym kinie Iluzjon odbędzie się kolejny pokaz z cyklu "Wielkie kino na wielkim ekranie". W związku ze zbliżającym się Bożym Narodzeniem zapraszamy Was na seans, który wprowadzi Was w świąteczny nastrój.     Tradycyjnie to Wy zadecydujecie o tym, który film zostanie wyświetlony w ramach cyklu organizowanego przez Filmweb, Iluzjon oraz Filmotekę Narodową - Instytut Audiowizualny.  Wystarczy, że weźmiecie udział w ankiecie, która znajduje się na dole newsa,  i zagłosujecie na jeden z tytułów zaproponowanych przez naszą redakcję. Wiemy, że znaczna część z Was obejrzy w Boże Narodzenie "Kevina samego w domu", dlatego postawiliśmy na inne świąteczne klasyki.

Listopad w polskich kinach: Absolutna dominacja "Domu dobrego"

Po październiku, który w polskich kinach był miesiącem porażek, nadzieje na poprawę aury w kasach kinowych nie były duże. W pierwszy weekend nowego miesiąca, na który przypadła uroczystość Wszystkich Świętych, nie można było liczyć na duże przeboje i znaczący wzrost frekwencji. Nawet jeśli dzień wcześniej Halloween sprzyjało wypadom do kina, szczególnie na filmy grozy, okres w okolicach 1 listopada jest z boxoffice’owego punktu widzenia w Polsce zwyczajowo słaby. Na pierwszy niespodziewanie duży przebój miesiąca nie musieliśmy jednak długo czekać. Zaledwie tydzień później na ekranach pojawił się bowiem "Dom dobry", który całkowicie zdominował ekrany polskich kin w listopadzie. Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego wystartował z poziomu 310 tysięcy widzów, co kilka tygodni temu oznaczało szóste najlepsze otwarcie roku (w tej chwili siódme). Już ten rezultat był imponujący, znacznie lepszy od wyniku, jaki podczas premierowego weekendu cztery lata temu odnotował poprzedni film reżysera, "Wesele" (140 tysięcy widzów). Chyba jednak mało kto spodziewał się aż tak mocnej pozycji "Domu dobrego". A to był dopiero początek dobrych wieści. Drugi weekend przyniósł bowiem wzrost widowni do niemalże 480 tysięcy, co jest siódmym najlepszym rezultatem odnotowanym kiedykolwiek przez jakikolwiek film podczas drugiego weekendu wyświetlania. Wzrost po tak mocnym otwarciu zdarza się niezwykle rzadko i idzie najczęściej w parze z pewnymi wydarzeniami, np. walentynkami. Było tak w przypadku "Planety singli" w 2016 roku czy "365 dni" w 2020 roku, kiedy to drugi weekend wyświetlania obu tych tytułów zbiegł się ze świętem zakochanych. Filmowi Smarzowskiego udało się to osiągnąć bez żadnego dodatkowego wsparcia. Kolejny weekend również był bardzo udany, a odnotowany wynik – niemalże 320 tysięcy – był nadal wyższy niż trzydniowe otwarcie. Okazał się także czwartym najlepszym w historii pod względem widowni podczas trzeciego weekendu wyświetlania. "Dom dobry" szybko stał się najchętniej oglądaną polską produkcją w tym roku, wyprzedzając "Teściów 3" (ponad 1,5 mln widzów), a do końca listopada udało mu się przekroczyć pułap 2 mln widzów. Jest to póki co drugi najlepszy wynik odnotowany przez tegoroczną premierę. Na miejscu pierwszym znajduje się obecnie inny film Warner Bros., "Minecraft. Film" (ponad 2,84 mln widzów), który kilka miesięcy temu odebrał rekord otwarcia "Klerowi" Smarzowskiego. "Dom dobry" – zobacz zwiastun Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że "królem polskiego box office'u" jest Patryk Vega i że to jego twórczość najmocniej przemawia do polskich widzów. Czas jego dominacji szybko jednak przeminął, bowiem wyniki kilku ostatnich jego filmów są znacznie słabsze od tych, które notowały te z lat 2016-2019. Na ten okres przypada także największy dotychczas sukces Smarzowskiego. W 2018 roku "Kler" zgromadził w sumie blisko 5,2 mln widzów, co jest do tej pory trzecim najlepszym rezultatem odnotowanym w polskich kinach po 1989 roku. Elementem, który zdaje się łączyć obu twórców, jest to, że – pomijając całkowicie kwestię jakości i odbioru ich twórczości – w swoich filmach poruszają oni często "gorące" tematy, obok których trudno przejść obojętnie. Jednak podczas gdy Vega przygotowywał nawet dwa tytuły rocznie, co mogło mieć duży wpływ na szybkie wypalenie się jego formuły, Smarzowski pozwalał odetchnąć widzom i uniknąć zmęczenia swoją twórczością. Przykładem tego jest właśnie "Dom dobry". Film ten, ze względu na mocną, nagłośnioną medialnie tematykę przemocy domowej zdaje się silnie rezonować społecznie, co widać po jego nietypowej pozycji w kinach. Przepaść między nowością Smarzowskiego a kolejnymi premierami listopada jest ogromna (1,5 mln widzów do drugiego najpopularniejszego tytułu miesiąca). "Uwierz w Mikołaja 2", które na ekrany trafiło tego samego dnia co "Dom dobry", zgromadził do końca miesiąca nieco ponad 430 tysięcy widzów i jest tym samym trzecim najchętniej oglądanym filmem listopada. Podczas premierowego weekendu świąteczną komedię zobaczyło blisko 115 tysięcy osób, czyli niemalże dokładnie tyle samo co dwa lata temu część pierwszą. Po czterech weekendach przewaga "Uwierz w Mikołaja" nad kontynuacją wynosi jednak kilkadziesiąt tysięcy, co wynika z nieco większych spadków notowanych przez część drugą oraz premiery konkurencyjnego "Piernikowego serca" w ostatni weekend listopada. Ostatecznie nie uda się powtórzyć wyniku końcowego poprzednika (niemalże 690 tys. widzów). "Uwierz w Mikołaja 2" Drugi weekend listopada przyniósł nie tylko dwie z trzech najchętniej oglądanych premier miesiąca, ale także kilka innych nowości. Mocne przewietrzenie kin po Halloween i Wszystkich Świętych sprawiło, że łącznie sześć premierowo wyświetlanych tytułów zajęło pierwsze sześć miejsc weekendowego zestawienia. Wśród nich były jeszcze "Predator: Strefa zagrożenia", animacje "Noc w zoo" i "Kicia Kocia ma braciszka" oraz "Bugonia". Te trzy pierwsze zgromadzą ostatecznie w okolicach 150-200 tysięcy widzów, z kolei najnowsze dzieło Yorgosa Lanthimosa zakończy swój pobyt w polskich kinach prawdopodobnie z widownią w okolicach 100 tysięcy. Kolejny tydzień listopada przyniósł nowość w postaci "Iluzji 3", która była jedną z pięciu listopadowych premier z otwarciem powyżej 100 tysięcy widzów, a także "Uciekiniera". W Polsce najnowszy film Edgara Wrighta okazał się – podobnie jak na innych rynkach – porażką. Po otwarciu poniżej 20 tysięcy widzów ostatecznie nie uda się sprzedać na niego nawet 50 tysięcy biletów. Z kolei widownia trzeciej część serii, której dwie pierwsze części były całkiem sporymi hitami w 2013 i 2016 roku, gromadząc odpowiednio 560 tysięcy oraz 690 tysięcy widzów, zatrzyma się prawdopodobnie poniżej pułapu 300 tysięcy. "Iluzja" W cieniu "Domu dobrego" upłynął także czwarty weekend listopada, gdy na ekranach pojawiły się kolejne dwie duże premiery: "Wicked: Na dobre" oraz "Ministranci". Ten pierwszy mógł podczas swojego premierowego weekendu zainteresować około 100 tysięcy widzów, czyli prawdopodobnie nieco więcej niż dokładnie rok temu część pierwsza (około 75 tysięcy). Jednak podobnie jak na innych rynkach również w Polsce kontynuacja może mieć problem z powtórzeniem wyniku końcowego poprzednika, który u nas zgromadził w sumie około 375-400 tysięcy widzów (dokładny wynik nie jest znany). Tymczasem mimo nieco słabszego otwarcia (80 tysięcy widzów) w rozrachunku końcowym lepiej od musicalu spisze się najnowszy film Piotra Domalewskiego. Podczas drugiego weekendu tytuł ten odnotował niewielki spadek i przekroczył już pułap 200 tysięcy widzów. Ostatecznie widownia może wzrosnąć do poziomu około 400 tysięcy. Z kolei zaledwie 10% tegoż rezultatu uda się odnotować "Rocznicy", czyli hollywoodzkiemu debiutowi Jana Komasy. Psychologiczny thriller, który na naszym rynku był mocno promowany nazwiskiem reżysera, nie zainteresował polskiej widowni. "Zwierzogród 2" Listopad w polskich kinach zakończył się jednak mocnym uderzeniem studia Disney. Na ostatniej prostej "Zwierzogród 2" zgromadził podczas swojego premierowego weekendu aż 484 tysięcy widzów, a w związku z tym, że był wyświetlany już od środy, do końca miesiąca udało mu się przyciągnąć blisko 575 tysięcy osób. Tym samym animacja potrzebowała zaledwie pięciu dni, żeby stać się drugą najchętniej oglądaną premierą listopada. Jednocześnie udało jej się powtórzyć niemalże jeden do jednego zeszłoroczne otwarcie "Vaiany 2", na którą ostatecznie sprzedano ponad 2 mln biletów. Wydaje się, że nowości poprzedniego weekendu – jako trzeciej tegorocznej premierze – również uda się osiągnąć ten pułap. Do końca roku do tego grona dołączy prawdopodobnie jeszcze jeden tytuł, "Avatar: Ogień i popiół", w związku z tym, że dwie poprzednie części zgromadziły w Polsce ponad 3,5 mln widzów. To z kolei oznacza, że ostatni miesiąc 2025 roku będzie należał do Disneya.