Dan Gallagher (Michael Douglas) jest szczęśliwym mężem i ojcem. Pewnego dnia spędza pełen namiętności weekend z nieznajomą kobietą, Alex Forrest (Glenn Close). Okazuje się ona być osobą chorą psychicznie, która zrobi wszystko, żeby tylko Dan nie wrócił do swojej żony i dziecka. Kobieta jest gotowa posunąć się do ostateczności.
Czy tylko w moim odczuciu Alex wygląda jakby była ekshumowanym trupem po przeszczepie cery i włosów? Między mną a nią nie powstałoby żadne zauroczenie.
To on mial rodzine, dodajmy-szczesliwa rodzine! Wspaniala zone, cudowne dziecko, pieniadze, pozycje... Nie wiem, o co w ogole chodzi? Nie mozna go niczym usprawiedliwic! Niczym! W zyciu rodzinnym ukladalo mu sie dobrze, nie mozna nawet powiedziec, ze wyjatkowa namietnosc go popchnela, bo przeciez na zimno wszystko...
Alex jest (może być?)symbolem tego wszystkiego, co niepopoi współczesnego mężczyznę (WASP-a) Jest inteligentna, samodzielna, niezależna, wykształcona - jest znakiem tych przemian, które kobietę wyprowadziły z kuchni i domu rodzinnego. Po drugiej stronie jest "świat prostych wartości", czyli tenże bukoliczny dom,...
jak facet mógł zdradzić tak ponętnego rudzielca jak Anne Archer z takim kościotrupem jak Glenn Close?
(uprzedzam komentarze feministek: tak, jestem męską, szowinistyczną świnią)