26 filmów, na które w 2017 r. czekamy najbardziej

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/26+film%C3%B3w%2C+na+kt%C3%B3re+w+2017+r.+czekamy+najbardziej-120927
Przed nami Święta – doskonały czas, by nadrobić wszystkie odkładane na później filmowe zaległości. My jednak już sięgamy wzrokiem w dalszą przyszłość i podekscytowani zapowiadanymi na 2017 rok premierami wybieramy spośród nich te najbardziej obiecujące. Większości z nich już nie możemy się doczekać. Pozostałe – choć jeszcze niewiele o nich wiadomo –  warto mieć naszym zdaniem na oku.  

W tym roku wyboru dokonali członkowie zespołu Filmwebu w składzie: Michał Walkiewicz, Marcin Pietrzyk, Łukasz Muszyński, Jakub Popielecki, Dorota Kostrzewa, Julia Taczanowska, Maciek Łuka oraz Krzysztof Michałowski. Wszyscy zostali poproszeni o wytypowanie 20 filmów w kolejności od najbardziej do najmniej oczekiwanego. Wyboru mogli dokonać spośród światowych premier zapowiedzianych na przyszły rok, jak również filmów, które co prawda na świecie można już było oglądać, ale do polskich kin dopiero zawitają.

Na podstawie przesłanych głosów powstała poniższa lista. W sumie członkowie zespołu Filmwebu wskazali 61 tytułów.. W rankingu znalazło się miejsce dla 26 najbardziej wyczekiwanych produkcji.

Poniżej właściwej listy umieściliśmy także tytuły filmów, które otrzymały od załogi Filmwebu co najmniej dwa głosy, ale nie zdobyły wystarczającej liczby punktów, by znaleźć się w rankingu.

Dajcie znać, jakich filmów spośród premier 2017 Wy nie możecie się doczekać najbardziej. I które z nich Waszym zdaniem pominęliśmy w naszym zestawieniu. Czujemy jednak, że na większość z nich będziemy czekali razem z Wami. 

A już 1 stycznia opublikujemy redakcyjne zestawienie najlepszych filmów 2016 roku. Bądźcie czujni. 

***


1. "Blade Runner 2049"

Pomysł z gatunku: "to nie może się udać". Ale pomyślcie, co by było, gdyby jakimś cudem się udało! Poprzeczka jest niby ustawiona bardzo wysoko – w końcu "Łowca androidów" to absolutna czołówka kina science fiction. Nazwiska twórców sequela budzą jednak zaufanie. Reżyser Denis Villeneuve wie, jak robić gęste, stylowe i mocne kino, a "Nowym początkiem" udowodnił, że zna się na fantastyce. Harrison Ford z sukcesem wrócił do roli Hana Solo, czemu nie miałby więc sprawdzić się jako starszy Rick Deckard? A operator Roger Deakins już zadba o to, by film uwiódł nas futurystycznym wizualnym pięknem. Pierwszy zwiastun nie zawodzi, zapowiadając film, w którym Ryan Gosling "chodzi i się patrzy", co z kolei budzi skojarzenia z Nicolasem Windingiem Refnem – czyli też nie najgorzej. O ile uda się zachować dwuznaczną głębię oryginału, możemy mieć nadzieję, że zamiast szargania świętości czeka nas prawdziwe kinowe spełnienie.



2. "Strażnicy Galaktyki vol. 2"

"Zimowy żołnierz" i "Wojna bohaterów" udowodniły, że sequele Marvelowi nie straszne. Po reżyserze Jamesie Gunnie spodziewamy się więc, że co najmniej podtrzyma on poziom pierwszych "Strażników Galaktyki". Jeśli się uda, będzie naprawdę mocno – w końcu "jedynka" to jedna z najlepszych produkcji studia. Wygląda na to, że "Vol. 2" przyniesie intrygujące połączenie starego i nowego. Wróci znajoma ekipa ze swoimi interpersonalnymi przepychankami, wróci nostalgiczna ścieżka dźwiękowa, wróci szalona mikstura space-opery i komedii o dysfunkcyjnej rodzinie. Dostaniemy jednak nowego (małego!) Groota oraz całą garść świeżych postaci: wśród nowych twarzy w obsadzie m.in. Kurt Russell, Sylvester Stallone i Sharon Stone. Brzmi to wariacko – czyli dokładnie tak, jak powinno! Zanosi się na to, że w kwietniu wszyscy będziemy Grootami.



3. "La La Land"

Za kamerą reżyser "Whiplash", przed – Emma Stone i Ryan Gosling. Po takim tercecie należy spodziewać się rzeczy wielkich. Po premierze filmu na festiwalu w Wenecji nasz rozentuzjazmowany korespondent pisał: Znajdziecie tu zarówno brawurowy musical w duchu złotej ery Hollywoodu, jak i kameralną historię o uczuciu pary marzycieli. Hymn na cześć tytułowego miasta oraz doprawiony goryczką ironii portret przemysłu rozrywkowego. Baśń o spełnianiu snów i słodko-gorzką opowieść o akceptowaniu tego, co nieodwracalne. Zawieszony między tradycją a nowoczesnością, rozmachem klasycznych widowisk a intymnością kina niezależnego "La La Land" wydaje się murowanym kandydatem do przyszłorocznych Oscarów.




4. "Star Wars: Episode VIII"

Są tacy, którzy lamentują, że "Przebudzenie Mocy" i "Łotr 1", to nie było "to". Cóż, są tacy, których nic nigdy nie zadowoli. A przecież Moc wydaje się z Disneyem: studio od dwóch lat skutecznie zaciera niesmak, jaki pozostał po niesławnych prequelach. Komu nie podoba się, że "Epizod VII" nieco zbyt chętnie posiłkował się starymi pomysłami, ten niech zwróci uwagę, że na fotelu reżyserskim zasiada tym razem nie J.J. Abrams, ale Rian Johnson. Co by nie mówić o jego "Looperze", nie sposób nazwać Johnsona twórcą, który myśli konwencjonalnie. Fundament w postaci świetnych bohaterów (Rey, Finn, Kylo Ren) już jest, mamy też szereg palących pytań czekających na odpowiedź (Kim jest Snoke Czyją córką jest Rey? Czy Mark Hamill dostanie wreszcie jakąś linijkę dialogu?). Pozostaje więc spłacić ten dług. Czy przesadą jest liczyć na nowe "Imperium kontratakuje"? Pewnie tak. Ale przecież "Gwiezdne wojny" od niemal 40 lat uczą nas o sile, jaka tkwi w nadziei. Dlatego trzymamy kciuki.




5. "Milczenie"

Po ponad ćwierć wieku Martin Scorsese wreszcie postawił na swoim i przeniósł na ekran głośną powieść Shūsaku Endō. Przed kamerą udało mu się zebrać imponujący zespół: opromienionego sukcesem "Przełęczy ocalonych" Andrew Garfielda, gwiazdę "Gwiezdnych Wojen" Adama Drivera oraz Liama Neesona, który w "Milczeniu" bierze rozwód z wizerunkiem charyzmatycznego twardziela. Akcja filmu rozgrywa się w XVII-wiecznej Japonii. Para młodych jezuitów próbuje odnaleźć swojego mentora, podczas gdy dookoła trwają krwawe prześladowania chrześcijan. Szykuje się niepozbawione epickiego oddechu ambitne kino religijne. Bierzemy w ciemno.



6. "Manchester by the Sea

Kuba Popielecki zachwycał się w swojej recenzji z American Film Festival, amerykańscy krytycy wieszczą Oscara dla Caseya Afflecka, a poprzedni film Kennetha Lonergana, "Margaret", ma oddane grono fanów. Będzie poważnie i melodramatycznie, w sam raz na styczniowe klimaty.  



7. "Dunkierka

Na nowy film Christophera Nolana czekalibyśmy nawet wtedy, gdyby miałby to być realizowany techniką wycinanek remake "Zabójczych ryjówek". Nie musimy więc mówić, jak bardzo się ucieszyliśmy na wieść o tym, że twórca "Incepcji" szykuje widowisko wojenne o kulisach legendarnej Operacji Dynamo. W obsadzie prócz młodych nieopatrzonych aktorów znaleźli się m.in. Tom Hardy, Mark Rylance, Kenneth Branagh i Cillian Murphy. To może być film o sile kuli armatniej.

 

8. "Suspiria

Z klasyką wypada obchodzić się jak z dzieckiem, ale Luca Guadagnino ("Jestem miłością", "Nienasyceni") to facet, który słynie z subtelności i reżyserskiego wyczucia. Jego "Suspiria" najprawdopodobniej odda sprawiedliwość horrorowi Dario Argento. Sporo obiecujemy sobie również po obsadzie: Tilda Swinton i Dakota Johnson mogą być duetem na miarę Jessiki Harper i Stefanii Casini z oryginału. Ostrzymy sobie ząbki. 



9. "Untitled Detroit Project

Nie wypada nie czekać. Film o zamieszkach w Detroit z 1967 roku to kolejny – po "Hurt Locker" i "Wrogu numer jeden" – wspólny projekt reżyserki Kathryn Bigelow i scenarzysty Marka Boala. I jeśli utrzyma poziom poprzednich, dostaniem kawał solidnego realistycznego kina ze społecznym zacięciem. W rolach głównych młodzi zdolni: John Boyega, Will Poulter i Jack Reynor.



10. "Under the Silver Lake

Ponieważ nasza miłość do "Coś za mną chodzi" nie zna granic, na nowy film Davida Roberta Mitchella czekamy z wywieszonymi językami. To będzie rasowe kino neo-noir osadzone we współczesnym Los Angeles. Spodziewamy się gęstego klimatu, stylowych femmes fatales i paru aniołów o brudnych twarzach.  

GettyImages-483908612.jpg Getty Images © Frazer Harrison


11. "Spider-Man: Homecoming

Mieliśmy przystawkę, czas na danie główne. W "Wojnie bohaterów" Pajączek pokazał, że w filmowym uniwersum Marvela nie zamierza grać ogonów. Liczymy na to, że w swojej pierwszej solowej przygodzie skopie jeszcze więcej tyłków i rzuci jeszcze więcej sucharów. Szanse są spore. Grający go Tom Holland ma charyzmę, vis comica, a w wielu scenach dziękuje kaskaderom za pomoc i sam odkrywa w sobie pajęczy zmysł.
 



12. "Lekarstwo na życie" 

Po monstrualnej klapie "Jeźdźca znikąd" Gore Verbinski zrobił sobie przerwę od kręcenia widowisk za wywrotkę dolarów. Jego nowe dzieło to kino grozy rozgrywające się w położonym na odludziu alpejskim sanatorium. Morderczej kuracji zostanie tu poddany pewien ambitny korpoludek z Ameryki. Zwiastun zapowiada tyleż upiorną co olśniewającą wizualnie opowieść w klimatach drugiego sezonu "American Horror Story". Jeśli Verbinski zrobił film na poziomie "The Ring", to mamy pewnego kandydata do tytułu horroru roku.



13. "The Snowman

Twórca "Szpiega" nakręcił dreszczowiec na podstawie powieści Jo Nesbø z Michaelem Fassbenderem w roli głównej. To nie ma prawa się nie udać! Gwiazdor "Steve'a Jobsa" wciela się w etatowego bohatera twórczości Nesbø, policyjnego asa Harry'ego Hole'a. Bohater prowadzi śledztwo w sprawie seryjnego zabójcy, którego znakiem rozpoznawczym jest pozostawiany przez niego na miejscu zbrodni bałwan. Będzie zimno, mrocznie i ponuro. Tak jak lubimy. 



14. "Obcy: Przymierze"

Trudno spodziewać się, że "Obcy: Przymierze" będzie filmem na miarę "8. pasażera Nostromo" czy "Decydującego starcia". Poprzednia wizyta Ridleya Scotta w uniwersum Obcych, "Prometeusz", okazała się przecież tylko niepotrzebnym mąceniem wody. Reżyser nie pokazał się też z najlepszej strony, kiedy zablokował realizację "Obcego 5" Neilla Blomkampa, żeby zrobić miejsce dla swojej produkcji. "Marsjanin" pokazał jednak, że Scott potrafić jeszcze zrobić żywe kino science fiction. Zapowiedzi, jakoby nowy film był bliższy horrorowi niż konwencji "kosmicznej przygody" rodem z "Prometeusza", też sprawiają, że ślinka zaczyna nam ciec tak jak Ksenomorfowi na pierwszym plakacie "Przymierza". Poza tym, umówmy się: to Obcy. Zawsze miło zobaczyć, jak stwór H.R. Gigera wyskakuje z czyjegoś brzucha i dziesiątkuje załogę jakiegoś statku kosmicznego. Liczymy, że krzyk, którego nikt nie usłyszy w kosmosie, będzie tym razem krzykiem zadowolonych widzów.



15. "The Killing of a Sacred Deer"

Grecki reżyser Yorgos Lanthimos z nieustannym powodzeniem – oraz okrucieństwem – obnaża w swoich filmach absurdy człowieczeństwa. Wszystko wskazuje na to, że "The Killing of a Sacred Deer" podtrzyma tę chlubną tradycję. Wystarczy wspomnieć, że Lanthimos znów połączy tu siły z Colinem Farrelem, który pokazał nową, intrygującą twarz w jego "Lobsterze". W obsadzie jest również Nicole Kidman, a film ma być inspirowaną Eurypidesem opowieścią o nastolatku, który zaprasza pewnego wybitnego chirurga na łono swojej rodziny – oczywiście z opłakanymi skutkami. Oczywiście czekamy. 

GettyImages-538847448.jpg Getty Images © Mike Coppola


16. "Soldado

Gdy pierwszy raz przeczytaliśmy o planach kontynuacji "Sicario", nie byliśmy specjalnie podekscytowani. Pachniało nam to odcinaniem kuponów, zwłaszcza że na planie zdjęciowym miało zabraknąć Denisa Villeneuve'a oraz Emily Blunt. Kiedy jednak okazało się, że za kamerą sequela ma stanąć reżyser fenomenalnego serialu "Gomorra", a głównym bohaterem będzie znany z jedynki posępny Alejandro (Benicio Del Toro), daliśmy sobie spokój z malkontenctwem. "Soldado" (po polsku: żołnierz) odkryje przed nami kolejne tajemnice świata meksykańskich karteli narkotykowych. Liczymy na mroczne, brutalne kino sensacyjne z pazurem.



17. "Jackie

Chilijczyk Pablo Larrain to twórca wciąż boleśnie niedoceniony nad Wisłą. A szkoda, bo na przestrzeni trwającej ponad dekadę kariery nie nakręcił jeszcze kiepskiego filmu. "Jackie" raczej nie będzie wyjątkiem. Biografia najsłynniejszej amerykańskiej Pierwszej Damy to gotowy scenariusz, Natalie Portman typowana jest jako jedna z głównych oscarowych faworytek, a francuski operator Stephane Fontaine to facet, który pomagał Jacques'owi Audiardowi kręcić arcydzieło za arcydziełem. Będzie dobrze. 



18. "Baby Driver

Po obdarzonym zwichrowaną wyobraźnią twórcy "Hot Fuzz" i "Scotta Pilgrima" można się spodziewać dosłownie wszystkiego. Z jednym wyjątkiem – ten facet nigdy nie nakręcił słabego filmu. "Baby Driver" to historia uzależnionego od muzyki, utalentowanego kierowcy, który zarabia na czynsz, pomagając złodziejom w ucieczkach. Po tym, jak kolejny napad nie pójdzie zgodnie z planem, bohater będzie musiał wziąć nogi za pas. W roli głównej zobaczymy znanego z "Gwiazd naszych wina" Ansela Elgorta, a partnerować mu będą m.in. Lily James, Kevin Spacey i Jamie Foxx. Spodziewamy się pomysłowych, napakowanych adrenaliną scen akcji, nietuzinkowego humoru oraz przebojowego soundtracku, który na stałe zagości w naszych iPodach. Edgarze Wrighcie, nie zawiedź nas.


19. "Ghost in the Shell

Amerykanie są zauroczeni azjatyckimi fabułami. Ale ostatnich kilka prób przeniesienia na grunt hollywoodzkich widowisk kultowych pozycji z Dalekiego Wschodu nie zakończyło się sukcesem. Wierzymy jednak, że "Ghost in the Shell" przełamie złą passę. Po pierwsze dlatego, że punktem wyjścia jest genialna fabuła, która zdefiniowała na nowo cały gatunek. Po drugie w głównej roli pojawi się Scarlett Johansson. Pierwsze materiały promocyjne sugerują też, że twórcy odrobili lekcje i przynajmniej widzą, czym jest "GITS". To dobry fundament. Teraz liczymy, że reszta będzie jeszcze lepsza.


20. "Happy End"

Nowy film Michaela Hanekego – i wszystko jasne. Jeśli ktoś potrzebuje jeszcze jakiejś zachęty, to można dodać, że mistrz ponownie pracuje tu ze swoimi dobrymi znajomymi z planu "Miłości" – Isabelle Huppert oraz Jean-Louisem Trintignantem. Oraz że tym razem zabiera się za temat imigrantów. W centrum historii mają znaleźć się członkowie bogatej francuskiej rodziny, którzy żyją w burżuazyjnej bańce, nieświadomi cierpienia, jakiego za rogiem doświadczają uchodźcy. Szykujcie się na poważne kino na poważny temat. A przy okazji – zapewne – wielkie kino. 


21. "Elle

To prawda, film miał swoją premierę już w maju ubiegłego roku na festiwalu w Cannes. Jednak w polskich kinach pojawi się dopiero w styczniu. I już nie możemy się premiery doczekać. Po powrocie z Hollywood Paul Verhoeven rzadko staje za kamerą, ale kiedy już to robi, nie tworzy błahych rzeczy. Do tego wieść gminna niesie, że Isabelle Huppert stworzyła tu jedną ze swoich najlepszych kreacji. Musimy się o tym sami przekonać, bo przecież jest ona wybitną aktorką z wieloma wspaniałymi rolami na koncie.



22. "Wojna o planetę małp

Na ten film czekamy z wielkimi nadziejami i olbrzymimi obawami. Dwie poprzednie części ustawiły poprzeczkę niezwykle wysoko. A jak wiadomo, historia hollywoodzkich sequeli to jedno wielkie pasmo rozczarowań. "Wojna o planetę małp" zapowiada się jednak na epicką opowieść o walce dwóch stron, z których każda ma swoje racje i takie samo prawo do istnienia. Liczymy również na kolejną genialną kreację Andy'ego Serkisa. Może tym razem uda mu się wywalczyć przynajmniej nominację do Oscara.



23. "Logan

Historia Wolverine’a dobiega końca. I to w jakim stylu! Krew i piach, pot i zły, kategoria wiekowa R i klimat rodem z amerykańskiego kina niezależnego. Zniedołężniały Profesor X i zapijaczony Logan podejmą się wspólnie ostatniego zadania, a my zabierzemy do kina popcorn i paczkę chusteczek.


24. "D'après une histoire vraie"

Niewielu reżyserów rozumie atmosferę paranoi tak dobrze jak Roman Polański. Dlatego nie powinno dziwić, że tym razem twórca "Lokatora" zabrał się za ekranizację książki "Prawdziwa historia" autorstwa Delphine de Vigan. To opowieść o pisarce zmagającej się z kryzysem twórczym i prześladowanej przez nachalną fankę. Scenariusz napisał Olivier Assayas (twórca m.in. "Sils Maria"), a przed kamerą stanęły Eva Green i Emmanuelle Seigner. Brzmi jak materiał na kolejną pozycję obowiązkową z filmografii Polańskiego.



25. "Król Artur: Legenda miecza

Kiedy za mity arturiańskie bierze się twórca "Przekrętu", "Rock'N'Rolli" i "Sherlocka Holmesa", jedno jest pewne: będzie się działo. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że połączenie stylistyki Guya Ritchiego z historią, która kojarzona jest z monumentalnym kinem kostiumowym, wydaje się zbyt groteskowa, by mogła się udać. Ritchie to jednak mistrz przekory, który wielokrotnie udowodnił, że jak mało kto potrafi opowiadać historie "z jajem". To będzie Król Artur inny od wszystkich dotychczasowych.



26. "John Wick 2

Tytuł filmu mówi wszystko. John Wick, jeden z naszych ulubionych zabójców z sumieniem, powraca. A to oznacza, że na ścianach wylądują ręce, nogi, mózgi i hektolitry sztucznej krwi. Jeśli utrzymają klimat szalonej naparzanki z jedynki, będzie naprawdę dobrze. W kategorii "zabawne odmóżdżacze" nie będzie miał raczej sporej konkurencji.



Filmy, które zdobyły co najmniej dwa głosy, ale nie znalazły się na liście:

"Mute
"Tully
"Untitled Darren Aronofsky
"T2: Trainspotting 2
"Piękna i Bestia
"Kingsman: Złoty Krąg
"Mroczna wieża
"Logan Lucky
"Szybcy i wściekli 8

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones